Sytuacja miała miejsce jeszcze w grudniu ub. roku. Dzień przed wigilią zostało zorganizowane polowanie przez Koło Łowieckie "Bura Chata", zarejestrowane w Czerniejewie. O tym, że na terenie pobliskich lasów należących do Nadleśnictwa Czerniejewo odbywa się odstrzał zwierzyny, mieszkańcy dowiedzieli się... podczas spaceru. To właśnie huki wystrzałów, padające z różnych stron, miały ich zaalarmować iż w pobliżu odbywa się polowanie.
- Mieliśmy problem, by teren polowania opuścić, bo myśliwi nie potrafili nam pokazać drogi wyjścia. Na drodze dojazdowej biegały w popłochu zwierzęta, szukając ucieczki - przytacza słowa jednego z mieszkańców Gazeta Wyborcza. Jak wynika z ustaleń dziennika, teren polowania nie był w żaden sposób oznaczony tablicami informującymi o polowaniu.
Kolejna podobna sytuacja miała mieć miejsce kilka dni później - 29 grudnia w okolicy Rakowa, jeszcze bliżej Czerniejewa, gdzie również spacerowiczów o odbywającym się polowaniu zaalarmowały strzały padające w okolicy. Las opuszczali pospiesznie w obawie o własne życie.
Nadleśnictwo Czerniejewo poinformowało, że koło łowieckie (na skutek docierających informacji) zostało zobowiązane do przestrzegania przepisów prawa co do prawidłowego oznaczenia miejsc polowania. Te zostały zaplanowane także w tym miesiącu. Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie Urzędu Miasta i Gminy Czerniejewo, "Bura Chata" planuje jeszcze odstrzały 7, 10, 14, 17, 21, 25 i 28 stycznia br. Na celowniku myśliwych mają być "jelenie byki, jelenie łanie oraz cielęta, daniele łanie oraz cielęta, sarna koza oraz koźle, dziki i drapieżniki".