Gnieźnieńskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami od wtorku 21 czerwca próbowało ustalić co stało się z suczką, która została znaleziona w Fałkowie. Pies miał trafić do schroniska, jednak do niego nie dotarł. Pracownik gminy, który był odpowiedzialny za odwiezienie suczki do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Gnieźnie, jak twierdzi, oddał ją obcym ludziom.
Jak się okazało, suczka miała właścicieli, którzy szukali ją od kilu tygodniu, po tym jak uciekła z ich posesji w Pobiedziskach. Nie ustawali w jej poszukiwaniach lecz dłuższy czas nie przynosiło to żadnego rezultatu. Tymczasem suczka w ostatnich dniach błąkała się po Fałkowie, a dwa dni temu (tj. 20 czerwca) trafiła tymczasowo do domu sołtysa tej wsi. Stamtąd została odebrana przez pracownika gminy, który miał zawieźć ją do schroniska. Tam jednak nie dotarła. - Nasza suczka uciekła 3 tygodnie temu. Szukaliśmy jej od tego czasu po okolicy, rozwieszaliśmy ogłoszenia oraz zamieszczaliśmy informacje o jej zaginięciu w Internecie. Właśnie dzięki temu trafiliśmy na jej ślad w Fałkowie. Tam zaopiekował się nią sołtys. Gdy do niego zadzwoniliśmy powiedział, że spóźniliśmy się o dosłownie 20 minut, gdyż przekazał ją już pracownikowi gminy, który miał zawieźć ją do schroniska w Gnieźnie. Powiedział, żebyśmy kontaktowali się ze schroniskiem oraz z Urzędem Gminy w Łubowie. Pani pracująca w gminie powiedziała nam, że psami zaginionymi zajmuje się pan Janek, ale go w tym dniu nie było i po psa pojechał pan Witold, który psa miał odwieźć do schroniska. Najdziwniejsze było to, że gdy powiedziałam, że jestem właścicielką psa i po niego przyjechałam, to pani z Urzędu Gminy powiedziała do mnie"ojeju, żeby tylko Witek nic nie nawywijał". Pani powiedziała mi, że za chwilę do mnie oddzwoni, że się wszystkiego dowie. Oddzwoniła i przepraszała mnie, bo pies jest już w Poznaniu. Otrzymałam także numer do człowieka, który psa zamiast zawieźć do schroniska oddał obcym ludziom. Była to osoba bardzo nierozmowna, powiedział tylko, że zatrzymał się przed sklepem w Gnieźnie, a tam podeszli do niego jacyś ludzie, którym piesek się spodobał, a on im go dał - powiedziała nam właścicielka psa.
Przypominamy, że obowiązkiem gminy jest zapewnienie bezpieczeństwa i schronienia bezpańskiemu zwierzęciu. To znaczy iż gmina musi zgłosić psa, a następnie odwieźć go do schroniska. Prawo to wynika z uchwały nr XV/113/2016 Rady Gminy Łubowo w sprawie przyjęcia programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie gminy Łubowo w 2016 roku. Czytamy tam między innymi:
2. Zapewnienie bezdomnym psom miejsca w schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w
Gnieźnie odbywa się na mocy porozumienia Gminy Łubowo i Miasta Gniezno.
3. Przed przewiezieniem psa do schroniska należy wykonać zdjęcie bezdomnego psa w
celu prowadzenia Kroniki bezdomnych psów.
4. Zobowiązuje się gminę do stworzenia na oficjalnej stronie internetowej urzędu
zakładki pod nazwa „Opieka nad zwierzętami” zawierającej podstawowe informacje
dotyczące opieki nad zwierzętami bezdomnymi na terenie Gminy Łubowo.
Mimo iż dokument został uchwalony w marcu br., do tej pory żaden z powyższych zapisów najwyraźniej nie został dopełniony. Próbowaliśmy się w tym temacie skontaktować z wójtem gminy Łubowo – Andrzejem Łozowskim. Zostaliśmy jednak przekierowani do pracownika gminy, który stwierdził, że niedopełnienie obowiązków przez pracownika gminy jest ludzkim błędem. Przyznał, że osoba, która psa złapała, wydała go obcemu mężczyźnie i nie zna dalszych losów suczki.
Zbulwersowani sprawą właściciele sprawy tak nie zostawili. Przy poszukiwaniach pomagało im także Gnieźnieńskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami oraz miłośnicy zwierząt, którzy próbowali ustalić co się stało z psem. - Dzwoniliśmy wielokrotnie do osoby, która oddała naszego psa. Wciąż powtarzał, że on oddał psa obcym ludziom pod sklepem i że kim my w ogóle jesteśmy, żeby do niego wydzwaniać. Zachowywał się tak, jakby wszystko mu było wolno, bo on zostawił psa komuś i nie widzi w tym problemu - stwierdziła właścicielka.
W dniu dzisiejszym, tj. 22 czerwca właściciele otrzymali informację, że pies był widziany w okolicach Rybitw oraz Latalic i biega tam bez opieki. Właściciele niezwłocznie udali się na wskazane miejsce, gdzie odnaleźli błąkającą się sunię. Historia dla psa skończyła się szczęśliwym zakończeniem, jednak właściciele podkreślają, że wobec tak rażących zaniedbań prawnych i uchybień - sprawy tak nie zostawią. - Nam się wydaje, że człowiek ten wcale, jak twierdził, nie oddał psa obcym ludziom, tylko wywiózł go do innej gminy, by samemu pozbyć się problemu. Z naszych ustaleń wynika, że nasza suczka już wczoraj wieczorem była widziana w okolicy, w której dziś ją znaleźliśmy. Dzwoniliśmy dziś do tego pana, on nie poczuwa się do winy, wyzwał nas i się rozłączył, a potem już nie odbierał telefonów. To co zrobił jest w ogóle niezgodne z prawem, a on do tego jest pracownikiem gminy - mówiła właścicielka.
Właściciele psa próbują w tej sprawie skontaktować się z wójtem Gminy Łubowo i żądać wyjaśnień. Całą sprawę chcą także zgłosić na policję.