Zwieńczeniem pracującego tygodnia było wyjątkowo muzyczne dla tych, którzy zdecydowali się 16 marca pojawić w Miejskim Ośrodku Kultury. Przed publiką wystąpiły bowiem dwa zespoły, choć to właśnie Tortilla zapowiadany był jako główny bohater wieczoru.
Zanim jednak tak się stało, przed widownią zaprezentował się Pigs Might Fly. Grupa, powstała w 2017 roku, swój obecny skład ukształtowała dopiero w ostatnim czasie, co nie oznacza iż na swoim koncie ma skromny repertuar. Na ten wieczór młodzi muzycy przygotowali całkiem sporą setlistę, jednak ich plany koncertowe pokrzyżowały na początku problemy techniczne. Sytuację uratowało użyczenie sprzętu od artystów z Tortilli, dzięki czemu występ mógł rozpocząć się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. To sprawiło, że cierpliwie oczekująca widownia, mogła zapoznać się z dawką własnej (i nie tylko) twórczości Pigs Might Fly. W niej to, nie tylko za pośrednictwem wybranych coverów m.in. Royal Republic, widać było wyraźnie inspirację przede wszystkim Pink Floyd. Grupa dopiero rozwija swoją twórczość, więc należy oczekiwać iż w bliższej lub dalszej przyszłości zaprezentuje jeszcze bogatszy repertuar.
Po krótkiej przerwie technicznej, na scenie pojawiła się grupa Tortilla. Zespół, który tworzy już od wielu lat, dobrzej jest znany z działalności na muzycznej niwie bluesa. Czerpiąc z korzeni tego gatunku, czuć jednak iż autorskie wykonania odrywają od każdej z odmian bluesa trochę inspiracji, sprawiając iż styl prezentowany przez Tortillę jest wyjątkowy, oryginalny, a przy tym wyjątkowo autentyczny. Tak samo było i tego wieczoru w MOK-u, gdzie publika, choć w jakiejś mierze kameralna, mogła wysłuchać dobrego brzmieniowo i wokalnie koncertu.
