Mieszkańcy Jarząbkowa w gminie Niechanowo, od tygodnia, gdy zapadnie zmrok, zmuszeni są poruszać się po swojej wiosce według ściśle określonych punktów lokalizacyjnych, które wyznacza oświetlony sklep, kościół i prywatna latarnia jednego z mieszkańców. Światło w domach jest, ale na ulicy - nie ma. Latarnie są, ale nie świecą od momentu kiedy przeszła wichura. Dla tych, którzy po wsi przemieszczają się pieszo, jest to prawdziwe utrudnienie
- Dwukrotnie telefonicznie zgłaszałem awarię oświetlenia - mówi sołtys Jarząbkowa Krystian Rynarzewski. - W ubiegłym roku zdarzyła się podobna sytuacja. Wówczas oświetlenia nie było kilka dni. Dziś osobiście chciałem dowiedzieć się, czy awaria została zgłoszona. Pracownik Urzędu Gminy w Niechanowie potwierdził moje wcześniejsze zgłoszenie oraz to, że w dalszym ciągu nie ma oświetlenia, ponieważ dziś miał już kolejny telefon w tej sprawie. Poprosiłem o interwencję, jednak usłyszałem, że nic nie idzie z tym zrobić, ponieważ awarię zgłasza w systemie i trzeba czekać, a na naprawę mają 7 dni - dodaje.
Jak zapewnia sołtys, żaden słup nie został złamany, sieć łącząca latarnie i doprowadzająca prąd jest w całości. Mimo to żadna z nich nie świeci i w tym momencie mieszkańcom pozostaje szukanie "wiatru w polu", tylko że po ciemku.
Jarząbkowo położone jest na skraju gminy Niechanowo, ale to chyba nie oznacza, że z tego powodu elektryczność powinna tam powracać na samym końcu? Jak przyznaje Krystian Rynarzewski: - Zastanawiam się co w tym wszystkim zawiodło? „System”? Człowiek? Żartobliwie mogę stwierdzić, że na pewno zawiodło oświetlenie, które powinno świecić…