Na konferencji prasowej w dniu 16 stycznia 2014 roku, przedstawiciele związków zawodowych działających w gnieźnieńskim Zespole Opieki Zdrowotnej, odnieśli się do ostatnich decyzji dyrekcji.
Na spotkaniu z dziennikarzami związki zawodowe reprezentowali:
- Zenon Łyszczarz - przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pracowników Samorządów Terytorialnych w Gnieźnie
- Teresa Karwowska - przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Gnieźnie
- Czesława Jasińska - przewodnicząca Międzyzakładowej Komisji NSZZ "Solidarność"
Na samym początku spotkania, panie przewodniczące wyjaśniły, że opuściły posiedzenie XLV Sesji Rady Powiatu w dniu 30 grudnia 2013 roku, po tym gdy salę sesyjną opuścili dyrektorzy ZOZ Jacek Frąckowiak i Mateusz Hen i mimo zapewnień nie udzielono im głosu zaraz po wystąpieniu dyrektora Jacka Frąckowiaka, by bezpośrednio odnieść się do przedstawionych przez niego informacji o reorganizacji szpitala. Zaproponowano im głos na końcu sesji w czasie wolnych wniosków i głosów, co bez dyrekcji na sali mijało się z celem. Dodatkowo jak zapewniły panie przewodniczące, mimo wcześniejszych próśb do dyrekcji o udostępnienie im danych o planowanych zmianach w ZOZ, by móc odnieść się do nich na sesji - otrzymały je dopiero w dzień sesji za pomocą poczty elektronicznej o godzinie 9 rano.
Teresa Karwowska odniosła się do słów dyrektora Jacka Frąckowiaka, które padły na grudniowej sesji Rady Powiatu o "grupach nacisku" wśród pielęgniarek i lekarzy, które kontestują działania naprawcze dyrekcji ZOZ-u, nie zgadzając się z nimi: "My jako związki zawodowe stanowczo protestujemy, że dyrektor we wszystkich wystąpieniach gdzie się pojawi, twierdzi i ubolewa jak mu ciężko, że w zakładzie działają grupy nacisku , interesów mające przyzwyczajenia. Nie, my nie mamy żadnych przyzwyczajeń. My działamy zgodnie z ustawą o związkach zawodowych. Nie łamiemy prawa, działamy zgodnie z kodeksem pracy" - dodając - "Nie było przyzwolenia do zwolnień ludzi w tym zakładzie ze strony związków zawodowych. To nie związki podjęły decyzję o zwolnieniu pracowników. Dyrekcja chcąc zmniejszyć koszty zakładu robi to wyłącznie zwolnieniami pracowników. Uważamy, że jest to krok okrutny, nieetyczny. Tym bardziej, że pod zwolnieniami podpisał się lekarz, który uważam - na studiach miał etykę. Myślę, że tą etykę powinien zachować chociaż na jakiś krótki okres czasu zwalniając ludzi przed wigilią".
Przedstawiciele związków zawodowych odnieśli się również do kwestii wprowadzenia harmonogramu pracy 8 godzinnego zamiast dotychczasowego 12 godzinnego, co ma utrudnić pracę personelu medycznego. Z przedstawionego mediom pisma do dyrekcji, pielęgniarki przedstawiają negatywne skutki tej zmiany, między innymi możliwość lepszego rozplanowania pracy, by móc więcej czasu poświęcić pacjentowi, co przy 8 godzinach pracy i ciążących na nich innych obowiązkach nie jest możliwe. Ośmiogodzinnych dyżur ma uniemożliwić pracownikom możliwość dorobienia do niskich pensji w szpitalach. Pielęgniarki obawiają się, że nowy system zdezorganizuje życie prywatne i zawodowe oraz może wprowadzić chaos na oddziałach.
Do sprawy redukcji zatrudnienia w szpitalu odniósł się Zenon Łyszczarz: "Już w tej chwili redukcja oscyluje w granicach 70 osób. Mówiąc wprost - są to już zwolnienia grupowe. Bo ustawa mówi wyraźnie, że 10 % załogi w ciągu miesiąca gdyby była zwolniona, to są to już zwolnienia grupowe. Niestety pracodawca tak sprytnie omija przepisy prawa i w ciągu miesiąca cyklicznie rzuca: 15, 20 zwolnień aby nie wpaść w ciągu miesiąca w zwolnienia grupowe".
Reprezentanci związków zawodowych źle oceniają również nieprzestrzeganie przez dyrekcję terminów odpowiadania na pisma drugiej strony. Zazwyczaj jest to znaczy poślizg lub odpowiedzi nie ma wcale.
Jak podkreśla Zenon Łyszczarz, związki zawodowe cały czas mimo nieprzestrzegania terminów odpowiedzi na pisma i nie podjęcia dotychczas rokowań przez dyrekcję zakładu, cały czas liczą na dialog społeczny i rozmowy, które skończą się pomyślnie dla całego zakładu.
Czesława Jasińska z NSZZ "Solidarność" odniosła się do ewentualnego strajku, który mogliby podjąć pracownicy służby zdrowia: " Pan dyrektor wyznaczył termin spotkania i spotkaliśmy się a propos sporu zbiorowego. Niestety, zgodnie z przepisami gdzie wyraźnie się mówi, że spór zbiorowy powoduje natychmiastowe przystąpienie dyrektora do rokowań. Jeśli nie przystępuje do rokowań, to daje wolną rękę związkom zawodowym nieprzestrzegania dalszych przepisów, że trzeba 14 dni przeczekać, by rozpocząć akcję protestacyjną. Pan dyrektor się z nami spotkał ale nie podjął żadnych decyzji, bo jedyne zdanie dyrektora które było takie, że on chce zakład wyprowadzić z długów, bo nam grozi przekształcenie w spółkę jeśli będziemy zadłużeni, a związki zawodowe mu w tym przeszkadzają. Na tym się zakończyło spotkanie. W związku z powyższym my będziemy teraz rozpoczynać działalność dalszą zgodnie z ustawą o rozstrzyganiu sporów zbiorowych" - dodając - "Nie chcemy iść tak drastycznie, bo mogliśmy już zrobić strajk bez zapowiedzi. Pan dyrektor złamał ustawę o sporach zbiorowych, w której w artykule 17 ustęp 2 mówi wyraźnie, że dyrektor jest zobowiązany do natychmiastowego przystąpienia do rokowań. Bo one albo się kończą podpisaniem porozumienia albo wyznaczeniem przez ministra pracy mediatora, może też być arbitraż który zakończy spór zbiorowy. Pan dyrektor po naszym spotkaniu nie podjął żadnej decyzji".
Mimo wszystkich nieporozumień, związki zawodowe nie chcę doprowadzić do tak drastycznych kroków, ponieważ to jest zakład opieki zdrowotnej.
Zenon Łyszczarz mówi wprost: "To tylko nasza dobra wola, że w tym czasie nie przystąpiliśmy do akcji protestacyjnej".
Jak zgodnie podkreślili związkowcy - nie chcą zachwiać tak ważną placówką dla mieszkańców, nie chcą odchodzić od łóżek pacjentów i na taką formę protestu sobie nie pozwolą.
Niebawem mają zapaść decyzje, co do form akcji protestacyjnej. Jak zapewniają przedstawiciele związków - te formy protestu nie zakłócą funkcjonowania szpitala. Mimo, że w świetle prawa nie ma potrzeby organizowania referendum o przystąpieniu do strajku, gdyż według zapewnień związkowców droga do strajku już jest otwarta, to mimo wszystko rozważane jest wprowadzenie tej formy zapytania pracowników o dalszych działaniach w sporze z dyrekcją szpitala.