Gnieźnianie raczej nie bardzo się interesują swoim miastem, a ci, którzy chcą coś powiedzieć, powinni spojrzeć realnie na możliwości finansowe - to mógłby być krótki komentarz do poniedziałkowego spotkania w MOK-u, w którym sala widowiskowa na kilka dni zamieniła się w pracownię projektową. Tematem było publicznie zadane pytanie "Jak zagospodarować tereny inwestycyjne PKP w Gnieźnie?", na które przyszli przedstawiciele samorządu, urzędnicy, zaledwie kilku radnych oraz garstka mieszkańców. Pełną odpowiedź na tę kwestię poznamy w piątek, ale swoje uwagi można zgłaszać do czwartku włącznie.
Koncepcja, która zadowoli interesy wszystkich
- Wszystkie nasze dotychczasowe działania, zrealizowane do tej pory, dotyczyły pewnych niedużych nieruchomości. Obejmowały one przeważnie hektar, półtora hektara, a więc były to pewnego rodzaju "plomby" do zagospodarowania. W pewnych miejscowościach, także i w Gnieźnie, stajemy wobec dużych obszarów kolejowych, które byśmy chcieli dla PKP zagospodarować i włączyć do funkcjonowania. Główną przeszkodą jest brak dokumentów, co jest wynikiem tego iż tereny te były zamknięte. Nie było dla nich studium i planów zagospodarowania - mówił Marek Chibowski, prezes zarządu Xcity Investment. Jak dodał, przy tego typu obszarach pojawiają się często interesy różnych stron, niekiedy sprzeczne, a przy tym wymagające zaangażowania władz miasta, lokalnego biznesu czy społeczności lokalnej: - Generalnie chodzi nam o aktywizację tych terenów i wpisanie ich w istniejącą tkankę miejską. To jest nadrzędnym naszym celem, który chcemy osiągnąć. Pośrednio chodzi też o spójną koncepcję zagospodarowania tego terenu, aby można było go odpowiednio wykorzystywać - dodał. Jak stwierdził ponadto Marek Chibowski, nikt na początku nie narzuca, jakie funkcje powinien spełniać ten teren, bo po to są warsztaty, by to określić: - Mamy nadzieję, że będą to różne funkcje. Nie tylko jedna, określona. Chcemy, aby nadać temu obszarowi atrakcyjny charakter - zarówno dla spółek PKP oraz potencjalnych inwestorów.
Następnie do zgromadzonych zwrócił się Maciej Mycielski z pracowni Mycielski Architecture & Urbanism (MAU) w Warszawie, który omówił zakres działań, jakich podjęła się kilkuosobowa grupa projektantów. Zanim odbyło się spotkanie oficjalnie inaugurujące warsztaty, uczestnicy wzięli bowiem udział w wizji lokalnej, która zajęła w sumie trzy godziny (Przed warsztatami zapoznali się z parowozownią w terenie). Potwierdził słowa swojego poprzednika, że koncepcja ma stworzyć formułę przyjazną dla wszystkich, łącznie z podmiotami zainteresowanymi inwestycją: - Niemniej, chcę podkreślić, że my nie pracujemy z inwestorem, ale właścicielem terenu i to jest zasadnicza różnica. Musimy pokazać potencjał tych terenów, ale to dopiero pokaże ostateczny projekt. W międzyczasie zaznaczył on pozycję trenów pokolejowych na mapie Gniezna: - To może być taka kolejna część miasta, której nie można ominąć i zaprzepaścić - mówił Maciej Mycielski. Jak dodał, obszar ten spaja kilka różnych części miasta, które trzeba w sobie połączyć: - Przygotowaliśmy zestaw konkretnych inspiracji, co można zrobić z takimi terenami. To nie służy temu, by przekonać do jednego z tych pomysłów, ale jest to w pewnym sensie, by pokazać wachlarz możliwości tego typu terenów.
Po tym głos zabrał urbanista Daniel Piotrowski, który przedstawił zgromadzonym wspomniane możliwości wykorzystania terenów podobnych do gnieźnieńskiej parowozowni. Jako przykład podano możliwości zupełnie nowego urządzenia lokomotywowni w Bad Homburg (Niemcy), Victoria (Kanada), a także niemieckich Battrop, Fulda, Rosenheim czy Aalen - kilka z nich jest porównywalnych wielkością do Gniezna, wobec czego rodzi podobne pytania o możliwość pokrycia się niektórych rozwiązań. W tym przypadku była mowa raczej o komercyjnym wykorzystaniu obiektów, z zachowaniem aktualnej zabytkowej tkanki budowlanej. Jako przykład utrzymania parowozowni w formie muzeum kolejnictwa, zaprezentowano rozwiązania z angielskiego Yorku czy z Berlina. Inna, nieco bardziej kontrastująca forma, to sala koncertowa w hali lokomotywowni w Londynie czy funkcja sportowa kompleksu kolejowego w duńskim Esbjerg.
Park Kreacji... Pomysłów?
Następnie przyszła część na pytania kierowane przez przybyłych gości, a także wyrażenie swoich poglądów na temat zagospodarowania 25 hektarów. O ile w początkowej fazie spotkania mówcy ograniczyli się do terenu głównie samej parowozowni, o tyle teraz przyszła okazja do wypowiedzi na temat całości obszaru.
- Mamy mieszane uczucia na ten temat i dylemat, co z tym zrobić, towarzyszy nam do tej pory. Położenie tego terenu według nas jest fatalne, gdyż znajduje się w sąsiedztwie budowanego hipermarketu i każda atrakcyjna rzecz, która tam powstanie, przyciągnie ludzi do hipermarketu, a nie o to powinno chodzić, bo powinno przyciągnąć ich do miasta. Zabieramy w tym temacie głos, aby komuś nie przyszło do głowy stworzenie tam kolejnego hipermarketu, bo takie pomysły były za poprzedniej kadencji - stwierdziła Katarzyna Grodzka ze stowarzyszenia SOS dla Gniezna i przedstawiła pomysł organizacji, aby utworzyć na tym terenie "centrum muzealno-rekreacyjne o tematyce kolejnictwa". Zaczęła przy tym przedstawiać, jak to powinno wyglądać: - Poza samą częścią muzealną, następna część to powinien być park kolejnictwa w postaci torów kolejowych, prawdziwych starych wagonów, stacje kolejowe promujące miasto, na których byłaby informacja o ciekawych miejscach w Gnieźnie i to by mogło zająć teren następny. Musiałyby tam być makiety, plan miasta zachęcający zwiedzających do poznania miasta. Mogłaby stamtąd wyruszać kolejka, taka normalna na kołach, która by objeżdżała najciekawsze punkty miasta. Stare wagony można byłoby wykorzystać do celów np. wczasów wagonowych jak za starych czasów, można by też w nich stworzyć punkty gastronomiczne, bary i kawiarnie. Dla dzieci aż się prosi zrobić w takim centrum kolejowy plac zabaw dla dzieci - stwierdziła Katarzyna Grodzka i przyznała iż trzeba byłoby ogłosić konkurs na nazwę dla tego terenu: - Powinna ona nawiązywać do PKP, na przykład Park Każdego Pokolenia, Park Kreacji Przyjemności, Park Kolei Pradawnej, Park Kolei Prastarej. Taki konkurs powinno się ogłosić wśród mieszkańców. Maciej Mycielski stwierdził na to: - To jest piękna lista życzeń. Nie mamy jeszcze inwestora i szukamy nie do końca rozwiązań, w postaci tysięcy wspaniałych pomysłów, ale musimy znaleźć rozwiązania, które przyciągałyby inwestorów komercyjnych.
Głos zabrał także Krzysztof Modrzejewski, który przyznał iż jako Gnieźnieńskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei, raczej ograniczają swoje zainteresowanie w tym temacie do obszaru związanego z parowozownią oraz ciągiem oporządzania lokomotyw. W tym celu przygotowano własną koncepcję, którą zaprezentują w kolejnych dniach projektantom, dzięki czemu uda się skonsultować określone potrzeby dla możliwego muzeum na terenie lokomotywowni: - To jest próba pokazania różnych wariantów, a więc od takiego "maxi", czyli co by było, gdybyśmy mieli dużo pieniędzy, wariant "mini", a więc kiedy ich nie ma i trzeba ich szukać na różnych szczeblach, a także wariant "midi", czyli ten złoty środek, co byśmy chcieli, a co możemy zrobić - stwierdził Krzysztof Modrzejewski i wskazał na sposób funkcjonowania parowozowni w Wolsztynie jako instytucji kultury, która jest dziełem wspólnego finansowania czterech samorządów - gminy, powiatu, województwa i PKP Cargo. Jak dodał, w jego opinii grzechem by było wykonanie z parowozowni "wydmuszki": - Mamy zachowaną infrastrukturę, a więc to co jest najcenniejsze i nie osadzamy się na tym, co widzimy, ale na tym, co wciąż może działać.
Kawiarnie, kawiarenki, a może lotnisko i awionetki?
Następnie głos zabrał radny Marek Zygmunt, który zaproponował swoje rozwiązania: - Przede wszystkim wspomniane tu wcześniej przedłużenie przejścia podziemnego od dworca na drugą stronę, gdzie według mnie powinien powstać nowy, duży dworzec autobusowy. Może on wykorzystywać drugą halę parowozowni od zewnątrz, z z najazdami dla autobusów. Od wewnątrz można stworzyć jakąś przykrytą halę, gdzie byłaby część przesiadkowa. Obecnie Gniezno stanowi stację przesiadkową dla jednego z przewoźników. Dalej - nasze miasto potrzebuje na gwałt porządnej, centralnej biblioteki. Te pomieszczenia, które są przy ul. Mieszka I i Staszica, to wszystko są pomieszczenia niewystarczające i jeden z dawnych budynków administracyjno-warsztatowych można by przeznaczyć na centralną bibliotekę Miasta Gniezna - mówił radny, czym wzbudził zdziwienie włodarzy, które zwiększył jeszcze jeden pomysł: - Nikt jeszcze nie wspomniał, jak zagospodarować wielki teren po byłych torowiskach, który się ciągnie aż do trzech mostów. Proszę zwrócić na ewentualną możliwość jego wykorzystania. Poznań bowiem jest w pewnym oddaleniu - lotnisko Ławica jest z drugiej części miasta, od zachodu. Od wschodu nie ma żadnego funkcjonującego lotniska. Gdyby na tej długiej części torowiska stworzyć pas startowy lotniska dla małych samolotów, np. awionetek, to wtedy nawet tę drugą halę, którą proponowałem na dworzec PKS, to można ją wykorzystać na mały dworzec lotniczy. Małych samolotów w Polsce będzie przybywało, bo ludzi majętnych będzie w Polsce będzie więcej, a Gniezno będzie pod tym względem, dzięki naszym prezydentom, też się rozwijało. Ci ludzie będą się chcieli szybko przemieszczać, szybciej niż po autostradzie. W tej drugiej hali można stworzyć halę, w której będą przechowywane awionetki tych najbogatszych gnieźnian - mówił Marek Zygmunt, wywołując żywą reakcję zgromadzonych w sali. Radny stwierdził iż przydałaby się w Gnieźnie także sala koncertowa, w której mogłyby odbywać się np. koncerty Szkoły Muzycznej, nieposiadającej własnej sali. Maciej Mycielski zapytał się po tym prezydenta, czy Gniezno potrzebuje nowej siedziby dla biblioteki, po czym Tomasz Budasz odparł iż obecnie nie ma takiej potrzeby. Jego zdaniem filie rozmieszczone po całym mieście sprawiają, że dostęp do książki jest dzięki temu łatwiejszy. Wśród pomysłów radnego było także coś w formie miejskiego "tramwaju", który jeździłby torami kolei od Gębarzewa przez stację Gniezno na Winiary, a po drodze miałby przystanki na kilku osiedlach.
Następnie głos zabrał wiceprezydent Jarosław Grobelny, który przedstawił oczekiwania Miasta Gniezna co do całego 25-hektarowego terenu: - Można powiedzieć iż to wszytko, co tu zostało powiedziane, trafia do naszego serca, ale musimy podkreślić iż to są pewne inspiracje. My to musimy, a właściwie Xcity, musi to zbić z realiami finansowymi. Z naszego punktu widzenia nie ma nic gorszego, niż przygotowanie dokumentu, który położymy do szafy i nie daj Boże na podstawie tego dokumentu zrobimy plan zagospodarowania przestrzennego. To skończy się tym, że spotkamy się za 10-15 lat, żeby powiedzieć iż nic nie udało się zrobić. Ten element realności jest niezwykle ważny. Marzenia są ważne, ale aby je spełnić, to potrzebne są pieniądze - mówił Jarosław Grobelny i dodał iż widzi możliwość wykorzystania obiektów w celach muzyczno-rozrywkowych, gdyż są pewne rzeczy bardziej realne do wykonania. Ponadto wyraził założenia powstania miejsc do tzw. start-upów, dla lokalizacji małych firm. Podkreślono też konieczność rozwiązań komunikacyjnych w postaci wydłużenia przejścia podziemnego: - Wielu gnieźnian niepotrzebnie przejeżdża na drugą stronę torów, by udać się na dworzec. To byłoby rozwiązanie niezwykle atrakcyjne dla tego obiektu, bo to od razu nam mówi iż mogą ulokować się komercyjne przedsięwzięcia, bazujące na codziennych potrzebach mieszkańców. My zakładamy wielorakość funkcjonowania tego miejsca, ale to jedna z możliwości niezwykle istotna - mówił wiceprezydent w kwestii przejścia podziemnego.
Temat ciekawy i ważny, ale też trudny
Jarosław Grobelny wskazał również na jedną z najbardziej możliwych inwestycji, jakie zostałyby zrealizowane na terenie pokolejowym: - Odbyliśmy spotkanie z PKP PLK oraz PKP Nieruchomości i jest to projekt, który jest bardzo realny, ale zależy od warsztatów. Mowa tu o zapleczu technicznym Kolei Wielkopolskich, które planują stworzenie drugiego miejsca dla obsługi całego taboru KW. To jest decyzja, która mogłaby dzisiaj zapaść. Przekazaliśmy pracowni pewne przemyślenia i koncepcje, gdzie dokładnie to ulokować. Wiceprezydent przyznał też iż warto pomyśleć o stworzeniu na terenach po torowisku czegoś na kształt centrum logistycznego, co ułatwiałoby pobudowanie ewentualnych bocznic. Wspomniał również o możliwości powstania centrum biznesowo-konferencyjnym, gdyż na terenie województwa wciąż brakuje tego typu obiektów, mogących pomieścić nawet kilkuset gości dla dużych firm działających w tej części kraju. To byłoby jednak pole do działania dla potencjalnego inwestora.
- Temat jest niezwykle ciekawy, ważny i inspirujący, ale też trudny. Pomysłów, jak tu przekazano, może być mnóstwo. Nam, z punktu konserwatorskiego, funkcja Narodowego Centrum Kolejnictwa jest najbliższa sercu, bo tego typu działania będą przeprowadzane z pietyzmem i poszanowaniem substancji zabytkowej. Tu nie mówimy o samych budynkach, ale całej przestrzeni i tym klimacie, jaki tu jest zachowany. To jest ta wartość, która powinna być wykorzystana - mówiła Jolanta Goszczyńska Wielkopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Głos zabrał także senator Robert Gaweł: - To jest naszym zdaniem nieodrobione zadanie, które zostało do odrobienia. Był długi okres, kiedy tematu w ogóle nie podejmowano, bo był bardzo upolityczniony. Jakiekolwiek odzywanie się na temat parowozowni, schodziło zaraz na dyskusję polityczną - kto i co będzie z tego miał. Nigdy nie udało się zrobić tak, jak mamy teraz. Władze miasta podpisują umowę ze spółką kolejową, a ta wyznacza pracownię projektową, która wykorzystuje doświadczenie warsztatu, by podzielić się ze społeczeństwem koncepcją. Nie wygląda to najlepiej, bo ilu tu mamy dziś radnych? Tu powinna siedzieć cała rada i mówić o tym, bo to spotkanie jest ważne - stwierdził parlamentarzysta. Nakreślił przy tym także kwestie prac komisji senackiej w kierunku zachowania nieruchomości i ruchomości kolejowych, ale przede wszystkim kwestii Narodowego Muzeum Kolejnictwa: - To jedyny tak duży obiekt zachowany nie w Polsce, ale w całej Europie. Decydujemy koncepcyjnie i tej strony istotniejszej - finansowej, jaka będzie przyszłość tego obiektu. Bo możemy go faktycznie wykorzystać, ale też spłycić jego funkcję. Najprymitywniejsza funkcja, kiedy zostają tylko mury i stworzymy np. sklepy, rugując pozostałości infrastruktury, to stracimy to bezpowrotnie i raz na zawsze. Dla mnie i wielu ludzi, którzy o tym mówią, coś co będzie pokazywało przeszłość i otwierało się na kulturę, byłoby zadaniem najrozsądniejszym. Jak dodał senator, decyzja w tej sprawie powinna zapaść w ciągu najbliższych miesięcy, jeśli można myśleć o uczczeniu w ten wyjątkowy sposób rocznicy 100-lecia odzyskania Niepodległości. Przyznał iż w tej kwestii bardzo potrzebny jest lobbing różnych osób i środowisk.
Spotkanie zakończyło się dyskusjami w grupach oraz przy planszach obejmujących teren pokolejowy. W kolejnych dniach trwać będą kolejne części warsztatów, a ich efekty poznamy w poniedziałek. Zapraszamy do udziału.
Zobacz: Harmonogram warsztatów