Kiedy w 1576r. w Mediolanie wybuchła epidemia dżumy i bogaci oraz rada miejska uciekli z miasta, arcybiskup Karol tam pozostał. Miasta zaczęły się wyludniać, kościoły pustoszeć, lud duchowo się zatrzymał. Sól ziemi wywietrzała i kapłani jak „kamienie święte” porozrzucane legły skryte w zaułkach ulicznych. Wielu duchownych przeszyci pragnieniem zewnętrznego świata w obliczu klęski bezczynnie popadło w odrętwienie duchowe. Tymczasem Karol Boremeusz wydał surowe rozporządzenia sanitarne, dbanie o higienę, przestrzeganie zasad czystości, ale przede wszystkim kazał się modlić. Nie pozwolił zamykać kościołów i organizował procesje pokutne z Najświętszym Sakramentem sam boso idąc przez miasto z Chrystusem. Epidemia się szybko zakończyła, w ludziach nastąpił duchowy przełom.
Współcześnie jesteśmy świadkami procesu upadku życia religijnego w świecie, gdzie coraz mniej wiernych jest w kościele, zanikają powołania kapłańskie, opustoszałe kościoły niszczeją. W Holandii i w Niemczech wiele świątyń zamieniono na kluby, kawiarnie i sale koncertowe. O poście, jałmużnie, pokucie już niewielu pamięta. Komunię świętą hurtowo i świętokradzko przyjmuje się na rękę, a Najświętszy Sakrament stawia się gdzieś w kącie. Tak dzisiaj wygląda świat Kościoła na zachodzie, którego moda powoli zaczęła wnikać i w polską rzeczywistość.
Początek tego upadku wielu upatruje w okresie zaraz po Soborze Watykańskim II, gdzie na przełomie 60/70 lat minionego wieku zrodził się zmasowany bunt przeciwko wierze katolickiej. Pragnienie upodobnienia się do protestantów nie wierzących w obecność Chrystusa w Eucharystii było tak etapowo wzmacniane, że dzisiaj sami katoliccy księża nie zachęcają usilnie i konsekwentnie do praktykowania tradycyjnej formy wiary katolickiej.
Polskę dotknęło nieszczęście koronawirusa i dzisiaj się okazało przez chwilę, że Pan Jezus zaraża. Według niektórych hierarchów to przepisy sanitarne miały zatrzymać epidemię, a modlitwa, pokuta i post stanęły na drugim miejscu. Prawdziwej pociechy w samym tylko Bogu szukać należy, więc tą przeobfitą mnogość skarbów niebieskich, którymi Pan Bóg Kościół obdarował – tę niewzruszoną prawdę Nauki Objawionej winno skutecznie się głosić ludowi jak świat szeroki! Rozdawać Sakramenty posiadające moc wzbudzania lub powiększania łaski w duszach, łaskę zapewniającą pomoc Bożą modlitwy w Imię Chrystusa. Tego nam trzeba przede wszystkim, a szczególnie w okresie Wielkiego Postu.
Gołym okiem widać było jeszcze kilka tygodni temu jak światu sprzykrzyło się życie kościelne: byle zaprzeczać istnieniu porządku nadprzyrodzonemu, zaprzeczać udziałowi Boga w stworzeniu świata i Jego Opatrzności w kierowaniu biegiem wszystkich spraw tego świata. Z niepojętą lekkomyślnością człowiek ustawicznie prowadzi się do błędów wszelkiego rodzaju i zguby moralnej. Opatrzność Boża jednak czuwa i obecna sytuacja może jedynie przywrócić ład kościelny. Trzeba się starać, aby prawdziwa i trwała pobożność zapuściła ponownie korzenie tak aby wszyscy z dziecięcą ufnością biegli do kościoła i jego sług. Aby mogli otrzymywać od nich odpuszczenie grzechów, by się wzmacniać łaską sakramentalną i na nowo urządzać swoje życie wedle przepisów prawa chrześcijańskiego.
Ostatnie lata to wzmocnione burze, które nas zewsząd otaczają, widzieliśmy zwarte szeregi wielu nieprzyjaciół gotowych do walki i czyhających na nas. Dzisiaj stanęliśmy w miejscu i pozbawieni wszelkich ludzkich środków obrony wypatrujemy współczesnego Karola Boremeusza, który jako Dobry pasterz duszę swą daje za owce swoje (J10,11). My katolicy mocni wiarą, ugruntowani w Opoce Piotrowej pamiętać winniśmy jak bezwzględnie konieczny jest dziś powrót do Kościoła, przez który otrzymuje się zbawienie wiekuiste, pokój a nawet pomyślność w życiu doczesnym. Konieczność powrotu do Boga to nasz dług i wrodzony przywilej, któremu jeśli się sprzeciwiać dalej będziemy wówczas już na żal nawet za grzechy będzie za późno i pozostanie tylko płacz i zgrzytanie zębów.