O sytuacji, jaka wystąpiła kilka dni temu na Oddziale Intensywnej Terapii i Anestezjologii w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski, otrzymaliśmy informację pod koniec tygodnia. Jak nam przekazano, pacjenci z tego oddziału mieli zostać skierowani do innych placówek medycznych, gdyż nie było lekarzy, którzy mogliby się nimi zająć.
Sprawę opisuje także poznańska Gazeta Wyborcza, która powołuje się na anestezjologów z Gniezna. Również i ona w tej sprawie informuje, że w minioną środę oddział miał zostać zamknięty, a pacjenci trafili do szpitali w innych miastach. Problemy mają wynikać z tego, że w ostatnich miesiącach ze szpitala odeszła część ww. lekarzy, którzy do tej pory zabezpieczali funkcjonowanie oddziału.
W tej sprawie rozmawialiśmy z dyrektorem Grzegorzem Sieńczewskim, który sprawę widzi nieco inaczej, niż informacje które do nas dotarły. Jak przekazał, oddział nie został zamknięty, tylko "ograniczono jego funkcjonowanie": - Sprawa wyglądała tak, że był przez kilka godzin problem z obsadą jednego dyżuru jednego lekarza - stwierdził. Potwierdził fakt, że w związku z tą sytuacją dwóch pacjentów zostało przewiezionych do innych placówek medycznych, dla ich bezpieczeństwa. Dodał też, że ostatecznie w grafiku w miejsce nieobecnego pojawił się w końcu inny lekarz.
Dyrektor dał do zrozumienia iż ta wyjątkowa sytuacja urosła w jego opinii do rangi dużego problemu: - W związku z przenosinami szpitala, delikatnie też wygaszamy ten OIOM, natomiast rzeczywiście jest problem z obsadą przez jednego lekarza specjalistę, dlatego ograniczamy funkcjonowanie tego IOM-u - przyznał Grzegorz Sieńczewski i jak dodał, najbliższy dyżur ww. lekarza przewidziany w połowie tygodnia ma zostać zabezpieczony zastępstwem. Co jednak, jeśli do szpitala trafi przypadek wymagający intensywnej opieki medycznej? - Wszystko jest zabezpieczone, są lekarze dyżurni cały czas - stwierdził. Do sprawy wrócimy.