Pojęcie masochizmu nie jest tu na wyrost, bowiem to fragment tytułu najnowszej książki Dawida Junga "Polska, ulubiona masochistka Europy". Określenie to będzie mógł zrozumieć każdy, kto potrafi książkę oceniać nie po tytule, ale po zawartości. Już na samym początku publikacji twórca zwraca się z adnotacją, której adresatem jest Pierwsza Stolica Polski, a która już daje do myślenia: - Miastu Gniezno, aby już nigdy nie niszczyło grobów poetów.
- Jako masochizm rozumiem tutaj zapominanie naszej historii, dziejów, a więc kultury. Jako Polacy potrafimy być w tym względzie masochistami, bo inne narody pamiętają o swojej przeszłości, a my z taką nonszalancją, nawet wybitnych, wspaniałych ludzi, potrafimy przykryć kurzem historii, co jest niesprawiedliwe. To jest nasza tożsamość, to jest nasza kulturowa bytność w Europie. Jeśli my, współcześni, o tych wspaniałych postaciach, które na świecie robiły oszałamiające kariery, a w Gnieźnie są zupełnie nieznane, to musimy przywrócić im twarz - przyznał Dawid Jung. W swojej publikacji przytacza on postacie, które były związane mniej lub bardziej z Grodem Lecha, w przeciągu ostatnich kilkuset lat, których biografie i dokonania zasługują na pamięć, a o których po prostu nikt nie wie. Dlaczego tak się stało?
- Wiek XIX to mieszanie się kultur. Tak było z polskimi i żydowskimi domami, gdzie rodziny się mieszały, przychodził wiek XX i wtedy odbierane było to w Europie, że to są Niemcy. Później Żydzi mówili, że to są Żydzi, a Polacy tymczasem nic nie mówili. Na przykład Werner Alberti urodził się jako Wojciech Krzywonos w Gnieźnie i mówił przez całe życie "jestem Polakiem", czy to śpiewał w Warszawie czy Wiedniu, tak mówił. Nie wiem, dlaczego Polacy go odtrącili. To wspaniała karta wokalistyki polskiej, która musi mieć uznanie i o takie postacie należy walczyć - dla Gniezna - przyznał autor publikacji. Na książkę, liczącą sobie ponad 350 stron, składa się kilkadziesiąt osobnych tekstów, pisanych w formie felietonów, mających jednak znamiona - jak to określił w trakcie spotkania autorskiego Dawid Jung - przyczynku do rozwijania kolejnych publikacji o konkretnych postaciach, które muszą zostać przypomniane gnieźnianom: - Każda z postaci w tej książce jest tragiczna na swój sposób. Chociażby księżniczka Ludgarda, która zmarła, jak są zgodni historycy, w Gnieźnie. Legenda o jej morderstwie przez Przemysła II została później dorobiona. Poznań zawłaszczył sobie tę legendę i mówi, że jest jego, a Gniezno nie walczy o nią. Szkoda, zwłaszcza iż zachowała się cudowna pieśń o śmierci Ludgardy, która jest cudowna, rozpisana na głosy. Takie rzeczy należy propagować, bo to jest część naszej, gnieźnieńskiej legendy.
W trakcie spotkania, które odbyło się w miniony piątek w Czytelni na Piętrze w I LO, był czas na gorzką prawdę o Gnieźnie, co do której większość obecnych była zgodna - nie znamy historii swojego miasta, albo mówiąc inaczej - wciąż nie chcemy jej znać i propagować. Publikacja Dawida Junga, niejako "masochistycznie" dała nam do zrozumienia, że sami, jako gnieźnianie, jesteśmy sobie winni: - Jest to takie kulturalne zwrócenie uwagi na to, również tej bytności samorządowej, że ludzie odpowiedzialni za kulturę i promocję, powinni sięgać jeszcze głębiej. Nie tylko królowie i długo, długo nic. Tak nie jest. Mieliśmy wspaniałych, wybitnych twórców kultury, którzy są stąd i wypada ich promować.