Cała sprawa zaczęła się latem 2014 roku, kiedy to Rajmund Gąsiorek pozwał zarząd Stowarzyszeni Otwarte Klatki o zniesławienie. Swe zarzuty opierał na opublikowanym w sieci przez Stowarzyszenie filmie oraz raporcie „Drapieżny biznes”, na którym widnieją norki w bardzo złym stanie, a które miałyby pochodzić z fermy w Pawłowie należącej do potentata futra. Rajmund Gąsiorek uważa te filmy za oszczerstwa, które uderzają w jego dobre imię. Postanowił więc ze stowarzyszeniem wejść na drogę sądową. Pierwsze posiedzenie w tej sprawie odbyło się 21 listopada 2014 roku. Stowarzyszenie Otwarte Klatki twierdzi, że dysponuje wszystkimi potrzebnymi materiałami, by udowodnić, że film kręcony był na fermie w Pawłowie. O sprawie pisaliśmy już kilkakrotnie na naszym portalu:
Rajmund Gąsiorek pozywa Otwarte Klatki
Rajmund Gąsiorek kontra Otwarte Klatki
Rajmund Gąsiorek – Otwarte klatki. Pierwsze starcie
Od pierwszej rozprawy przebieg postępowania przebiegał w trybie niejawnym. Sytuacja ta zmieniła się podczas przesłuchań świadków. W kolejnym przesłuchaniu, które odbyło się 13 listopada 2015 roku, kiedy to swoje zeznania złożyła strona pozywającego. Na posiedzeniu stawił się jego syn – Marcin Gąsiorek, lekarz weterynarii - Krzysztof Kosiński oraz drugi lekarz weterynarii, sprawujący kontrolę nad paszą podawaną zwierzętom Dariusz Nowaczyk. Oskarżonych Pawła R. i Ilonę R. reprezentowała adwokat Katarzyna Majewska. Pierwszym zeznaniom, które złożył Marcin Gąsiorek, przysłuchiwał się prowadzący rozprawę sędzia Hubert Kozłowski.
Jako pierwszy swoje zeznania złożył Marcin Gąsiorek - syn oskarżyciela, który pracuje z ojcem na fermie norek. jego zadaniem jest kontrolowanie ferm i pracowników. Jak przyznał, prawie codziennie jest na tej w Pawłowie. Przez prawie godzinę świadek odpowiadał na pytania Sędziego i adwokatów obu stron. Podkreślał, że fragmenty filmu zarejestrowane przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki, nie mogą pochodzić z fermy w Pawłowie. - Pewne szczegóły, na przykład klatki pokazują, że nie mógł być on nakręcony w Pawłowie. Ujęcie wykotnika, czyli drewniana część klatki, w której samica rodzi małe różni się od tej, którą posiadamy na fermie wskazuje, że to nasza ferma. Nie mamy też takich zwierząt na fermie, jakie przedstawione są na filmie - zeznawał.
Adwokat oskarżyciela zapytał kto sprawuje opiekę nad dobrostanem zwierząt. Marcin Gąsiorek powiedział, że codziennie dany pracownik sprawdza zwierzęta w klatkach, liczy je i zgłasza ewentualne nieprawidłowości, które zgłasza przełożonemu. Adwokat zapytał też o obrażenia, jakie na filmie widoczne są u norek i czy mogły wyniknąć z powodu chorób. Świadek stwierdził, że nie, bo to się bardzo rzadko zdarza. - Tak okaleczone zwierzęta to jakaś patologia, nie ma czegoś takiego - mówił. Podkreślał, że nadzór nad fermami sprawuje Powiatowy Lekarz Weterynarii, a samych zwierząt i jego dobrostanu pilnuje brat świadka, który jest lekarzem weterynarii. - Dobrostan zwierząt jest najważniejszy, bo inaczej norki nie będą się rozmnażały. Zależy nam na tym, żeby miały jak najlepsze warunki i żeby były zdrowe. Najważniejsze w hodowli zwierząt futerkowych jest pozyskanie skóry, dlatego robimy wszystko, żeby te zwierzęta były traktowane z jak największym szacunkiem - mówił.
Świadek opisał także budowę fermy w Pawłowie oraz sposób karmienia zwierząt. Adwokat oskarżonych Katarzyna Majewska zapytała świadka o liczebność norek na fermie w Pawłowie. Ten odpowiedział, że waha się ona od 5-10 tysięcy, ale zwyczajowo jest to ok. 6 tysięcy norek. Zapytała także, że czy klatki posiadają jakieś charakterystyczne szczegóły. Na klatkach przyczepione są za to kartki w różnych kolorach z nazwą i właścicielem fermy, na której widnieją informacje odnośnie zwierząt znajdujących się w klatkach. Te właśnie kartki z nazwiskiem "Gąsiorek" były widoczne na filmie. - Te kartki są ogólnodostępne - mówił świadek. - To jest karta używana u nas na fermie. Osoby, które nabyły od nas norki, albo kiedyś pracowały w Pawłowie mogą ją posiadać. Świadek uważa więc, że ukazane na filmie kartki pochodzące z ich fermy na klatkach z okaleczonymi zwierzętami nie są dowodem, że fragmenty filmu były rejestrowane w Pawłowie. Zwrócił tez uwagę na niewłaściwe usytuowanie metryczek. Wyjaśnienia w tej sprawie złożył Paweł R. ze Stowarzyszenia "Otwarte Klatki". - Podczas kręcenia filmu chcieliśmy mieć jak najwięcej dowodów wskazujących na dane miejsce. Dlatego, żeby mieć jak jak najlepszy kadr zdjąłem tę kartkę. Nie chcieliśmy też, żeby światło lampy aparatu wydobywało się na zewnątrz pawilonu. Stąd karta jest inaczej położona. Na filmie widać dwa ujęcia to prawidłowe i to z metryczką odwieszoną.
Kolejnym wezwanym świadkiem był Krzysztof Kosiński - lekarz weterynarii, który po opublikowaniu raportu i filmu w sieci pojawił się na fermie w Pawłowie na kontroli wraz z Powiatowym Inspektoratem Weterynarii. Było to w roku 2013. Zostali wtedy oprowadzeni po fermie przez syna Rajmunda Gąsiorka. - Zwierzęta na fermie były w stanie bardzo dobrym, nie stwierdziliśmy nieprawidłowości jakie przedstawiono na filmie - mówił. Świadek potwierdził jednak, że ferma przedstawiona na filmie jest tą w Pawłowie. Świadek opisał warunki panujące tego dna na fermie. Ze swojej pamięci przywołał także wygląd pawilonów oraz wygląd i napisy widniejące na karteczkach znajdujących się na klatkach. Katarzyna Majewska zapytała co było przedmiotem kontroli, a świadek odpowiedział, że sprawdzenie dobrostanu zwierząt i warunków ich bytowania. Adwokat oskarżonych zapytała, czy była to wizyta zapowiedziana - Tak, wizyty kontrolne są zapowiedziane, musimy przecież się zapowiedzieć chociaż dzień wcześniej, żeby w ogóle ktoś tam był - odpowiedział świadek.
Ostatnim przesłuchanym tego dnia świadkiem w sprawie o publiczne pomówienie był Dariusz Nowaczyk - z zawodu lekarz weterynarii zajmujący się na fermie kontrolą między innymi paszy podawanej zwierzętom. Padły pytania o wygląd fermy w Pawłowie i ustawienie klatek, a także o ilość kontroli przeprowadzonych przez inspektorat - Co najmniej raz w roku - odpowiadał świadek. - Sprawdzane są warunki przechowywania zwierząt, ich dobrostanu oraz warunki ich usypiania. Nie przypominam sobie żadnych nieprawidłowości - mówił. - Na fermie w Pawłowie panują standardy "z wyższej półki" - dodał. Świadek odpowiadając na pytanie Katarzyny Majewskiej przyznał, że zdarzają się przypadki pogryzień między norkami, ale nie było to widoczne na ich futrach.
Na koniec posiedzenia, w którym zostały wysłuchane zeznania świadków został wyświetlony film zarejestrowany i umieszczony w sieci przez członków Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Kolejne posiedzenie w sprawie wyznaczone zostało na marzec.