Dobiega końca drugi rok realizacji programu KAWKA, który w swoim założeniu ma likwidację źródeł niskiej emisji na terenie Gniezna. W 2015 i 2016 roku w sumie dzięki temu programowi zlikwidowanych zostało 276 pieców, które zastąpiły inne źródła energii - gaz lub przyłączenie do miejskiej sieci ciepłowniczej. Na ten cel przeznaczono już w sumie ponad 600 tys. złotych, które pozwalają zwrócić część środków poniesionych na wykonanie nowych systemów ogrzewania - zarówno w miejskim zasobie komunalnym, jak i prywatnych budynkach. Założenia tego programu przybliżone zostały na ostatnim posiedzeniu Komisji Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska.
- W 1952 w smog i działania posmogowe w Londynie zabiły 12 tysięcy osób. Natomiast naloty w czasie II wojny światowej zabiły w tym mieście 30 tysięcy ludzi. Smog trwał trzy dni, a zabił połowę tego, ile zabiły naloty. Zanieczyszczenie powietrza jest więc rzeczą poważną. Zobowiązaliśmy Straż Miejską, żeby odbywały się specjalne patrole, które bardziej intensywnie niż do tej pory, będą kontrolowały osoby, które palą różnymi rzeczami w swoich kotłach węglowych - przyznał wiceprezydent Jarosław Grobelny. Jak dodał, wielkim atutem programu KAWKA jest to iż skutecznie odcina on możliwość palenia czymkolwiek, stwarzając jedno możliwe źródło ciepła: - Myślę, że to jest najlepsze rozwiązanie, gdyż nie generuje żadnej pokusy. Ta pokusa sprawia, że ludzie potrafią palić śmieciami nawet latem. Zastanawiało mnie to kiedyś dlaczego, ale ktoś mi wyjaśnił, że to po to, by wodę ogrzać - przyznał wiceprezydent i jak dodał, działania mające na celu wykrywanie sprawców zanieczyszczeń będą radykalne, a kary bezwzględne.
Problem jest niezależny od dzielnicy. Palą mieszkańcy w kamienicach, a także domach jednorodzinnych, na ogródkach działkowych czy w mniejszych zakładach pracy. Jeden pali - a wdychają wszyscy: - Tam, gdzie ten pył PM10 opada bardzo blisko, gdzie mamy do czynienia z benzopirenami, które są rakotwórcze, stan naszego zdrowia się pogarsza. W ciągu jednej minuty to co wdychamy dostaje się do krwiobiegu - mówił Jarosław Grobelny i dodał, że śmieci lub węgiel niskiej jakości palą nie tylko ci, których nie stać na inne rozwiązanie, ale także tacy, którzy mogliby sobie pozwolić na inną formę ogrzewania domów.
Urząd Miasta planuje przeprowadzenie akcji informacyjnej, która ma dotrzeć do wszystkich mieszkańców, jednak głównie nacisk ma być kładziony na kontrole Straży Miejskiej. Radny Arkadiusz Masłowski zapytał o częstotliwość kontroli, także późnymi wieczorami i w nocy: - To właśnie wtedy dochodzi często do spalania śmieci i wówczas mieszkańcy nie mogą liczyć na strażników, tylko na policję. Czy tu będzie wprowadzony jakiś inny system godzinowy? Wiceprezydent odparł: - Komendant Straży Miejskiej podzielił zadania funkcjonariuszy i będą grupy wyspecjalizowane. Straż działa do godziny 22:00 i do tej pory będzie można wejść na teren posesji prywatnej, jeśli będzie podejrzenie iż ktoś coś spala. Po 22:00 do 6:00 rana można wejść na teren przedsiębiorstw. W takim przypadku sprawa jest prosta, bo wystarczy zadzwonić do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i po przyjeździe podłączy się ze swoimi urządzeniami i sprawdzi sytuację. W przypadku zabudowy jednorodzinnej sprawa jest trudniejsza, gdyż to nie wchodzi w zakres zadań WIOŚ. Pozostaje współdziałanie ze Strażą Miejską - przyznał i dodał, że nie ma reguły iż ktoś pali w nocy, gdyż wielu pali w środku dnia. Strażnicy miejscy mają przejść szkolenia w zakresie rozpoznawania, czy ktoś palił odpady w piecu.
- To co się dzieje, jest nie do przyjęcia. Skala tego nie jest marginalna, tylko dość duża. Znam domy, które wielokrotnie w biały dzień leci dym, latem, zimą i tak się dzieje. Konkretny przykład - ludzie kupili sobie dom jednorodzinny i po pewnym czasie okazało się, że nie mogą tam mieszkać, ponieważ z niedalekiego sąsiedztwa leci dym. Mieszkaniec wymienił okna i drzwi, żeby jeszcze bardziej uszczelnić mieszkanie, ale i tak się zastanawiają nad wyprowadzką. Nie trzeba grup specjalistycznych, wystarczy że patrole Straży Miejskiej pochodzą i zobaczą gdzie dym leci. To jest prosta sprawa - stwierdził radny Ryszard Karmoliński. Wiceprezydent odparł, że w ubiegłym roku wystawiono sporo mandatów za spalanie, ale dla wielu wciąż to nie skutkuje. - Tam były interwencje, różnych organów i nic. Tak nie może być - dodał do poprzedniej wypowiedzi Ryszard Karmoliński.
Na pytanie radnego Krzysztofa Modrzejewskiego o ilość pieców istniejących na terenie Gniezna odpowiedziano, że urzędnicy nie dysponują dokładnymi danymi. Można to stwierdzić jedynie szacunkowo, ale i tak dzięki programowi KAWKA, w ramach którego zlikwidowano w ciągu dwóch lat 276 pieców, co przekłada się na zmniejszenie ilości spalanego węgla o około 461 Mg i drewna o około 145m3. Docelowo w ramach programu w tym roku do miejskiej sieci ciepłowniczej przyłączone mają zostać budynki przy ul. św. Wawrzyńca 34 i Sienkiewicza 11, a w latach 2017 - 2018 planuje się podobne działanie dla domów przy ul. Chrobrego 8, Czystej 2 i 2B, Dąbrówki 9, Rzeźnickiej 7, Sienkiewicza 23 i św. Wawrzyńca 11, a dodatkowo na gaz przejść mają lokale w budynku przy ul. Gajowej 27 i Małej 1. W sumie we wszystkich tych budynkach zlikwidowanych ma zostać 127 indywidualnych źródeł ciepła na paliwo stałe. Program KAWKA kończy się w 2018 roku, ale już teraz urzędnicy zapowiadają szukanie innych źródeł dofinansowania dla likwidacji źródeł niskiej emisji. Radny Janusz Brzuszkiewicz zaproponował, aby korzystając z wyborów do rad osiedli, poruszać te problemy. Przewodniczący Michał Glejzer dodał, że warto by było do tej akcji informacyjnej włączyć także szkoły.
Spalanie śmieci to zanieczyszczanie powietrza przede wszystkim wspominanym pyłem PM10, którego norma w tym roku została już przekroczona 24 razy w ciągu pierwszych miesięcy 2016 roku (dane WIOŚ do sierpnia br.). Chociaż do alarmów smogowych, jakie są ogłaszane w Poznaniu jeszcze sporo brakuje, to jednak rozpoczynający się już sezon grzewczy powinien wzbudzić uwagę mieszkańców - w trosce o własne i innych zdrowie.