Siekło mnie komplet, jak kikłam wew internecie mamuchne istnego i ona godała o swoim Karolku/Carlo/, że bydzie jego beatyfikacja! Zaroz wymarałam inne filmiki, które makaroniorze wdrucali do sieci. Patrze, a tu jakisiś biskup z asystom roztwiyra sarkofag, zdejmli biołe płyty i ukozała się szklano trumna, w niej chłoposzek pochowany wew adidasach, dżinsach i bluzie dresowy! Dudlałam na tyn widok, dzieciok jakby nynoł. Podeszła mamuchna- na jej miejscu jo bym kipła ze wzruszynia!
Chwiłe póżni znojdłam fylmy, jak Carlo był małym gzubym, zaś wew budzie, u niego wew chacie, na rajzach. Lubiał lotać z komplami za piłom, łaził bachać się wew basynie, lofrowoł po górach. Od bymbasa kochał Boga- modlił się na różańcu, dziyń w dziyń był na Mszy, pomogoł biydokom, umioł się wszystkim dzielić! No i tyn talynt do komputra! Był szpecym od programowanio. Opracowoł prezentacje o cudach eucharystycznych na świecie.
Jezd taki fylmik- siedzi wew biały jaczce, patrzy na kamere i godo /po włosku, ale ja przetmine/ : Moim przeznaczeniem jest umrzeć. No i zmarł za dwa miesiące, żył 15 lot/ 1991- 2006/.
Siedziałam i dudlałam bez ustanku, że taki dzieciok żył nowocześnie a tak po Bożymu. Mioł swoje hasło: NON IO MA DIO - NIE JA LECZ BÓG.
Za pore dni zaś była beatyfikacja/ 10 pażdziernika/wew Asyżu! Mama i tata w piyrszy ławce! Ksiądz odczytał życiorys, odsłonili wielgi obroz Carla, wnieśli relikwie- znowu dudlynie.
Dużo wiary siedziało na placu przed kościołym. Ni mogli sie pomieścić. Przyjachali jego komple i kompele, znajómki, belfry, dochtory,wew wogle kupa wiary!
Łejery, jak widziałam tyn wiegachny portret chłopoka zez czornymi, krynconymi, lekutko potośtanymi kutonami, obleczonygo wew fajnom, czerwónom polówe, to godałam se pod klukom: Carlo, dzięki, kocham Cię, Bóg to Mistrz świata!
Teroz co dziyń mówie: Módl sie za nami- starymi, no i młodymi, co muszom, chcom, lubiom wlepiać ślypie wew te komputery! Ty nad nami czuwej, żeby nikt nie wlozł, gdzie nie trzeba!!!