O sytuacji, która ma miejsce na Piekarach koło Gniezna otrzymaliśmy informację we wtorkowy wieczór. Jak wynikało z tego, chodnik prowadzący od granicy miasta do wsi Piekary w zasadzie "jest, ale jakoby go nie było". Powód? Niemal na całej wspomnianej długości jest on kompletnie zarośnięty przez chwasty, które miejscami mają już metr wysokości. Aż trudno było uwierzyć, że Powiatowy Zarząd Dróg mógł dopuścić do takiej sytuacji.
W środowy ranek udaliśmy się na miejsce, gdzie jedynie można było potwierdzić nakreślony obraz. Chodnik prowadzący wzdłuż ul. Żerniki zaczyna obrastać już przed końcem terenu administracyjnego Miasta Gniezna i tuż za tablicą oznaczającą wjazd na teren gminy zamienia się w gęstwinę chwastów i samosiejek.
Taka sytuacja jest na długości kilkuset metrów, aż do pierwszych zabudowań wsi Piekary - z przerwą koło dawnego cmentarza ewangelickiego, gdzie zostały one wycięte najpewniej przez mieszkańców. Fragment chwastów wycięto także na odcinku przepustu wodnego. Mieszkańcy wobec tego nie mają wyjścia i muszą miejscami korzystać z jezdni, bo po prostu chodnika pod rozrośniętą roślinnością nie widać. Czyja będzie wina w momencie ewentualnego wypadku?
Jak udało się nam jednak dowiedzieć, na sygnały napływające w tej sprawie Powiatowy Zarząd Dróg zareaguje już jutro, kiedy to ma zostać przeprowadzone koszenie.
Wydaje się jednak, że nie byłoby tego problemu, gdyby kiedyś chodnik wykonano z asfaltu. Wtedy byłaby i bezpieczna droga dla rowerów, rolkarzy oraz pieszych, a chwasty nie wyrastałyby spomiędzy przerw w kostce. Wybrano metodę, która jest najtańsza w wykonaniu i - jak widać - trudniejsza, a przez to droższa w utrzymaniu (bo ten problem nie występuje tu po raz pierwszy).
Chodnik przed granicą miasta w kierunku wsi Piekary.