- To trudny temat, gdyż byłem jednym z pierwszych, który na forum publicznym mówił o tym, żeby ratować w realny sposób ten unikalny na skalę europejską obiekt - przyznaje Robert Gaweł. Zaledwie przed miesiącem w Senacie odbyły się obrady senatorów z przedstawicielami Gniezna oraz spółki PKP, w trakcie której dyskutowano o istocie muzeum kolejnictwa. W trakcie rozmów przedstawiono plany powstania takowego na warszawskich Odolanach, jednocześnie jednak zaprezentowano możliwości, jakie daje gnieźnieńska parowozownia (zobacz także: W Senacie dyskutowano o muzeum kolejnictwa dla Gniezna). Wówczas zadecydowano o podjęciu rozmów nad sytuacją starej infrastruktury kolejowej, a także podniesiono problem lokalizacji wszystkich istotnych muzeów w samej stolicy
Teraz, jak się okazuje, sprawa wydaje się być przesądzona - przynajmniej jeśli chodzi o lokalizację projektu Stacja Muzeum. Instytucja ta ma zostać ostatecznie zlokalizowana w Warszawie. Oznacza to iż koncepcja gnieźnieńskiej parowozowni nie zainteresowała przedstawicieli kolei, a zdaniem senatora jest to efekt wielu lat zaniedbań w temacie: - W trakcie różnych kampanii wyborczych spotykało się to z dużą krytyką. Była część osób, która uważała że warto ratować ten budynek i historię, która jest w tym miejscu, a część twierdziła iż to polityczna gra wykorzystywana do mącenia ludziom w głowach. Teraz widać - minęło 6-7 lat i ta realna gra to ponad 130 milionów złotych. Niestety nie wiedziałem o tym, że PKP od kilku lat podejmowało działania w sprawach koncepcyjnych muzeum kolejnictwa przy ul. Towarowej w Warszawie. W styczniu 2016 roku mieli już gotowy koncept prawny, organizacyjny i finansowy dotyczący budowy gigantycznego przedsięwzięcia - sto piątego wielkiego muzeum w Warszawie, równego projektom Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Techniki, Centrum Kopernik czy Muzeum Żydów Polskich - przyznaje Robert Gaweł. Jak dodał senator, sytuacja gnieźnieńskiej parowozowni staje przez to pod znakiem zapytania: - Będą mieć w Warszawie piękny obiekt, a co będzie z Gnieznem? Zostanie pewnie "zaorane". Jeden z najlepszych obiektów w Europie, o którym mówi garstka ludzi, organizujących różne wydarzenia kulturalne i historyczne, a którzy cały czas zwracali uwagę władz na to, że należy o to walczyć.
Robert Gaweł przyznaje, że decyzje w sprawie przyszłości tego typu przedsięwzięć, zapadają nie w mieście czy regionalnych oddziałach spółek kolejowych, ale w centrali PKP: - One już zapadły i niestety z ubolewaniem należy powiedzieć, że z różnych przyczyn zaniechano poważnej walki, bo przecież jeśli ktoś interesuje się sprawami muzealnictwa technicznego, to wie jak to wygląda w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Jako przykład senator podaje muzeum w Yorku, podkreślając przy tym iż Brytyjczycy uważają tego typu projekty, jako związane z ich dziedzictwem narodowym, dlatego są one finansowane przez państwo. Co dalej z parowozownią w Gnieźnie? - Sytuacja ogólnie wydaje się kiepska, jeśli nie beznadziejna. Zmobilizowałem wiele osób w Warszawie, już nie po to by zatrzymać projekt Stacja Muzeum czy doprowadzić zmiany koncepcji przez ministerstwo, które mogłoby się w poważny sposób zainteresować obiektami jak Gniezno, Wolsztyn czy Chabówka. Jak zaznaczył parlamentarzysta, w tym celu powstał zespół, mający doprowadzić do zmian w przepisach, ułatwiających pracę pasjonatom i działaczom ratującym obiekty i ruchomości kolejowe: - Przepisy zmuszają ich do tego, by traktować parowóz jeżdżący kilka razy w roku na tych samych zasadach jak w latach 70, kiedy codziennie wykonywały one normalną pracę - przekonuje senator. Pozwoli to też pewniej działać miłośnikom kolei, działającym na terenie Gniezna, a którzy z własnej kieszeni opłacają normalny czynsz za wynajem opuszczonych i zdewastowanych pomieszczeń na terenie parowozowni: - Inaczej nie da się uratować tego dziedzictwa. Mówimy o całej Polsce, bo bez tego w końcu wszystko zacznie zanikać, a co się da będzie kupowane przez Niemców czy Anglików, bo my nie damy radę udźwignąć tego finansowo, także przez przepisy.
Parlamentarzysta dodał jednak, że w sprawie gnieźnieńskiej parowozowni nie zamierza składać broni i dalej będzie starał się promować inicjatywy, jakie będą na jej terenie realizowane. Będzie dalej także zachęcał przedstawicieli spółek kolejowych czy ministerstwa w sprawie zainteresowania się lokomotywownią w Gnieźnie.