Cały czas trwa akcja szczepień mieszkańców powiatu gnieźnieńskiego, jednak wciąż pojawiają się uwagi dotyczące tego, w jaki sposób się ona odbywa. Wielu stoi długi czas w kolejce, a czasem zdarza się, że trzeba czekać na lekarza.
Do uwag pojawiających się w ostatnim czasie odniosła się dyrekcja Szpitala Pomnik Chrztu Polski. - Ten szpital i ta poradnia generalnie nigdy nie były przygotowane do tego i nie są zbudowane do tego, by te szczepienia tam przeprowadzać. To jest takie rozwiązanie, które myśmy wprowadzili i jest to jedyne miejsce, w którym możemy w tym szpitalu szczepić. Nie posiadamy pomieszczeń, w których moglibyśmy te usługi realizować. Do tego cały czas utrzymujemy pracę poradni - wyjaśnia Grzegorz Sieńczewski, wskazując iż szpital stara się zapewnić ich funkcjonowanie na tyle, na ile jest to możliwe.
- Niestety zdarza się w tej poradni, że natłok pacjentów bywa spory, a na to nakłada się kilka czynników. Po pierwsze szczepionki nie przyjeżdżają zawsze w takim terminie, w jakim jest to deklarowane, a to już powoduje problemy. Ponadto szczepimy własną kadrą, nie dostaliśmy nikogo z zewnątrz, w związku z czym są to lekarze pracujący na oddziałach i zdarza się tak, że musi on zostać na oddziale trochę dłużej, bo wymaga tego sytuacja i zdarza się, że chwilę później przyjdzie szczepić. Zdarzają się więc sytuacje, że ten jest natłok jest większy, niż byśmy sobie tego życzyli - stwierdził dyrektor, starając się wytłumaczyć problemy, jakie czasem z tego powodu wynikają.