21 stycznia 1945 r do Gniezna wkroczyły oddziały Armii Czerwonej. Dla jednych jest to dzień zakończenia okrutnej hitlerowskiej okupacji, dla innych czas nowej niewoli, sowieckiego terroru i utraty niezależności państwa na kolejne kilkadziesiąt lat. Dla wielu gnieźnian to także czas spalenia katedry i śmierci kilkudziesięciu osób.
Od kilku lat uroczystości 21 stycznia pod pomnikiem Poległych i Pomordowanych w czasie II Wojny Światowej są areną historycznego sporu pomiędzy zwolennikami upamiętniania tego dnia w sposób uroczysty a tymi, dla których traktowanie tego dnia jak święta jest zniewagą uwłączajacą ofiarom komunizmu.
Nie inaczej było podczas obchodów 21 stycznia 2014 r. Komitet Obchodów Wyzwolenia Gniezna przygotował wzorem lat poprzednich uroczystość zgodnie z programem; odśpiewanie hymnu państwowego, krótkie przemówienie okolicznościowe oraz złożenie wiązanek pod pomnikiem.
Obok delegacji i skromnej reprezentacji pocztów sztandarowych stanęli takaże Ci, którzy maja do tego dnia zgoła inne podejście. W większości byli to młodzi ludzie z organizacji Gnieźnieńscy Patrioci, którzy nieśli ze sobą sztandary z napisami "Armia ZDRadziecka" oraz "Żołnierze Wyklęci - dla was bandyci dla nas bohaterowie". W pierwszym rzędzie czworo młodych ludzi trzymało portrety "Żołnierzy Wyklętych" - Witolda Pileckiego "Witolda", Danuty Siedzikówny "Inki", Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" oraz Józefa Franczaka "Lalka". Obok dwoje mężczyzn jeden w mundurze sowieckim, drugi niemieckim trzymało mapę Polski podzieloną zgodnie wz ytycznymi paktu Ribbentrop - Mołotow.
W trakcie gdy delegacje składały wiązanki pod pomnikiem, dokonano symbolicznej egzekucji na Żołnierzach wyklętych. - przebrany za NKWD-zistę mężczyzna strzelał w tył głowy osobom trzymającym portrety "wyklętych". Z tłumu dawło się słyszeć komentarze niezadowolenia z obecności "Gnieźnieńskich Patriotów", ci jednak trwali do końca ze swoją kontrmanifestacją.
Uroczystość zakończyło odśpiewanie "Roty", po której delegacje rozeszły się. Wówczas nastąpiła rzecz niespodziewana - obecni na uroczystości funkcjonariusze policji zatrzymali i wylegitymowali jednego z uczestników kontrmanifestacji pod zarzutem propagowania nazizmu. Był nim mężczyzna trzymający mapę Polski podzielonej traktatem Ribentrop - Mołotow". Chodziło o opaskę ze swastyką, która mężczyzna miał na ramieniu. Po spisaniu danych mężczyznę zwolniono.