Tym nowym cyklem będziemy się starali przybliżać ciekawe wydarzenia, jakie miały miejsce w Grodzie Lecha w czasach, których już nie pamięta większość mieszkańców.
Korzystając z dawnej prasy i opierając się na informacjach zawartych w ich treści, można uzyskać obraz życia mieszkańców Gniezna - taki sam, jak dzisiaj. Były zabawy, wiece czy różne koncerty, ale i kradzieże, bójki czy awantury. Można powiedzieć, że do dziś niewiele się zmieniło...
Dziennik Lech. Gazeta Gnieźnieńska donosił (pisownia oryginalna):
"Kurjer Poznański" w obronie autorytetu Gniezna. "Kurier Pozn." umieścił w niedzielnym n-rze swego pisma artykulik p. tyt.: "Znajomość geografji", w którym słusznie krytykuje niektóre pisma pomorskie za błędne używanie określeń geograficznych z okazji odbytych niedawno manewrów na Pomorzu. Z okazji tej korzysta też "Kurjer", aby wykazać niewłaściwość używania nazwy "Puszcza Tucholska" zamiast "Bory Tucholskie", które to wyrażenie ma swe uzasadnienie w charakterze tej połaci kraju i idzie w parze z nazwą "Borowiaków", to jest mieszkańców tej części Pomorza.
Najwięcej atoli zainteresuje naszych Czytelniów krytyczne stanow., jakie "Kurier" zajmuje wobec pewnego dzieła geograficznego p. n.: "Pogadanki krajoznawcze" E. Romera i M. Polaczkówny, Książnica Polska Tow. Naucz. Szkół Wyższych, 122, obejmującem 120 stron. Passus o Gnieźnie, znajdujący się na str. 87 tego podręcznika, zakrawa istotnie na zły żart. Czytamy tam co następuje: "Największe cukrownie mają miasteczka Gniezno i Kruszwica. Gniezno, maleńkie, schludne, miasteczko, szczycie się tem, że ma najstarszą w Polsce katedrę i że ono było pierwsżą królów polskich stolicą". Na tem kończy się ten wielce ciekawy opis Gniezna, które liczy przecie około 30 000 mieszkańców i tworzy powiat samo dla siebie. Ale o tem nie wiedzą znać autorzy owego podręcznika.
Pościg za kieszonkowcem. Dnia 21. bm. o godz. 7 po poł. na dworcu usiłował zawodowy kieszonkowiec wyciągnąć portfel z kieszeni pewnemu reemigrantowi powracającemu z Niemiec. Przechwycony złodziej za rękę wyrwał się i zaczął uciekać, lecz przytomni podróżni zdołali go ująć w Parku Kościuszki. Jak policja stwierdziła, przechwycony nazywa się Władysław Wieczorek, pochodzi z Łodzi i jest notorycznym kieszonkowcem. Jego narzeczona z zawodu podobno tancerka baletowa, dowiedziawszy się o losie wybranego, przybiegła w stanie pijanym do Komisariatu PP., gdzie wszczęła awantury, usiłując w ten sposób uwolnić ukochanego.
Usiłowanie zgwałcenie. Dnia 21. bm. kilku wyrostków napadło na pielęgniarkę z Dziekanki p. H. S., nad jeziorem Jelonek i usiłowało się dopuścić na niej gwałtu, przyczem zabrali jej rzeczy z torebki. Sprawcy są już przez policję wypośrodkowani.
zobacz także: Kronika miejscowa