Przebudowy targu nie będzie. Nie powstanie nowy obiekt z boksami do handlu. Przynajmniej w najbliższych latach. Tak informowaliśmy wczoraj i to samo usłyszeli dzisiaj sprzedawcy prowadzący swoje interesy przy ul. Wyszyńskiego. Projekt, który planowano zrealizować, zweryfikowały realia rynku budowlanego, a w zasadzie jego niestabilność - w tym rosnące ceny. W związku z tym z handlarzami spotkał się wiceprezydent Michał Powałowski, by omówić sytuację tego miejsca.
- Ludzie przychodzą do nas i mówią: ach, to wy jesteście? Przecież pisali, że was nie ma - stwierdziła jedna z kobiet uczestnicząca w spotkaniu, już na samym jego początku. To właśnie ten aspekt, zdaniem sporej większości sprawił, że obecnie najemców jest tyle, że można ich policzyć na palcach rąk. Hasło o przebudowie targu padło w kwietniu 2021 roku. Od tego czasu najemców zaczęło ubywać tak, że obecnie działających jest dosłownie kilkanaście stoisk, porozrzucanych po całym terenie. Wokół rdzewiejące nieczynne stragany lub puste miejsca po zlikwidowanych kioskach.
Wiceprezydent przyznał: - Zawsze mówiliśmy, że w tym miejscu będziecie, a tymczasowo tylko obok - mówił, odnosząc się do ewentualnej przebudowy placu, kiedy stoiska miały pojawić się na sąsiedniej działce. Jak już wiadomo, tak się nie stanie. - Po pierwsze, nie przewidujemy, żeby w ciągu najbliższych dwóch lat tutaj cokolwiek robić. Możecie państwo te dwa lata tu jeszcze ten handel w ten sposób prowadzić - dodał. Przyznał, że próbowano porozumieć się z właścicielem marketu i wynająć część parkingu pod stoiska, ale nie wchodzi to w grę. Tak samo jak wynajem pomieszczeń w budynku. Propozycji jednak nie brakowało - stoiska spółdzielcze na Winiarach czy targowisku na Placu im. Józefa Piłsudskiego. Oczywiście - jak kto woli.
Niektórzy handlarze, wiedząc o planach Miasta, zdecydowali się zbyć swoje kioski. - Teraz dwa lata mogłabym handlować, ale sprzedałam - stwierdziła jedna z kobiet. - Staraliśmy się tak to zorganizować, byście państwo mieli jasną sytuację, że w tym roku się nic nie wydarzy i zostaniecie rok w tym miejscu. Na dziś jest to jednak dłuższy czas - przyznał Michał Powałowski.
Spotkanie było bardzo krótkie. Konsensus jest taki - handlarze, choć nieliczni, pozostaną w tym miejscu. Miasto ma poczynić starania, by usunąć stalowe konstrukcje nieużytkowanych stoisk, by odsłonić teren i zapobiec dalszym dewastacjom. Pojawiły sie też apele o większą liczbę kontroli służb, zwłaszcza wieczorami i w porze nocnej.
Przez dwa lata, a więc do wiosny 2024 roku, ma pozostać tak, jak jest obecnie. Właściciele stoisk pozostaną, bo nie mają innego wyjścia - dla wielu z nich to źródło utrzymania. Niektórzy jednak przyznają, że pewnie chodzi o to, by wszyscy się "wykruszyli". Mimo to chcą jednak, by mieszkańcy znowu do nich zaglądali, bo oferty swoich stoisk nie zmienili. Co będzie za dwa lata? Tego nikt nie wie.