Kilka tygodni temu Dawid Jung otrzymał wyjątkowo prestiżową literacką Nagrodę Identitas, która jest wyróżnieniem za jego tomik poezji pt. „Glosy”. Ta publikacja to nowa odsłona tego, co ów poeta, regionalista i krytyk, ma do powiedzenia o Gnieźnie. Mieście pełnym sprzeczności, bowiem z jednej strony hołubiącym historii piastowskiej, opartej na stołeczności i królewskości, a jednocześnie zamkniętym na dzieje nam bliższe, pełne różnych wybitnych postaci uznawanych na całym świecie. W „Glosach” oparł swoje przemyślenia w formie poetyckiej.
- Glosy są o tożsamości, ale takiej mojej osobistej, wręcz intymnej. To dojrzewanie do kultury polskiej, do sztuki, poprzez właśnie gnieźnieńskość, a więc ten klimat, w którym wyrastałem na człowieka. To jest cudowne, że mogę absorbować przeszłość w historię, kulturę, tradycję, tą z tego regionu i z tego miejsca na mapie Polski i ona nie jest w niczym umniejszona o jakieś wartości, tylko jest wspaniale nasączona polskością i europejskością, a także tą wybitną sztuką, o której my, jako gnieźnianie, częstokroć po prostu zapominamy. A szkoda - mówił Dawid Jung, po raz kolejny przypominając postać Wernera Albertiego, który urodził się w Gnieźnie jako Wojciech Krzywonos w 1863 roku: - Zastanawia mnie to, jakim cudem człowiek, który był znany na całym świecie, jako jeden z najwybitniejszych tenorów, w Gnieźnie i Polsce został zupełnie zapomniany. Pochodził co prawda z polsko-żydowskiej rodziny, ale przez całe życie mówił "Jestem Polakiem urodzonym w Gnieźnie". Tymczasem Niemcy mówią iż był Niemcem, Żydzi iż był Żydem - wspomina Dawid Jung i przyznaje, że podobnych wybitnych postaci jest wiele: - To jest zastanawiające, jak to Gniezno, na przestrzeni tysiąca lat, zaniedbało pamięć o sobie samym. To jest ta identitas. To jest ta tożsamość.
O „Glosach” można było usłyszeć w trakcie spotkania, jakie zostało zorganizowane w czwartkowy, wczesny wieczór w Muzeum Początków Państwa Polskiego. Nie mógł go poprowadzić nikt inny, jak Jarosław Mikołajczyk, który nie ukrywał iż przyznanie Nagrody Identitas wzruszyło go: - Poznawałem tę książkę, kiedy jeszcze Dawid ją tworzył i powiem szczerze, czułem się świadkiem czegoś ważnego, to raz, a dwa to jest jednak pewna bardzo osobistej wypowiedzi, osadzona w tym mieście i jego historii, ale takiej pełnej troski i trochę bólu, miłości, ale i rozgoryczenia do miasta, ale też takiej opowieści przez pryzmat bardzo ważnych dla Dawida wydarzeń osobistych - mówił. Spotkanie odbyło się co prawda w kameralnym gronie, ale w aranżacji wybitnie pasującej do tematyki - dziale muzeum dotyczącym Gniezna. Tym, w którym po ostatnim remoncie zaprezentowano (niekiedy ukrywane do tej pory) przedmioty związane z tą mniej znaną historią Grodu Lecha. Także tą, która wciąż czeka na odkrycie lub przypomnienie współczesnym.