W pierwszej części zatrzymaliśmy się mniej więcej w połowie XIX wieku. Kolejną zaczniemy w 1895 roku. Wówczas to oficjalnie założono Park Miejski, co miało duże znaczenie dla zachowania tego terenu, jako formy uzdrowiskowej i pełniącej atrakcję nie tylko dla mieszkańców miasta, ale także goszczących w nim gości. Pozwoliło to też w jakiejś części zachować w dobrym stanie samego Gnieźninka, choć teren ten wciąż był obszarem zmagań bractw kurkowych.
Sytuacja zaczęła się zmieniać w 1907 roku. Wówczas to, w niedalekim sąsiedztwie założono korty do gry w tenisa ziemnego. Dwa lata później przy zachodnim zboczu Gnieźninka ulokowana została bocznica kolejowa do Rzeźni Miejskiej. Składała się ona w sumie z trzech torów, które przechodziły bezpośrednio przy samym grodzisku. Tuż obok wybudowana została składnica miejska, gdzie wagonami przywożono np. towary budowlane zamawiane przez magistrat do prowadzonych w mieście robót. Dziś już nie wiadomo, czy prowadzone wówczas inwestycje, mogły wpłynąć negatywnie na stan Gnieźninka.
Jedną z największych imprez gnieźnieńskich okresu międzywojennego, była zorganizowana we wrześniu 1925 roku Wystawa Rolniczo-Przemysłowo-Rzemieślnicza. Okazją do jej otwarcia była dziewięćsetna rocznica koronacji Bolesława Chrobrego. Cała impreza obejmowała teren od Rzeźni oraz terenów zielonych skupionych wokół Gnieźninka, aż do obecnej ul. Roosevelta. Dziś już nikt nie pamięta, że gnieźnieńska wystawa była inspiracją do zorganizowania poznańskiej Powszechnej Wystawy Krajowej, co nastąpiło w 1929 roku.
Z okazji tego wydarzenia do Gniezna przyjechał prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Stanisław Wojciechowski, który po odsłonięciu gipsowego modelu pomnika Chrobrego na placu przykatedralnym, udał się na oficjalne otwarcie wystawy. Na jej terenie znajdowały się dwa duże, murowane pawilony oraz dziesiątki mniejszych, na których przedstawiano dorobek polskich twórców i rzemieślników z całego kraju. Na bocznicy kolejowej znajdował się nawet osobny pawilon Polskich Kolei Państwowych. Wydarzenie, które trwało kilka dni, odbiło się echem w całym kraju, który wciąż odbudowywał się gospodarczo po wielu latach zaborów.
W 1928 roku, przy zakręcie ul. Sobieskiego, wybudowano nową siedzibę dla bractwa strzeleckiego. Obiekt miał formę niewielkiego pałacyku, nad którego wejściem znajdował się relief z motywem skrzyżowanych strzelb. Obiekt ten przetrwał do pierwszej dekady XXI wieku, kiedy to na jego miejscu wybudowano stację paliw.
Ostatnim aktem w dziejach Gnieźninka był wandalizm, którego dopuściło się kierownictwo gnieźnieńskiej Ligii Obrony Kraju. W 1971 roku, bez uzyskania żadnej zgody, a jedynie przy świetlanej idei „czynu społecznego” jakim była budowa strzelnicy dla miasta, na wzgórze wjechały spychacze, które rozpoczęły niszczenie średniowiecznych wałów obronnych. Afera, która wybuchła z tego powodu, stała się obiektem kpin środowisk historycznych z całej Polski. Oto w prastarym Gnieźnie jego mieszkańcy niszczyli jeden z najcenniejszych zabytków historycznych, bez jakiegokolwiek zainteresowania tym faktem przez kogokolwiek. Kiedy na miejsce prac przyjechali zaalarmowani pracownicy z Muzeum Archeologicznego, nie mogli tego działania nazwać inaczej jak ludzką głupotą i kompletną ignorancją. W końcu Gnieźninek był najlepiej zachowanym, dużym obiektem średniowiecznym, który przetrwał do naszych czasów na terenie Gniezna.
Grodzisko ostatecznie przetrwało niejedną kolej losu, by ulec sile umysłu rządzącej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Co ciekawe, kierownictwo LOK-u oburzyło się na decyzję archeologów o wstrzymaniu prac, nie wykazując przy tym żadnego zrozumienia dla tego, co zostało poczynione. Do tego czasu teren ten nie był nawet przebadany przez archeologów, ale - szczęście w nieszczęściu - udało się dzięki temu przeprowadzić wykopaliska, dzięki którym poznaliśmy historię tego miejsca. Prowadziła je znana już wówczas dr Gabriela Mikołajczyk, wespół z prof. Kazimierzem Żurowskim. Mimo apeli badaczy oraz zainteresowanych sprawą, o rekonstrukcję uszkodzonego grodziska, LOK nie przejął się w ogóle sprawą. Inwestycję dokończono, wykonano kulołapy po obu stronach toru strzeleckiego, a teren ogrodzono płotem.
Obiekt jednak niedługo cieszył się popularnością i pod koniec lat 80. zaczął zarastać tak, że w latach 90. całkowicie zniknął w gąszczu samosiejek i różnorodnego zielska. Wciąż jednak stanowił obiekt strzelecki, na którym ćwiczyli sporadycznie milicjanci z gnieźnieńskiej jednostki, a po 1989 roku także policjanci. W tym samym czasie, wraz ze spadkiem produkcji i rozwojem transportu, Rzeźnia przestała korzystać z bocznicy kolejowej. Spowodowało to, że Gnieźninek został zupełnie zapomniany, zarósł kompletnie, a teren ten większość mieszkańców omijała. Często stanowił on miejsce schadzek lub spotkań dla podejrzanego towarzystwa.
Na początku XXI wieku jego obraz się odmienił. W pierwszym dziesięcioleciu wykarczowano „ogród botaniczny”, którym zarastał cały teren. Można powiedzieć, że dzięki temu dokonano „odkrycia” Gnieźninka. Czas i ludzie robią jednak swoje, a sam obiekt przechodzi erozję i wciąż bywa niekiedy dewastowany. Gdyby tylko mógł, stałby się obiektem ciekawych wydarzeń, czego przykładem mógł być Festiwal Gamma, ale nie tylko. Wszystko zależy jednak od chęci, motywacji i pomysłowości… oczywiście ze świadomością jakie to miejsce zajmuje w historii Gniezna.