12 września zawsze mi sie kojarzył, jak wew 1683 Jan Sobieski pogónił kota Turasom. Do ty daty dołączam beatyfikacje Prymasa Tysiąclecia. Telewizor dawno tymu wyćpłam na gymele, ale se znajdłam wew internacie te uroczystość.
Powinnim urządzić konkurs, kto, jak wspómino Kardynała. Świadków tamty histy bydzie z roku na rok coraz mniej. My, starsi, mielim to szczęście widzieć i słyszeć władzę kościoła w Polsce i to na żywo - dziś godają - lajw.
Druga połowa lat 60. Pamiyntom za dziecioka, jak szlim na procesje na Wojciecha. Drałowalim per pedes zez Staszyca do św. Michała i ustawialim sie kole Pogotowia. Co chwiłe kikalim, kiedy wysiądzie Prymas. Obie strony ulicy już zapchane. Milicja Obywatelska kierowała ruchem - dziś nic nadzwyczajnego, wtedy szkieły obowiązkowo ateistyczni, Marks godoł, że religia to opium dla mas. I tak wszyscy byli ochrzczyni ino sie stalowali, że Boga ni ma.
Podjyżdżały limuzyny - nie wołgi ani moskwicze - bylim zachwycyni motoryzacją zgniłygo Zachodu. Nie szło tegó nigdzie widzieć, bo po Gniżnie śmigały aby ino warszawy i syrenki.
Wpiyrw wysiadali biskupi, zaś kardynałowie. Łejery, jak sie pojawiał ks. Prymas, to był rejwach jak selera! Wiara krzyczała: Niech żyje Prymas! Cieszylim sie na Jego widok, kochalim Go. Współczulim Mu i bylim wdzięczni. Wiedzielim z Wolny Europy, co z Nim władza robiła. A On, tej, godoł do Gomuły, że nawet o nim źle nie pomyśloł, za Bieruta sie modlił! Trzeba być Wielkim, Bożym Człowiekiem, bo tyn ustrój nie usposobioł do miłowanio!
Zaś wyruszała procesja. Wiaruchna śpiywała oż dudniło! Niektórzy byli wew zakładach partyjniokami i pilnowali, żeby inni tyż sie zapisywali do PZPR- u, ale óni te kościelne pieśni dobrze znali i wykonywali razem z ludem pracującym miasta i okolic. A fabryków nie brakowało u nas, co było widoczne co roku na 1 maja.
Powolutku wszyscy szli do katedry na plac, ale nie ten dzisiejszy, tylko przy samym gmachu.Prymas łagodnie się uśmiechał i błogosławił całkom wiare. Wiedzielim, że jest nasz, czulim sie wolni, a my Jego owieczkami, które prowadzi do Nieba a nie do raju na ziemi. Wiwaty były jeszcze głośniejsze. Należały sie, to był nasz ukochany Ojciec!
Na ty procesji dorośli zapóminali o planie 5- letnim, o kwintalach i burakach cukrowych, o czym ciyngiym pielinił Gomuła wew telewizorze. Jo zaś zapóminałam o budzie i dyrze, co kozoł kochać Związek Radziecki.
Na Mszy Prymas mioł kazanie i to już całkiem wiare uskrzydlało! Mam wew uszach Jegó głos, mocny i spokojny, choć to dawno.
Ile tamtych przeżyć, wrażeń, wspomnień! Można sie tylko cieszyć z uczestniczenia w tak wielkich wydarzeniach! Obyś żył w ciekawych czasach, szak!