Kierowcy i piesi - problem dotyczy obu grup. Ci pierwsi chcieliby mieć możliwość postawienia auta w pobliżu działek, a ci drudzy, by mogli do nich chociaż dojść. Przed remontem liczyli na zrozumienie, ale przebudowa drogi nic nie zmieniła i problem pozostał.
Rodzinne Ogrody Działkowe "Kopernik Róża" przy ul. Roosevelta są jednymi z pierwszych, jakie powstały zaraz po wojnie. Kiedy je zaplanowano, znajdowały się na obrzeżach miasta, jeszcze za tzw. Piaskami. Dziś leżą na pograniczu dużego osiedla Tysiąclecie i Arkuszewo, a w skład całego terenu wchodzi kilkadziesiąt działek. Do nich codziennie, a zwłaszcza w ostatnie dni tygodnia, przyjeżdżają ich właściciele (często z rodzinami). Zgodnie z tym, jak przepisy pozwalają w tym nieuregulowanym miejscu, stawiają swoje pojazdy jak im się podoba. Najczęściej jest to po prostu prostopadle do jezdni, ewentualnie pod kątem, a tylko niekiedy równolegle. Wówczas pieszym nie zostaje nic więcej, jak pokonanie tej drogi po jezdni. Chciano uregulować tę sprawę, ale przepisy (czy brak woli) na to nie pozwalają.
- Wiosną bieżącego roku wystosowaliśmy pismo do Urzędu Miejskiego, mając wiedzę o tym, że będzie robiona tu inwestycja. Prosiliśmy o wydzielenie chodnika wzdłuż naszego ogrodzenia od przejazdu kolejowego do komisu samochodowego, a także wytyczenie przy tym parkingu na tym samym odcinku, w tym dwóch miejsc dla działkowców niepełnosprawnych - mówi Leszek Łysakowski, prezes ROD "Kopernik Róża". Odpowiedź przyszła dość szybko, bo już trzy dni po wysłaniu prośby. Jej treść była już mniej zaskakująca - Urząd Miejski poinformował, że inwestycja prowadzona w ramach budowy kanalizacji i sieci wodociągowej, przewiduje jedynie odbudowę drogi do wcześniejszej formy: - W zakresie przewidzianych do wykonania robót, na które zostało uzyskane stosowne pozwolenie na budowę w Starostwie Powiatowym w Gnieźnie, nie jest ujęta modernizacja przedmiotowego odcinka ulicy Roosevelta a tylko odtworzenie istniejącej nawierzchni bitumicznej jezdni wraz z budową krawężnika drogowego - czytamy w odpowiedzi z 18 marca br. Dalej odpowiedź Magistratu dotyczyła konieczności powstania osobnej dokumentacji projektowej i zapewnienia odpowiednich środków w budżecie na budowę, kończąc pismo stwierdzeniem, że na obecną chwilę takich środków nie ma.
- Nas chyba nie zrozumiano, bo nam nie chodzi o budowę chodnika, tylko określenie się, gdzie mają chodzić ludzie, a gdzie stawać samochody. Być może naiwni jesteśmy, ale wierzyliśmy, że przynajmniej uda się znaleźć zrozumienie i wytyczyć to miejsce dla przechodniów - mówi Leszek Łysakowski i pokazuje pismo działkowców, w którym widnieje określenie "wydzielenie chodnika" - o budowie ani słowa. Tymczasem prace na ul. Roosevelta rozpoczęły się wiosną i zakończyły znacznie szybciej, niż to przewidywano. W ramach inwestycji powstała nowa jezdnia na całym przebudowanym odcinku - z krawężnikami i nowym oświetleniem, a także uzupełniono uszkodzone fragmenty chodnika po południowej stronie jezdni. Przy ROD obniżono krawężnik i dawny piaszczysty "chodnik" wysypano tłuczniem. Dobre i to - mówią niektórzy, ale samochody jak parkowały w poprzek, tak parkują dalej.
Na omawianym "chodniku" przedstawiciele ROD pokazują, jak widzieliby rozwiązanie problemu - postawienie wzdłuż słupków, tak by samochody nie parkowały "byle jak", ale w jakimś porządku. Tak, by piesi mogli faktycznie przejść, czy to na działki czy to dalej w kierunku ul. Podkomorskiej. Nie ukrywają przy tym, że zdarza się iż na ich chodniku pojazdy stawiają pracownicy pobliskiego zakładu: - Byliśmy parę razy byliśmy na rozmowie, wówczas przekazano nam, że to jest teren ogólnodostępny i każdy może tu parkować. Firmy mają tu jednak sporo miejsca, a my nie mamy nic, poza właśnie tym krótkim odcinkiem - mówi Waldemar Kraska, wiceprezes ROD. Co chcieliby działkowcy? - My nie chcemy parkingu z pozbrukiem, tylko coś, co ograniczy teren, żeby samochody parkowały wzdłuż, a nam dano te 1,5 metra od płotu - mówi Leszek Łysakowski. Wiele do życzenia pozostawia też wspomniana nawierzchnia z usypanego tłucznia, która zdaniem niektórych jest niewygodna do chodzenia. - Jeszcze w trakcie prac robotnicy radzili, by usypać między kamienie piasek, to się wtedy wyrówna - przyznają zainteresowani.
W sprawie wydzielenia miejsca dla parkujących i pieszych wzdłuż "chodnika" (bo prawdziwym chodnikiem trudno to nazwać), skierowaliśmy się do Urzędu Miejskiego. W swoim pierwszym zapytaniu poruszyliśmy kwestię możliwości budowy chodnika - na to uzyskaliśmy odpowiedź, że póki co planuje się budowę takowego jedynie po południowej stronie ul. Roosevelta w kierunku granic miasta. Na drugie pytanie, dotyczące wydzielenia na ww. odcinku obecnego "chodnika" przy ROD równoległej części do parkowania i dla pieszych, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Po skierowaniu dopytania w sprawie wydzielenia miejsc dla samochodów i dla pieszych, chociażby za pomocą (przykładowo) słupków ustawionych równolegle do jezdni, otrzymaliśmy znaną już odpowiedź, że "Miasto Gniezno nie planuje budowy miejsc postojowych w wymienionym miejscu". Brak zrozumienia czy złe intencje? W już nieoficjalnej rozmowie dowiedzieliśmy się, że urzędnicy restrykcyjnie podchodzą do przepisów, nakazujących przy wydzielaniu miejsc postojowych zachowanie odpowiednich odległości. Miejsca ma być dosyć dla parkingu lub dla chodnika, ale nie dla obu naraz. Są jednak przypadki na terenie miasta, gdzie takie lub inne przepisy zwyczajnie pominięto i zrobiono "po swojemu". Tak, by każdy mógł być zadowolony - pieszy i zmotoryzowany.
Działkowcy w rozmowie z nami przyznali, że nie zamierzają z nikim wojować, tylko proszą o zrozumienie. Póki co jednak wygląda na to, że przyjdzie im jeszcze poczekać. Przynajmniej do momentu powstania dokumentacji projektowej i znalezienia środków w budżecie.
Przy okazji wizyty ww. miejscu, naszą uwagę zwróciło także wykonanie "chodnika" w rejonie samego przejazdu kolejowego. Po przebudowie drogi stał się on znacznie trudniejszy do pokonania i to zarówno dla pieszych, jak i osób poruszających się z wózkami. Po odbudowie droga została uregulowana krawężnikami, jednak przed przejazdem ma ona inną szerokość, aniżeli za torami. Do wiosny piesi idący chodnikiem po północnej stronie ul. Roosevelta, schodzili na piaszczyste pobocze i mogli pokonać przejazd po betonowych płytach. Po regulacji drogi kilka tygodni temu, piaszczysty chodnik kończy się na torach, a płyty betonowe w całości znajdują się na jezdni. W zapytaniu o to niewygodne dla pieszych rozwiązanie otrzymaliśmy od Magistratu odpowiedź, że nawierzchnią drogową w obszarze między rogatkami, zajmuje się zarządca kolei. W trakcie odbudowy jezdni prace jednak wykonywano także w obrębie skrzyżowania z torami, więc łatwo było przewidzieć, że po regulacji przejście będzie utrudnione. W trakcie wizyty w tym miejscu widzieliśmy jednego z mieszkańców, który poruszając się o lasce z trudem pokonywał te przeszkody. Ten temat pozostawimy do skomentowania Czytelnikom.