Temat od rana jest wiodący we wszystkich serwisach w kraju i na świecie, dlatego nie ma potrzeby opisywać oczywistego faktu, że 24 lutego 2022 roku Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. Choć dla wielu obywateli tego kraju wojna trwa od 2014 roku, kiedy to doszło do konfliktu na jego wschodnich granicach, tak obecna sytuacja postawiła wiele państw w stan gotowości.
Na terenie Polski mieszka około miliona Ukraińców, którzy przybyli do naszego kraju w poszukiwaniu pracy. Wielu z nich, tak jak mieszkająca w Pierwszej Stolicy Polski Valentina Cherevchenko, przyjechała 9 lat temu by się uczyć - jest absolwentką Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, a studia rozpoczęła w Instytucie Kultury Europejskiej w Gnieźnie. Tu pozostała i założyła rodzinę, co kilka miesięcy odwiedzając swoich rodziców na Ukrainie w Humaniu. Od 2005 roku jest to miasto partnerskie Gniezna.
Jak się okazuje, w czwartkowy ranek pocisk spadł w centrum Humania i zabił osobę jadącą ulicą na rowerze. Na nagraniu udostępnionym w sieci na forum mieszkańców tego miasta, widać leżący rower i przykryte zwłoki, ślady po eksplozji pocisku oraz uszkodzony samochód. Pojawiło się także nagranie z monitoringu, na którym widać moment wybuchu. Według doniesień medialnych, ostrzał miast w centralnej części kraju ma służyć przede wszystkim zastraszeniu Ukraińców. Jak jednak widać, niesie on także ofiary śmiertelne.
Od 2014 roku nie mamy spokoju w związku z sytuacja na wschodzie Ukrainy. Cały ten czas ta wojna tak naprawdę nigdy nie przestawała się toczyć ale odległe od tego regionu miasta były bezpieczne. Dziś obudził mnie telefon od mamy o godzinie 5:50. Powiedziała, że jest bezpieczna, ale strzelają z „gradów” i dla tego moja rodzina siedzi w piwnicy. Kilka dni przed tym ja poprosiłam zrobić zapasy żywności na wszelki wypadek i jak się okazało, miałam racje - przekazała nam w rozmowie w kilka godzin po rozpoczęciu rosyjskiego ataku. Zarówno ona, jak i wielu obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce, obserwuje sytuację w swoim kraju, próbuje nawiązać kontakt z rodziną. Nierzadko nie udaje się to telefonicznie, ale wiadomości dochodzą przez internet. Dla wielu z nich to dramat, bo nie mogą nic zrobić wiedząc, że sytuacja cały czas się zmienia.
- Moja mama od pół roku choruje na raka, jest wymęczona operacjami i chemią, jestem zdruzgotana tym co ona i cała moja rodzina musi przejść. W Humaniu jedna osoba nie żyje w wyniku wybuchu. Zostały obstrzelane lotniska i inne miejsca strategiczne - przekazała Valentina Cherevchenko.
O tym, co się dzieje w rodzinnym mieście i w kraju, szybciej informacje przechodzą dzięki mediom społecznościowym: - Patrzę na filmiki od znajomych, albo po prostu oglądam wiadomości - przyznaje pani Valentina, nie mając żadnej litości wobec prezydenta Rosji Władimira Putina: - Nie wiem co on chce. To jest chory człowiek. Tu nie można mówić, co on chce, bo gdy człowiek jest normalny, to mniej więcej podejrzewa się, jakie są jego zamiary - mówi i nie ukrywa, że od 2014 roku wielokrotnie, jako obywatelka Ukrainy, brała udział w różnych debatach dotyczących sytuacji tego kraju i konfliktu w Donbasie: - Mi wtedy się wydawało, że to jest nierealne, że zabiorą nam Krym, że to się nie wydarzy. Teraz już wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Ciężko teraz powiedzieć, co będzie dalej, każdy teraz jest zajęty swoją rodziną - mówi. Wierzy, że ukraińska armia stawi opór agresji. Nie może jednak ściągnąć swoich rodziców do Polski: - Moja mama ma raka, nie da rady gdziekolwiek pojechać. Tata kiedyś mówił, że gdyby była taka sytuacja, to żebym siostrę wzięła, a on pójdzie bronić swojego domu - mówi pani Valentina.