Artur Babik był kierownikiem "Largo" od początków jego istnienia. Dziś jak twierdzi, nie jest już to ta sama placówka co niegdyś. Zdaniem byłego już kierownika, niekorzystne zmiany zaczęły się dwa lata przed jego zwolnieniem. - "Largo" się formalizuje" - mówi Artur Babik. Jago zdaniem ograniczane są zajęcia, rozrasta się natomiast administracja. On sam natomiast, jak twierdzi, został zwolniony mimo, iż struktura organizacyjna nie została jeszcze zmieniona.
Zdaniem Artura Babika dużym sukcesem "Largo" był jego wizerunek, który nie kojarzył się z urzędową sztampą, a osoby potrzebujące pomocy mogły zasięgnąć zarówno porad specjalistów, jak i uczestniczyć w zajęciach. Dziś placówka od tego modelu odchodzi. - "Largo było miejscem dla osób, w których jest jakaś aktywność, a nie mogą jej wyzwolić ponieważ, nie mają miejsca lub dostępu do specjalistów" - mówi były kierownik.
Odpowiedzialnym za zmianę stanu rzeczy jest zdaniem Artura Babika obecna dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. - "To dyrektor zatrudnia ludzi, nadaje kształt i formę pracy w jakiej pracuje dana placówka, przy aprobacie swoich zwierzchników" - mówi Babik. Przywołuje na okoliczność tej sytuacji słowa Janusza Korczaka "Nie jesteśmy po to by nas wielbili i kochali, jesteśmy po to by działać i kochać". - "Na tym polega różnica między mną a osobą, która mnie zwolniła - ja jestem po to by działać i kochać" - komentuje Babik.
Nikt ze starostwa powiatowego w Gnieźnie nie chciał z nami na ten temat rozmawiać. Wicestarosta Robert Andrzejewski odmówił wypowiedzi do kamery. Poinformował nas jedynie, że w związku z planami - rozszerzenia działalności "Largo" - zostanie zwołana konferencja prasowa.