Choć tematyka gender istnieje w polskiej nauce od kilkunastu lat, to nie da się ukryć, że problem ten został w ostatnim okresie szczególnie nagłośniony w polskich mediach. Może się przez to wydawać, że kwestia osobowości płci pojawiła się znikąd, co skutkuje obecnie wywoływaniem sporych kontrowersji w opinii społecznej. Dlatego Bractwo Świętej Rodziny działające w Gnieźnie z organizowało spotkanie pt. „Tak, czy nie dla gender?”, w trakcie którego głos zabrał Andrzej Wronka, prezes Stowarzyszenia Effatha i autor licznych publikacji dotyczących sekt, okultyzmu oraz czyśćca.
W trakcie swojego występu autor od razu przeszedł do kontrofensywy, określając zjawisko gender jako zagrożenie. Uważa on, że problemem staje się już sama wymowa tego terminu po angielsku (dżender), która w dużym stopniu pozwala na jego uwznioślenie w języku polskim. Jego zdaniem zwolennicy gender układają tę ideologię według własnego widzimisię, włącznie z odrzucaniem elementarnych praw natury: „To już nie jest kwestia światopoglądu katolickiego. Jeżeli ktoś mówi, że płeć jest to tylko kwestia kulturowa, umowna, to ignoruje podstawowe osiągnięcia genetyki, medycyny, psychologii”.
Zagrożenie, jakie niesie to zjawisko, nie wiąże się już tylko z światopoglądem chrześcijańskim czy nawet ateistycznym, ale łączy się ono z czymś szerszym, co Andrzej Wronka określił formułą „być czy nie być cywilizacją Europy”. Wskazywał on bowiem, że kwestie poglądów na płeć, jakie wprowadza gender nie występują chociażby w krajach muzułmańskich, gdzie wiara nakazuje ludziom żyć według określonych zasad. Europa tymczasem, odrzucając chrześcijaństwo poprzez m.in. dopuszczanie na jej terenie do deprawacji i innych zjawisk związanych z odchylaniami od orientacji heteroseksualnych stwarza pole do kolonizowania kontynentu właśnie przez inne kultury, jak arabska, azjatycka czy afrykańska. Powołuje się tu na dane demograficzne, które jasno pokazują tendencję spadkową przyrostu tubylczej populacji Starego Kontynentu: „to jest demograficzna zapaść i Główny Urząd Statystyczny w Polsce i Europejski Urząd Statystyczny z siedzibą w Norymberdze pokazuje katastrofę demograficzną białych mieszkańców Europy” – mówi Andrzej Wronka.
Mówiąc o sytuacji gender w Polsce i w odniesieniu do pozostałych krajów, w których również jest wprowadzany wyjaśnił, że „w Polsce to dopiero wchodzi, dzięki propozycji ministerstwa, do szkół, przedszkoli itd. Na Zachodzie jest to już o wiele bardziej zaawansowane i ludzie już nawet widzą skutki tego. Kraje te stanowią społeczeństwa mające większą świadomość obywatelską. U nas w okresie powojennym taka postawa była tłamszona, przez co Polska zamyka się w przeżywaniu problemów dnia codziennego, bez spoglądania na problemy światopoglądowe, które mają również wielki wpływ na naszą rzeczywistość. Przez to takie tematy pojawiające się nieustannie w mediach, jak chociażby gender, mogą denerwować społeczeństwo, które boryka się z innymi problemami, jak ceny podręczników, energii czy przeżycia od pierwszego do pierwszego”. Takie nieinteresowanie się tematyką światopoglądową, czy nawet polityką przez katolika, uchodzi zdaniem prelegenta za grzech. Zarzucanie tematów, które rzekomo nie obchodzą, a później mogą wpłynąć na życie kolejnych pokoleń, stwarza postawę ignorowania podstawowych zasad współżycia społecznego.
Powracając do tematu spotkania stwierdził, że najgorszym elementem nurtu gender jest wprowadzanie jego elementów do szkół i przedszkoli, przez co staje się zagrożeniem dla rozwoju dzieci. Podał on przykłady pojawiających się już w Polsce publikacji czy zjawisk w krajach Europy, które stanowią o absurdzie tej ideologii. Dlatego jego zdaniem należy nieustannie stawiać tamy przed tym zjawiskiem, nie ze względu na wartości chrześcijańskie, ale przede wszystkim dla dobra całej cywilizacji europejskiej. Andrzej Wronka stwierdził, że należy walczyć nie siłą, ale argumentami, bo na pewno do części z tych środowisk można podejść merytorycznie i prowadząc dialog bez użycia negatywnych emocji.
Przybyła mimo niesprzyjającej pogody publiczność z zainteresowaniem wysłuchała wykładu. Przeważającą większość zgromadzonych stanowili młodzi ludzie, co dla prelegenta było znakiem nadziei jaką należy rokować dla naszego kraju. Kraju, który jego zdaniem jest obecnie wasalem Unii Europejskiej i karnie wykonuje wszelkie rozkazy wypływające z dyrektyw unijnych, a które są często odrzucane przez państwa, które uważają je za naruszenie ich suwerenności, jak chociażby Węgry. Kończąc swoje wystąpienie apelował, by zapraszać na spotkania gości, którzy mogą nam przekazać dobrą wiedzę, nie podpartą mediami, ale na własnej pracy i doświadczeniu jakie zdobyli w życiu. Jego zdaniem dzięki takiej postawie oraz wzrostowi świadomości społecznej w naszym otoczeniu i wspólnej rozmowie możemy zrobić coś dobrego dla Polski.