Spotkanie, które przybrało formę konferencji, miało na celu zasygnalizowanie palącego branżę weselną problemu - ryzyka upadku. Dlatego już w coraz większej ilości miast kraju odbywają się podobne protesty, których prowadzący apelują o poluzowanie obostrzeń. W innym przypadku coraz więcej osób będzie musiało zamknąć działalność na zawsze.
- Wielu z nas ma rodziny na utrzymaniu, zobowiązania i przede wszystkim kredyty. Rok przetrzymaliśmy z jakichś oszczędności, ale ten rok, jeżeli śluby nie ruszą od kwietnia, a nie ruszą, bo taka jest na chwilę obecną decyzja rządu, my nie wyżyjemy. Wielu z nas się na dotacje, tzw. pseudodotacje nie kwalifikuje, ponieważ tak naprawdę branża weselna jest sezonowa. Wielu z nas pracuje tylko 4-5 miesięcy i w tym czasie musimy na cały rok z góry zarobić - mówiła Emilia Rychwalska. Jak dodała, firmy żyjące z tej gałęzi gospodarki to bardzo duża grupa osób, nie tylko restauracje, sale weselne czy salony ślubne: - Są to fotografowie, kamerzyści, kosmetyczki, fryzjerzy, zaproszenia ślubne, didżeje i wielu, wielu innych. Jeżeli nie otworzą nam wesel, to my tego roku nie przeżyjemy - informowała.
W trakcie spotkania odczytano także postulaty branży weselnej:
Żądamy następujących działań ze strony Rządu Rzeczypospolitej Polskiej.
1. Przedstawienia rzetelnych analiz naukowych oraz badań przeprowadzonych na zlecenia Rządu Rzeczypospolitej Polskiej uzasadniające zamknięcie branży weselnej w dniu 26.10.2020.
2. Ogłoszenie wiążącego planu powrotu możliwości organizacji wesel i przyjęć rodzinnych z terminem obowiązywania najpóźniej od dnia 5 kwietnia bieżącego roku.
3. Priorytetowe wycofanie strategii stref czerwonej, żółtej i zielonej oraz wiążących się z nimi limitów osób.
4. Opracowanie trzystopniowego schematu powrotu imprez rodzinnych BEZ OBOSTRZEŃ w perspektywie najpóźniej 2 miesięcy.
5. Deklaracji, że wypracowane porozumienie nie przestanie obowiązywać do końca listopada 2021.