Artykuł jest kontynuacją cyklu: Kartka z kalendarza - 28 grudnia 1918
Oddziały niemieckie przyjechały pociągiem od strony Nakła na stację, oddaloną od Zdziechowy o dwa kilometry. Łącznie było to aż 400 żołnierzy, wyszkolonych i w pełni uzbrojonych, także w kilkadziesiąt ciężkich i lekkich karabinów maszynowych. Dodatkowo niedaleko Mącznik ulokował się mały oddział artylerii. Militarne przygotowanie Niemców wobec "zbieraniny" powstańców, nieposiadających kompletnego uzbrojenia, niekiedy także doświadczenia lub a także będących wciąż pozbawionymi odpowiednich struktur dowódczych, wywołało zamieszanie w samym Gnieźnie. Naprędce zwołano w Hotelu Centralnym naradę, w trakcie której pojawił się dwugłos w sprawie dalszego postępowania - część chciała natychmiast uderzyć na Zdziechowę, a część wolała przygotować się do obrony miasta. Tu też ujawnić się miała po raz kolejny niedoskonałość dowódcza Zygmunta Kittla, który nie potrafił jednoznacznie zabrać stanowiska w tej sprawie. To spowodowało coraz większy rozdźwięk pomiędzy powstańcami.
Ostatecznie zapadła decyzja, że należy wezwać na pomoc Wrześnię, która już także była oswobodzona. Znajdował się tam już zdyscyplinowany oddział wojskowy, znajdujący się pod komendą płk. Grudzielskiego. Około godziny 19:00 powstańcy zebrani w sali kina Apollo przy ul. Chrobrego, głośno wyrażali swoje zdanie na temat uderzenia na Zdziechowę, naciskając na to. Jednocześnie Zygmunt Kittel, chcąc w myśl Naczelnej Rady Ludowej uniknąć rozlewu krwi, wolał pertraktować. W tym celu udał się wraz z kilkoma członkami Rady Ludowej do Zdziechowy.
W mieście tymczasem robiło się coraz goręcej, wszyscy szykowali się do walki, która zdaniem większości była nieunikniona. Pytanie pozostawało - czy odbędzie się w Zdziechowie, czy na terenie Gniezna? Kiedy delegacja udała się na rozmowy z Niemcami, w okolicy wspomnianej wsi pojawiły się już pierwsze oddziały powstańcze przybyłe z miasta. Na wieść o tym, że pertraktacje zakończyły się niepowodzeniem, nakazano jednocześnie wycofać się wszystkim od Zdziechowy do miasta. Jedynie w okolicy Pyszczynka wystawiono straże w sile kilkudziesięciu powstańców.
Późną nocą do Gniezna przybył oddział wojskowy z Wrześni, a także Poznania. Ze stolicy powstania przyszła także dyrektywa, by nie podejmować walk i uniknąć rozlewu krwi. Noc z 29 na 30 grudnia 1918 roku była więc kolejną nieprzespaną dla wielu mieszkańców Gniezna.
Artykuł opublikowany po raz pierwszy 29 grudnia 2015 roku
Dalsza część historii: Kartka z kalendarza - 30 grudnia 1918