Postępowanie w tej sprawie toczyło się przez prawie dwa lata przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie, a w jego trakcie przesłuchano szereg świadków. Na przeszkodzie częściowo stała też pandemia, która ograniczyła pracę wymiaru sprawiedliwości, jednak obecnie postępowanie dobiegło już końca. Mimo, że obrona próbowała jeszcze odroczyć mowy końcowe, sędzia Paweł Longier nie przychylił się do tego wniosku i sprawa zakończyła się dziś na przesłuchaniu ostatniego świadka.
Przypomnijmy iż do zdarzenia doszło w maju 2018 roku w Pobiedziskach. Patrol policyjny, w skład którego wchodził Filip S. (trzy lata służby) i Karolina F. (pół roku służby) został wezwany do mężczyzny leżącego na chodniku w tej miejscowości. Po dotarciu we wskazane miejsce, pijanego - jak się wówczas okazało - Piotra M., zamiast odwieźć do domu, wywieźli do lasu tuż pod Pobiedziskami i pozostawili. Dzień później jego ciało zostało ujawnione w tym samym miejscu.
- Niniejsza sprawa ma charakter wyjątkowo bulwersujący. Na ławie oskarżonych stanęło bowiem dwóch byłych funkcjonariuszy Policji, a więc osoby, które powinny stać na straży prawa, dbać o porządek publiczny, o zdrowie i życie obywateli, a zachowali się w sposób rażąco odmienny - stwierdziła prok. Dobrawa Strzelecka, dodając później: - Karolina F. oskarżona o popełnienie czynu pierwszego, przyznała się, wyraziła skruchę, bardzo przeżyła psychiczne całe to zdarzenie i jej rola była podrzędna. Poddała się wpływowi dowódcy patrolu Filipowi S. - to on poddał pomysł wywiezienia pokrzywdzonego do lasu. Co do oskarżonego Filipa S. to jego rola była wiodąca w popełnieniu przestępstw, brak skruchy, nieprzyznanie się do ich popełnienia, a w dniu zdarzenia spieszył się do obowiązków domowych - mówiła.
Prokurator dla Karoliny F. wniosła o karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, a także grzywny oraz zakazu wykonywania pracy na stanowisku lub podejmowania pracy związanej z bezpieczeństwem przez 4 lata. Wobec Filipa S. wniosła o karę łączną 2 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności, zakazu zajmowania stanowiska lub podejmowania pracy związanej z bezpieczeństwem przez 8 lat. Zaproponowała też, żeby oboje oskarżonych zapłaciło po 50 tys. złotych (każde z nich) nawiązki na rzecz rodziny Piotra M.
Oskarżyciel posiłkowy adw. Michał Pełechaty przyznał, że zarzuty wobec obu byłych policjantów powinny być inne, a materiał dowodowy powinien zostać dokładniej przeanalizowany: - Piotr M. został kilkukrotnie uderzony w twarz, następnie został zabrany do pojazdu, przewieziony do lasu, gdzie po wyciągnięciu z pojazdu został znowuż kilkukrotnie uderzony - mówił, dodając następnie iż z wyjaśnień Karoliny F. już wtedy mężczyzna nie reagował na kierowane do niego pytania: - Nie wiadomo, czy był już nieprzytomny, czy był świadomy tego, co się wokół niego dzieje. Niemniej wskazuje to na spore wątpliwości co do tego, w jakim był stanie i czy w tamtej chwili nie wymagałby udzielenia pomocy, żeby sytuacja nie skończyła się tak, jak się skończyła - mówił, dodając iż Filip S. potraktował mężczyznę "pogardliwie". O Karolinie F. przyznał: - Miała możliwość zareagowania, już pomijając obowiązki wynikające z pełnienia obowiązków służby w Policji, należy się odwołać do takich podstawowych elementów, jak empatia, zdolność zareagowania co do sytuacji, która w sposób obiektywny jest nieprawidłowa i niewłaściwa. Oskarżyciel posiłkowy w większości przychylił się do propozycji wymiaru kary, przedłożonej przez prokurator.
Obrońca Karoliny F. w mowie końcowej stwierdził: - Cała sytuacja, która napotkała oskarżoną, bardzo mocno ją przytłoczyła, doświadczyła, przeraziła itd. W związku z tym złożyła wyjaśnienia, przyznała się do tego, wyraziła skruchę - mówił adw. Paweł Głuchowski. Przyznał iż przychyla się do kary dla swojej klientki z propozycją zmniejszenia wymiaru zadośćuczynienia dla rodziny Piotra M.
Adw. Michał Lewicki, obrońca Filipa S., poprosił o odroczenie swojej mowy końcowej w celu skonsultowania jej z oskarżonym. Sędzia Paweł Longier wyznaczył termin kolejnego postępowania na koniec maja br. Wtedy najpewniej zapadnie też wyrok w tej sprawie.