Dwie wyjątkowe postacie, które - dosłownie - trwale wpisały się w historię Gniezna. Fotoreporterzy, redaktorzy, twórcy, o jakże wyjątkowym charakterze. Mowa o Januszu Chlaście i Krzysztofie Łukasiku, których teksty oraz zdjęcia wykonane przez nich na przestrzeni lat, można do dziś oglądać w starych wydaniach lokalnych gazet Przemian oraz Głosu Załogi, ale również i w innych czasopismach. To właśni im poświęcone było niedzielne spotkanie, odbywające się w ramach Święta Przyjaciół, organizowanego przez Centrum Kultury Scena To Dziwna, a które odbyło się w murach Centrum Kształcenia Ustawicznego i Zawodowego.
Kazimierz Kubów, prowadzący to wydarzenie, na samym początku odczytał listę kilkudziesięciu osób związanych z szeroko rozumianą kulturą Gniezna, którzy odeszli na przestrzeni ostatniego półwiecza. Jak przyznał, choć Święto Przyjaciół jest pełne refleksji, to jednak nie powinno być smutne: - Ci ludzie byli, którzy byli między nami, byli wesołymi ludźmi, pełnymi energii. My tę energię wchłaniamy, wspominając ich. To były nietuzinkowe osoby. Na przestrzeni dziesięciu lat, bo tyle trwa edycja Święta Przyjaciół, odeszło dwudziestu trzech znakomitych muzyków, artystów, pisarzy, ludzi sztuki - za to jesteśmy im wdzięczni, bo oni nam przekazali wyjątkową energię. Jaka to była energia? O tym najlepiej mówili uczestnicy spotkania, którzy zabrali głos - koledzy z pracy obu twórców czy członkowie rodziny.
Wspomnień było wiele, a każde z nich potrafiło na te kilka chwil przywołać ducha obu wśród obecnych w sali. Choć odeszli zaledwie kilka lat temu, to zdaniem wielu pustkę po nich wypełniają te barwne wspomnienia, od których uczestnicy spotkania niejednokrotnie byli wyraźnie rozbawieni.
- Tatę wspominam z dwóch płaszczyzn, jako mojego ojca, czyli osobę, którą mało osób znało. Była to osoba wesoła, pozytywna, ale także wymagająca dużo od siebie i innych, ale zawsze motywująca i dodająca skrzydeł. Większość znała jednak mojego tatę z życia publicznego, jako wiecznie biegającego z aparatem, chętnego do pomocy, by jak najwięcej móc innym pomóc. Często nie umiał mówić "nie", a my jako najbliżsi często to odczuwaliśmy, bo często wychodził rano, a wracał o godzinie 21-22, ale on był z tym szczęśliwy - przyznał Leszek Łukasik, syn Krzysztofa Łukasika. Jak dodał, do dziś przyświeca mu myśl, jaką przekazał mu ojciec, by "nigdy nie robić rzeczy, za które można się potem wstydzić".
Grzegorz Chlasta, syn Janusza Chlasty mówił: - Ojciec był takim żywiołowym, spontanicznym człowiekiem, który lubił ludzi. Przypomniano mi tu dzisiaj, że słynny był z tego, że na ul. Chrobrego potrafił zatrzymać autobus, wejść na dach po to, by zrobić zdjęcie, które potem znalazło się w Przemianach. Ludzie to jakoś znosili, ale odwdzięczali mu się tym, że go również lubili. Jest mi bardzo miło, że Gniezno pamięta i że na tym spotkaniu przyjaciół ojciec też jest obecny.
Jarosław Walerczak, Krzysztof Szymański, Ryszard Olchowik, Władysław Nielipiński, Leszek Chlasta - między innymi te osoby wieczorem przypomniały całą serię sytuacji, jakich byli świadkami za życia dwóch bohaterów tego wieczoru. Nie brakowało zdjęć z prywatnych archiwów, okolicznościowej wystawy, odczytywania wierszy czy po prostu - mówienia, ale i apelowania. O to, by zachować archiwa po obu zmarłych fotoreporterach, gdyż ich dorobek stanowi namacalny dowód tego, jak wyglądało Gniezno w latach 70. czy 80. XX wieku. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że zostanie on wysłuchany i wprowadzony w życie.
Całe wydarzenie urozmaicił także koncert wyjątkowej artystki, Leny Piękniewskiej. Piosenkarka przy akompaniamencie klawiszy przygotowała specjalnie na ten wieczór wyjątkowy repertuar, idealnie komponujący się na tematykę spotkania, wprowadzając wszystkich w dobry nastrój. Na zakończenie Święta Przyjaciół przed publicznością zagrał także gnieźnieński Fan Art.