W czwartek 20 maja w Sądzie Rejonowym w Gnieźnie odbyła się ostatnia odsłona postępowania wobec Dominika G. Przypomnijmy iż chodzi o wypadek, do którego doszło 26 lipca 2020 roku po godzinie 3 w nocy na drodze wojewódzkiej nr 194 w miejscowości Dziekanowice. Samochód marki Peugeot wypadł na łuku szosy i uderzył podwoziem w przydrożne drzewo, owijając się wokół niego. W pojeździe podróżowały trzy osoby - wszyscy trafili do szpitala. Dwóch z nich nie przeżyło i zmarli w kolejnych godzinach - mieli 17 i 19 lat. Kierujący autem 21-letni Dominik G. przeżył - miał ponad promil alkoholu w organizmie. Za spowodowanie tego wypadku groziło mu do 8 lat więzienia.
Wyrok wobec oskarżonego odczytała sędzia Katarzyna Czyżowicz-Szymańska. Dominik G. został skazany na 7 lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Ponadto orzeczone zostało wobec niego świadczenie w kwocie 10 tys. złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym. Trzem osobom z rodzin pokrzywdzonych musi także zapłacić po 30 tys. złotych każdej. Ponadto musi ponieść koszty sądowe.
- Naruszając umyślnie zasadę bezpieczeństwa w ruchu drogowym, oskarżony doprowadził do wypadku, w którym śmierć poniosły dwie osoby. Uczynił to będąc w stanie nietrzeźwości, nadto niewątpliwie kierował pojazdem mechanicznym w ruchu drogowym będąc w stanie nietrzeźwości. Sąd wymierzył oskarżonemu Dominikowi G. karę 7 lat pozbawienia wolności, uznając taki właśnie wymiar kary za adekwatny do stopnia zawinienia oskarżonego, umyślnego naruszenia jednej z podstawowych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym - czytała w uzasadnieniu do wyroku sędzia Katarzyna Czyżowicz-Szymańska
Jak dalej dodała: - Młodość nie sprawia, że jesteśmy nieśmiertelni. Życie młodego człowieka tak samo jak śmierć jego rodziców czy dziadków nie wybacza błędów, a każde nasze zachowanie rodzi konsekwencje. Konsekwencją w zachowaniu oskarżonego, który wyczerpał znamiona dwóch przestępstw, jest śmierć dwojga młodych ludzi, którzy mieli przed sobą całe życie. Oskarżony odbędzie karę, opuści więzienie i wróci do swojej rodziny. Jego koledzy nie żyją. Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności pod uwagę należy uznać, że wymierzona oskarżonemu kara jest karą sprawiedliwą, niewykraczającą poza rzeczywistą potrzebę i taką, która skutecznie zapobiegnie ponownemu powrotowi na drogę przestępstwa.
Oskarżony, który był obecny na wszystkich rozprawach, a także na ogłoszeniu wyroku, przyjął sentencję ze spokojem. Wyrok nie jest prawomocny.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego r. pr. Tomasz Dzionek po wszystkim przyznał: - Żaden wyrok nie zrekompensuje straty rodzin, które straciły osoby najbliższe. Trzeba brać pod uwage to, że Kodeks karny przewiduje tylko 8 lat pozbawienia wolności przy tego rodzaju przestępstwie. Prokurator proponował tutaj 5 lat pozbawienia wolności, ja jako pełnomocnik oskarżycieli - maksymalną karę. Śmiem twierdzić, że gdyby Kodeks karny przewidywał wyższą sankcję, to oskarżony dostałby zdecydowanie większy wyrok. Jego zachowanie niczego nie usprawiedliwia, a skutki tego zachowania są po prostu fatalne.
Zobacz także pozostałe relacje z procesu:
"Żaden wyrok nie wróci mi życia dziecka"
"To jest człowiek młody, nigdy nie karany, popełnił straszny błąd"