"Położyć" czy "postawić" talerz na stole? Jak bardzo bogaty jest język polski? Czy powinniśmy się cieszyć z różnorodności i niejednoznaczności słów, jakie w nim mamy? Na te i inne pytania odpowiedzi pojawiały się w trakcie dwugodzinnego spotkania, które odbyło się w piątkowy wieczór na dziedzińcu Starego Ratusza.
Gościem tegorocznych Pretekstów był prof. Jerzy Bralczyk, znany szerszemu gronu z gawęd o języku polskim, prowadzonych w telewizji, ale także autora wielu książek, które w mniejszym lub większym stopniu dotyczą właśnie językoznawstwa i tego, co związane jest z naszą codzienną mową. A że o niej można mówić na różne sposoby, można było się przekonać w trakcie wspomnianego spotkania. Już sam udział ponad dwustu słuchaczy jest dowodem na to, że zainteresowanie tematyką w naszym mieście jest duże, zwłaszcza, że i sam prelegent jest postacią nietuzinkową.
O tym, jakie prof. Bralczyk ma poglądy na różne językowe kwestie, można było się dowiedzieć dzięki Irminie Kosmali, która starała się dociekać, a niekiedy i prowokować profesora do uzewnętrznienia swoich poglądów na niektóre wątki, niekiedy także dobrze wszystkim znane. Nie brakowało także pytań od publiczności - m.in. o spojrzenie na tzw. "neutratywy", a więc używanie końcówek "neutralnych płciowo", które naukowiec uznał za swojego rodzaju "kastrację języka", słowo "Murzyn", które w jego mniemaniu jest określeniem neutralnym ale też i problem komunikatorów społecznościowych, w których to prowadzonych rozmowach najbardziej boli go brak korzystania (zwłaszcza przez młode osoby) z przecinków i kropek. Prelegent przyznał też, że słowem, którego prywatnie powrotu chciałby do użytku współczesnego, byłoby "wciórności".
Po spotkaniu nie zabrakło możliwości zdobycia autografu pod publikacjami, których jest autorem.