Abp Józef Kowalczyk zwrócił się do wiernych w pasterskiej homili z przesłaniem, że czas Bożego Narodzenia daje nam wszytki szanse poznania Boga na nowo oraz, że podobnie jak 2000 lat temu swiat odrzuca tę szansę. W słowach prymasa nie zabrakło krytyki obnecnych zmian kulturowych i ekonomicznych - w spojrzeniu na partnerstwo i rodzinę, wychowanie dzieci ale także wobec traktowania ludzi w zakładach pracy. Prymas zwraca uwagę, ze swiatło betlejemskiego żółóbka daje nam wszytkim szansę na trzeźwą ocenę wszytkich tych zjawisk.
Homilia Prymasa Polski abp. Józefa Kowalczyka wygłoszona podczas Mszy św. pasterskiej sprawowanej w katedrze gnieźnieńskiej w Noc Bożego Narodzenia, 24 grudnia 2013.
Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!
Mesjasz rodzi się w Betlejem! Wypełnienie przepowiedni proroków następuje tak niespodziewanie, że nawet mieszkańcy miasteczka nie zwrócą uwagi na nowonarodzone Dziecię. Tylko czuwający przy trzodach pasterze potrafią rozpoznać w Nim oczekiwanego od wieków Zbawiciela. Bóg jest wierny swoim obietnicom. To człowiekowi brakuje czujności i cierpliwego oczekiwania. Dlatego zatrzymajmy się chociaż teraz, na chwilę, i pochylmy się nad tą niezwykłą tajemnicą Wcielonego Boga, który wchodzi w historię człowieka, historię każdej i każdego z nas.
Bł. Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio napisał: Wcielenie Syna Bożego pozwala nam zobaczyć rzeczywistość owej ostatecznej syntezy, której umysł ludzki o własnych siłach nie mógłby sobie nawet wyobrazić: Wieczność wkracza w czas, wszystko ukrywa się w małej cząstce, Bóg przybiera postać człowieka. Prawda zawarta w Objawieniu Chrystusa nie jest już zatem zamknięta w ciasnych granicach terytorialnych i kulturowych, ale otwiera się dla każdego człowieka, który pragnie ją przyjąć jako ostateczne i nieomylne słowo, aby nadać sens swojemu istnieniu (Jan Paweł II, Fides et ratio, Rzym, 1998).
Na nowo, Siostry i Bracia, doświadczamy wydarzenia, które tak samo wtedy, jak i dzisiaj, może odmieniać losy świata i człowieka. Nie zatrzymujemy bowiem naszych myśli tylko na przeszłym wydarzeniu, bo to, co historyczne, urzeczywistnia się także tu i teraz. Właśnie z tego przeświadczenia wynika moc tych świąt, które z jednej strony przenoszą nas do tego Betlejem sprzed dwóch tysięcy lat, a z drugiej - dokonują się w naszym czasie. To wydarzenie przekracza wszystkie granice terytorialne i kulturowe, tym samym staje się dostępne dla każdego człowieka. To do nas należy decyzja, czy chcemy przyjąć Tego, który przybiera postać człowieka, by nie przestraszyć tych, do których został posłany. Teraz po stronie człowieka leży jakiej odpowiedzi udzieli przychodzącemu na świat Chrystusowi.
Siostry i Bracia!
Dla Ewangelisty Jana ten świat jest przede wszystkim miejscem, gdzie rozgrywa się dramat odkupienia, działalność ziemska Jezusa. Mimo że świat powstał przez Słowo: na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał (J 1,10). Tragizm świata polega na tym, że będąc dziełem Boga przez Słowo – nie poznał Go, jak mówi św. Jan Ewangelista.
Ten nasz brak poznania Boga nie dotyczy rozumowego czy intelektualnego ujęcia, ale raczej odmowy uznania, aż do formalnej negacji. To dzisiaj staje się przecież naszym doświadczeniem. Nie zawsze dokonuje się wprost, nie zawsze jest nazwane po imieniu, ale często na sposób „partyzancki” próbuje się wyeliminować Boga i Jego wartości z życia świata. Czasami jest to zmiana pojęć, gdy słowa „ojciec” czy „matka” zastępuje się sformułowaniem: „partnerzy”; tradycyjną definicję rodziny nazywa się stereotypem wymagającym unowocześnienia; pracę w dzień święty argumentuje się względami ekonomicznymi; brak szacunku do rodziców nazywa się bezstresowym wychowaniem; zabijanie to prawo do decydowania o własnym życiu; a nieuczciwe warunki pracy, zatrudnianie na czarno, brak perspektyw dla młodych, głodowe pensje - kwituje się wspólnym mianownikiem: takie czasy. Tak by można wyliczać w nieskończoność. Przecież ten świat, do którego przyszedł Jezus, był w podwójnym sensie Jego „własnością”. Po pierwsze jako stwórczego Słowa, ale również jako Mesjasza, Syna Bożego, zwierzchnika Ludu Bożego, który świat otrzymał w posiadanie jako dziedzictwo Boże. Jednak już wówczas – podobnie jak dzisiaj – świat wydaje się odrzucać to przyjście. Nawet ta część świata, niejako zobowiązana w specjalny sposób do przyjęcia Jezusa-Słowa, okazała się niepodatna na Jego zbawczy głos, okazała się jedynie reprezentantem reszty „świata”. Mam na myśli ten nasz świat, wsie i miasta, szkoły, miejsca pracy, rodziny, politykę, sposób rozmawiania, podziały i niezgodę, język agresji i nienawiści. Także ta część naszego świata odmówiła Mu wiary wraz z wszelkimi konsekwencjami praktycznymi: rzekli: «Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam!» On im odrzekł: «Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi (Łk 22,67), aż do wydania Go na śmierć krzyżową.
Umiłowani w Chrystusie!
Dzisiaj także my stajemy w tę Święta Noc przed bardzo konkretną decyzją. Mamy moc przyjąć, tak bardzo realnie, przychodzącego z darem miłości Boga. Tak jak wówczas ci, którzy uwierzyli Słowu i stali się Jego uczniami, otrzymują dar dziecięctwa Bożego. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego (J 1,12). Dar ten zakłada jednak narodzenie się z Boga: którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili (J 1, 13). To, Siostry i Bracia, jest zadanie, które niesie nam ta Święta Noc. Narodzić się z Boga. Miernikiem dobra i zła człowieka narodzonego na nowo nie są opinie tego świata. Nie przejmuje się on tym, że postępuje wbrew światowym metodom, poglądom i zwyczajom. Nie obchodzi go to, co ludzie pomyślą lub powiedzą. Nie znajduje upodobania w sprawach, które wydają się uszczęśliwiać większość ludzi. Uznaje je za głupstwo niewarte nieśmiertelnej istoty. Jego jedynym punktem odniesienia jest przychodzący Bóg. Nie dlatego, że się Go boi, nie dlatego, że tak wypada, i nie dlatego, ze tradycja czy zwyczaje mu to nakazują, ale w wierze i zaufaniu w miłości. Dla nowego człowieka nie jest ważne, czy się go oskarża czy wychwala. Jego najwyższym celem jest miłość Boga.
W dzisiejszym świecie, o którym często mówimy czy myślimy, że zatracił swój sens, trzeba nam na nowo odkrywać filozofię betlejemskiej nocy: fundamentem tej «filozofii» zawartej w Biblii, jak pisał bł. Jan Paweł II, jest przekonanie, że życie ludzkie i świat mają sens i zmierzają ku pełni, która urzeczywistnia się w Chrystusie Jezusie. Wcielenie pozostanie zawsze centralną tajemnicą, do której należy się odwoływać, aby zrozumieć zagadkę istnienia człowieka, świata stworzonego i samego Boga. (Jan Paweł II, Fides et ratio, Rzym, 1998).
Kiedy dzisiaj, Siostry i Bracia, stajemy wobec tak wielu dylematów, kiedy przed nami niezliczone znaki zapytania, kiedy tak wiele nierozwiązanych spraw i problemów, pozwólmy, aby na to wszystko padło światło betlejemskiej gwiazdy. W jej świetle, w bliskości groty narodzenia, poszukajmy nowego kierunku, właściwego kierunku. Dzisiaj jest dobra okazja do tego, aby porzucić dotychczasowe drogi, by zaniechać tych pseudonowoczesnych rozwiązań i wrócić do tego czasu niezwykłych Narodzin. Tam na nowo nauczyć się prawdziwej miłości. Przecież dzisiaj do każdego z nas skierowane są słowa anioła: nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan (Łk 2,10). Staje przed nami nie odległy i niedosięgły Mocarz, ale przepełniony miłością do człowieka Przyjaciel, który chce wejść w codzienność życia każdej i każdego z nas. Mówił o tym do nas bł. Jan Paweł II na Placu św. Piotra w 2005 roku: wiara uczy nas, że nawet w najtrudniejszych i najbardziej bolesnych próbach (…) Bóg nigdy nas nie opuszcza: w tajemnicy Bożego Narodzenia przyszedł, by dzielić z nami życie (Jan Paweł II, Rozważanie przed modlitwą Anioł Pański, Watykan 2005).
Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!
W blasku betlejemskiego żłóbka, u progu Nowego Roku, łamię z Wami wszystkimi ten kawałek białego chleba, który jest znakiem miłości i solidarności. Ten zwykły kawałek chleba, tak codzienny i zwyczajny jak Narodzenie Zbawiciela, które może dokonywać się w każdym z nas, w każdym czasie. Życzę, aby orędzie pokoju, przekazane ludziom przez narodzenie Bożego Syna, stało się źródłem odnowy życia w Waszych rodzinach, w życiu osobistym i społecznym. Niech to będzie czas odnowy w naszej umiłowanej Ojczyźnie i powrotu z tej pseudonowoczesnej drogi do naszych fundamentów. Wracajmy myślami do tej cudownej betlejemskiej nocy sprzed dwóch tysięcy lat, ale również początku chrześcijaństwa w naszej Ojczyźnie. Niech zbliżający się jubileusz 1050. rocznicy Chrztu Polski będzie okazją do odkrycia na nowo przychodzącego Boga, ale również powrotu do naszych korzeni, które od samego początku były chrześcijańskie. Na nowo, tak jak wówczas, wpuśćmy Chrystusa do naszych serc i umysłów, nie bójmy się otworzyć Mu drzwi, aby radość betlejemskich pasterzy stała się również naszym udziałem. Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.