Meble, stroje „z epoki”, szable, lampy, modele, kapelusze i inne gadżety, które służyły artystom z teatru do odgrywania ról na scenie, trafiły na sprzedaż. Chętnych na zakup nie brakowało zwłaszcza, że było w czym wybierać.
Poprzednia wyprzedaż garażowa, która odbyła się w ubiegłym roku, przyciągnęła wielu chętnych. Zainteresowanie było wówczas tak duże, że teatr po raz kolejny postanowił zorganizować tego typu wydarzenie. W niedzielne południe przed budynkiem Teatru Fredry zgromadziło się kilkunastu chętnych, którzy chcieli sprawdzić co instytucja ma im do zaoferowania. Zważywszy na złą pogodę, wszystko odbyło się w foyer teatru, gdzie rozmieszczono cały „asortyment”.
Jak przyznawała spora część z kupujących, przyszli tu by znaleźć coś ciekawego i nietuzinkowego. Wśród nich było sporo fanów fantastyki, którzy najczęściej swoje stroje bohaterów, prezentowane później na konwentach albo wykonują sami (co jest czasochłonne) albo właśnie korzystają z możliwości zakupienia gotowego wyrobu, tak jak miało to miejsce w teatrze. To, czy strój w ogóle pasuje, często pozostawało kwestią drugorzędną. Ceny za takie ubiory były zależne od ich wykonania i wahały się od 10 zł do nawet tych powyżej 120 zł.
Co innego meble czy inne akcesoria, których cena była zależna często od stanu zachowania. Można było kupić maszynę do pisania, dyby, miecze i szable, kanapy, zegar czy lustro. Panie za to chętnie przymierzały liczne kapelusze lub buty.
Kolejna wyprzedaż garażowa spotkała się ze sporym oddźwiękiem, a handel i targowanie miejscami trwał w najlepsze. Ciekawe, że wśród kupujących było wielu ludzi młodych, ale to podkreśla tylko zainteresowanie, jakie muszą budzić tego typu akcje. Szkoda tylko, że teatralne zasoby kiedyś będą musiały się wyczerpać.