środa, 24 marca 2021 10:55

Kronika miejscowa - 24 marca 1929 roku

 

Tragiczne zdarzenie w jednym z mieszkań przy ul. Dalkoskiej na pewno wstrząsnęło mieszkańcami Gniezna, którzy o przebiegu całej sytuacji mogli przeczytać 92 lata temu w dzienniku.

"Lech. Gazeta gnieźnieńska" z 24 marca 1929 roku informował:

Depozyt w materacach. Dawny to naprawdę zwyczaj przechowywania pieniędzy w domu gdzieś w garnkach, łóżkach i innych tym podobnych skrytkach. Dziwny i niepraktyczny bo pieniądze całemi miesiącami a nieraz nawet latami w domu nie przynoszą właścicielowi żadnego pożytku lecz przeciwnie przysparzają mu tylko kłopotu i troski. Mimo to jednak naiwność ludzka jest nieograniczona a skutki jej fatalne. W ostatnich dniach doniosła Agnieszka Szulcowa zamieszkała przy ul. św. Mikołaja 4, że w czasie od 10 stycznia do 19 lutego skradziono jej z materacy w łóżku 625 zł. Mądry Polak po szkodzie!

Złodziej w kurniku. W tych dniach zgłosił się na policję Edwin Robakowski zamieszkały przy ul. Witkowskiej 48 i doniósł, że z kurnika skradziono mu jednego indyka i trzy kury ogólnej wartości 20 zł Złodzieje z łupem umknęli niepostrzeżenie.

Dziewczynka w płomieniach. W jednem z mieszkań przy ul. Dalkoskiej zdarzył się przedwczoraj w godzinach popołudniowych straszny wypadek, który skończył się śmiercią 5-letniej dziewczynki, Anieli Rzepkówny, córki Ignacego i Apolonji Rzepków. Wypadek ten miał przebieg następujący: Apolonja Rzepkowa, wróciwszy z miasta do domu napaliła w piecu, poczem udała się z czteroletnim synkiem Zygmuntem do piwnicy po węgle, pozostawiając w mieszkaniu 5-letnią Anielę i 2letnią Reginę. Po powrocie z piwnicy, gdzie bawiła około 15 minut, przedstawił się jej oczom straszny widok - pięcioletnia Aniela leżała na ziemi cała w płomieniach oniemiała zupełnie z bólu, druga zaś córeczka Regina łkała rozpaczliwie z bólu. P. Rzepkowa, nie tracąc przytomności, wylała na objętą płomieniami córeczkę wiadro wody wzywając jednocześnie głośno pomocy. Na krzyk jej zbiegli się sąsiedzi, którzy zorientowawszy się w sytuacji, wezwali natychmiast lekarza p. dr Pajzderskiego, który przybył wraz z pielęgniarką. Po opatrzeniu dziewczynki przewieziono ją do szpitala Czerwonego Krzyża, gdzie jednak wskutek tak odniesionych poparzeń umarła o godz. 17. Rozpacz matki jak również ojca jest bezgraniczna.
Jak stwierdzono dziecko znalazło się zbyt blisko pieca kaflowego, którego wewnętrzne drzwiczki były przepalone i w pewnej chwili sukienkę jej objęły płomienie. Dziecko, pozostawione w tym czasie bez opieki, nie wiedziało co z sobą począć i zginęło tak tragiczną śmiercią.

Naiwność ludzka - to kopalnia złota. Żyje na tym świecie liczna kasta ludzi, żyjących wygodnie i beztrosko nie z ciężkiej i mozolnej pracy, lecz z naiwności bliskich. Do kategorji tej należy zaliczyć u nas cyganki trudniące się od dawien dawna wróżbiarstwem. Największem powodzeniem cieszą się te dzisiejsze Pytje wśród  płci nadobnej, która tajniki przyszłości pragnie koniecznie zgłębić, chociażby to miało kosztować nawet duże pieniądze. Ostatnią ofiarą manji wróżbiarskiej stała się Maria Beserówna, służąca u piekarza Sławińskiego przy ulicy Dąbrówki. 
Dziewoja ta, będąca obecnie w kwiecie wieku, znajdowała się w ub. niedzielę popołudniu w kuchni, gdy wtem usłyszała stukanie do drzwi Na jej zachęcające "proszę" ukazała się w drzwiach około 40-letnia cyganka, która zaczęła ją namawiać, by dała sobie wróżyć. Co teraz nastąpiło dokładnie nie wiadomo, gdyżdziewczyna twierdzi, że została zahypnotyzowana przez cygankę i nie wie co dalej robiła. Według opowiadania świadka - ekspedjentki przebieg tej wizyty przedstawia się jak następuje/

Po wejściu do kuchni cyganka zbliżyła się do dziewczyny i poczęła jej szeptać coś do nieba, poczem Beserówna poprosiła ekspedjentkę, ażeby pozostawiła ją sama. Po pewnym czasie weszła Beserówna do sąsiedniego pokoju, gdzie znajdowała się ekspednentka i wzięła ze stołu 3 gazety. Na pytanie, do czego są potrzebne gazety, wykręciła się sianem, mówiąc że "dla potrzeby!". Jak się okazało, wzięła ona gazety po to, aby zapakować w nie 3 spódnice, szal, koszulę damską, 2 grzebienie, chustę na głowę, które to rzeczy przedstawiające wartość 170 zł, wręczyła cygance, oprócz tego zaś 30 zł gotówki.

Po odejściu cyganki zwierzyła się ekspedjentce, że cyganka wróci w poniedziałek o godz. 7. wieczorem. 

Jak zeznanie ekspedjentka, robiła ona wtedy wrażenie chorej, była zupełnie inna, nieswoja.

Poniedziałek minął, a cyganka nie przyszła, nie pokazała się również ani we wtorek ani w środę. Wtedy to ekspedjentka poradziła poszkodowanej, żeby zrobiła doniesienie do policji, co ta ostatnia też uczyniła. Również w trakcie zeznań odniesiono wrażenie, że jest ona niezupełnie zdrowa. Jaki przebieg miała sama rozmowa cyganki ze służącą, pozostanie zapewne tajemnicą, chyba, że zdradzi ją cyganka, za którą czyni się obecnie poszukiwania. Prawdopodobnym jest, że cyganka ta znajduje się jeszcze w mieście, trudniąc się dalej wróżbiarstwem, a więc ostrożnie piękne panie, ażeby i was nie zahypnotyzowała ta niebezpieczna wróżbiarka.

1 komentarz

  • Link do komentarza Albin środa, 24 marca 2021 18:24 napisane przez Albin

    Podoba mi się to, ze wtedy podawano wszystkie dane przestępców, żadne RODO itp. głupoty. Na pewno oszczędziłbym dane oszukanych i adresów, ale to jest sprawa do dyskusji.

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane