W odpowiedzi na publikacje, które ukazały się w minioną sobotę i niedzielę (m.in. w naszym serwisie), dyrekcja Szpitala Pomnik Chrztu Polski zdecydowała się zabrać swoje stanowisko, odnosząc się do sytuacji, jaka pojawiła się w lecznicy.
Przypomnijmy iż w minioną środę pacjenci z Oddziału Intensywnej Terapii i Anestezjologii zostali przewiezieni do innych szpitali w regionie, gdyż zabrakło lekarza, który mógłby objąć dyżur. Tym samym, jak stwierdziła dyrekcja, funkcjonowanie tej jednostki zostało zawieszone.
- Żeby zabezpieczyć pacjentów pod względem zdrowotnym, żeby nie było żadnego ryzyka, rzeczywiście zdecydowaliśmy się na zamknięcie tego oddziału intensywnej terapii. Natomiast pozostała część szpitala została tak zorganizowana i zabezpieczona, że maksymalnie realizujemy świadczenia medyczne, oczywiście zachowując margines bezpieczeństwa dla wszystkich pacjentów - stwierdził dzisiaj Grzegorz Sieńczewski, dodając iż jest to "sytuacja chwilowa i przejściowa".
Jak udało się nam dowiedzieć, problem z dyżurami specjalistów na Oddziale Intensywnej Terapii i Anestezjologii występuje już od lata 2020 roku, a od września ub. roku nie posiadał też kierownika. Lekarze związani z oddziałem przyznają, że sytuacja kadrowa i podejście do tego tematu ze strony dyrekcji jest nie do końca właściwe.
Jak przekazał dyrektor, problem z dostępnością specjalistów występuje wszędzie: - W każdym szpitalu jest ich na styk. Jeśli coś się wydarzy, to wtedy rzeczywiście jest problem z obsadą. Staramy się, by mieć tych specjalistów jak najwięcej, by mieć ich zapas i by pracowało się nam jak najlepiej. Czasami mamy rozbieżne zdania do pewnych kwestii, to się zdarza, ale to nie przekreśla dalszej współpracy tylko wymaga bieżącego naprawienia i wyjaśnienia. Sytuacja jest, tak myślę, bardzo przejściowa i sobie z nią poradzimy i przywrócimy normalne funkcjonowanie - stwierdził Grzegorz Sieńczewski. Przyznał iż jest wiele zastrzeżeń co do pewnych tendencyjnych stwierdzeń, które padły w artykule poznańskiej Gazety Wyborczej: - Padają tam stwierdzenia i zdania, które paść nie powinny i z którymi się nie zgadzamy.
Zastępca dyrektora ds. lecznictwa Mateusz Hen stwierdził: - Najważniejsze jest bezpieczeństwo pacjenta i dlatego wszystkie decyzje, które podejmowaliśmy, miały na celu bezpieczeństwo pacjentów, aby nie stworzyć sytuacji krytycznej i dramatycznej dla zdrowia. Sytuacja pod względem kadrowym w naszym szpitalu nie jest od sierpnia, ale od zawsze. Dodał iż dawniej zespół anestezjologiczny był znacznie większy, ale obecnie brakuje lekarzy - także na pediatrii, ortopedii, chirurgii czy internie. Nadmienił iż gnieźnieński szpital jest jednym z większych w miastach powiatowych, który mimo to szuka wciąż specjalistów: - Ekonomia ma też swoje prawa i nas nie stać na to, jako szpitala. Musimy brać pod uwagę całość szpitala, nie tylko lekarze w nim pracują, musimy zapewnić byt zarówno pielęgniarkom, środki zapewnić na funkcjonowanie szpitala, leki, bieżącą działalność. Te roszczenia finansowe muszą znaleźć zrozumienie, że nie mogą być bez końca - dodał Mateus Hen, wskazując iż nie pieniędzmi rozwiąże się ten problem, ale "dobrą organizacją pracy".