Przez 11 wolnych sobót oraz przy okazji w inne dni tygodnia, grupa gnieźnian wspólnie uczestniczyła w akcji oczyszczania ścieżki, prowadzącej wzdłuż ul. Wrzesińskiej od ul. Hożej aż do Cielimowa.
Cała inicjatywa wyszła oddolnie i przyświecało jej udrożnienie wąskiego szlaku, który kilkanaście lat temu został wybudowany wzdłuż drogi, a potem... zwyczajnie zapomniany. Teraz nie chciał się do niej nikt "przyznać", a dzięki oddolnemu ruchowi zarośnięta i zwężona ścieżka teraz jest ponownie taka, jak po jej wykonaniu.
Same prace rozpoczęły się dość symbolicznie - 1 maja br. niemalże jako czyn społeczny. - Wszyscy narzekamy, że nie ma gdzie jeździć, nie ma dróg rowerowych. Nie jest to może idealna ścieżka rowerowa tylko po prostu szlak leśny Gniezno - Cielimowo, alternatywa dla drogi krajowej nr 15, można bezpiecznie tędy przejechać rowerem, przejść na pieszo do Cielimowa, które jest dużym osiedlem i na pewno wiele osób skorzysta - mówił Dariusz Pindral, pomysłodawca całej akcji, który przyciągnął do niej wiele innych osób oraz firm i instytucji m.in. Gminę Niechanowo czy firmę Salbert.
W sobotnie przedpołudnie miało miejsce "otwarcie" ścieżki. Nie zabrakło przemówień, przecięcia wstęgi przez uczestników akcji, szampana, medali i wyróżnień. Bez specjalnych gości z Miasta, Powiatu, Nadleśnictwa czy GDDKiA, a jedynie pojawił się wójt gminy Niechanowo Szymon Robaszkiewicz, który wsparł całą inicjatywę.
- Jak tylko ten temat się pojawił też się w to włączyłem, by pokazać taką rzecz, że jeden mieszkaniec jest w stanie wywołać w mieście taką inicjatywę. Jeśli tylko są chęci i inne osoby, którym zależy na poprawianiu miasta, a nie tylko na czekaniu i narzekaniu, że tego nie ma, można to zrobić. To fajny przykład dla innych, że warto się zaangażować i coś inicjować - przyznał Szymon Zieliński.
- Na projekt tej inwestycji nie wydaliśmy ani złotówki, nie wydaliśmy milionów na tę inwestycję, nie wnioskowaliśmy o dotację rządową, dzięki temu nikt jej nie odrzucił, nie musieliśmy tego konsultować ze środowiskiem rowerowym, bo chyba wszyscy są z tego zadowoleni (...). Nie musiał nam pomagać żaden poseł, żaden oficjel, nie musieliśmy absorbować Zakładu Zieleni Miejskiej, która była zajęta koszeniem trawy w upał - dodał Tomasz Dzionek.
Ostatni etap prac, który miał miejsce tydzień temu, polegał na przejechaniu walcem firmy Salbert po odsłoniętej nawierzchni, z której przebrano odpady oraz większe kamienie. W ten sposób ścieżka odzyskała swój pierwotny wygląd, choć - co trzeba przyznać - do ideału jej daleko, ale na pewno zapewnia większe bezpieczeństwo na trasie do Cielimowa niż jazda po drodze krajowej.