Fakt nadmiernej ilości ptactwa na reprezentacyjnym placu miasta, dostrzec może każdy, komu zależy na jego estetyce. Problemu nie dostrzegają jedynie ci, dla których jest to jedynie forma rozrywki. Co się za nią kryje? Przede wszystkim dokarmianie za pomocą wszystkiego (dosłownie!). Przez ostatni miesiąc doglądaliśmy, co gnieźnianie wysypują na Rynku. Najczęściej są to ziarna, chrupki czy chleb, ale znalazły się także kawałki mięsa, ryż, pierniki czy… leczo. Straż Miejska, widząc takie działania, ma obowiązek nałożyć na zaśmiecającego mandat w wysokości od 50 do 500 złotych. Jak się oficjalnie dowiedzieliśmy, do tej pory nikt jeszcze za tego typu zaśmiecanie nie został ukarany.
- Ilość gołębi na Rynku i ich dokarmianie przez mieszkańców to problem, który władze miasta zamierzają rozwiązać w najbliższym czasie i traktują poważnie. Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Gnieźnie analizuje, jakie podjąć działania, by ograniczyć ilość gołębi - wyjaśnia Anna Dzionek, rzecznik prasowy Magistratu. Problem był szczególnie widoczny na fontannie, która tuż przed jej uruchomieniem po zimie, była cała ubrudzona od gołębich odchodów. Po jej oczyszczeniu, porządek trwał kilka dni, a ptaki ostatecznie „zrobiły sobie” z niej poidło. Wystarczy pomyśleć, ile odchodów musi pływać w wodzie, którą często polewają się dzieci.
W kwestii gołębi na Rynku od lat trwają starania, aby ograniczyć ich ilość. Ostatnim sposobem, nie do końca skutecznym, było nadawanie przez głośniki odgłosu drapieżnika. Gołębi to jednak nie ruszało. Działania w tej sprawie jednak trwają i obecnie analizowane są sposoby, którymi można byłoby je skutecznie „wygonić” z tego miejsca. Do tematu odniósł się także prezydent Tomasz Budasz w trakcie poniedziałkowego briefingu prasowego: - Pracujemy nad tym, żeby poszukać bezpiecznego dla zwierząt rozwiązania problemu. Współpracujemy w tym zakresie z Sanepidem, chcemy pozyskać jak najwięcej informacji w tym temacie. Na dzień dzisiejszy nie chcę mówić o szczegółach, natomiast wszyscy powinni sobie zdawać sprawę, że ten problem trzeba rozwiązać. Gołąb jest ptakiem, który może przenosić choroby, to po pierwsze, a po drugie wysypywanie jedzenia nie poprawia wizerunku miasta - stwierdził. O tym, że odchody estetycznie psują wizerunek placu, wystarczy przyjrzeć się elewacjom kamienic, dachom i samej nawierzchni rynku.
- Najprościej byłoby postawić tabliczkę z zakazem dokarmiania i strażnika miejskiego, który będzie pilnował, ale to nie jest rozwiązaniem problemu. Docelowo trzeba pomyśleć nad tym, jak wyprowadzić gołębie z rynku - stwierdził prezydent. Obecnie poważnie rozważane jest m.in. zatrudnienie sokolnika. Drapieżnik mógłby skutecznie odstraszyć gołębie i odgonić je z centrum miasta. Koszt "zatrudnienia" takiego zwierzęcia wynosi od kilku, do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Do Gniezna miałby przyjechać na kilka dni, by sprawdzić efekty takiego działania. Wiele miast w Polsce podjęło się takiego sposobu z pozytywnym skutkiem. W ten sposób uratowano sporo zabytków przed zupełnym zanieczyszczeniem ich przez ptasie odchody.
Problem gołębi nie jest kwestią tylko jednego miejsca. Przykładowo niedaleko kościoła św. Wawrzyńca, a dokładniej na placu przy Targowisku, od lat jeden z mieszkańców nieustannie wysypuje żywność, dokarmiając w ten sposób ptaki. Pozostaje więc pytanie, czy może działania służb powinny zostać zaostrzone? Karanie ma być bardziej restrykcyjne - przyznaje Anna Dzionek i dodaje - W tym przypadku łamany jest przepis art. 145 kodeksu wykroczeń (zabraniający zanieczyszczania lub zaśmiecania miejsca dostępnego dla publiczności). Mandat za zaśmiecanie przestrzeni publicznej wynosi od 50 do 500 zł i teraz Straż Miejska ma ten przepis egzekwować.
W kwestii gołębi od lat trwa spór pomiędzy zwolennikami porządku i tymi, którzy wciąż dożywiają ptactwo. W tej kwestii wypowiadają się także obrońcy zwierząt, ale trudno przyznawać rację zwolennikom karmienia, jeśli widzi się efekty obecności tych ptaków na Rynku.