Nic o nas bez nas - wciąż brzmi myśl przewodnia protestujących, którzy już pół miesiąca głośno sprzeciwiają się pomysłom przekazania Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego do szpitala "Dziekanka" w zamian za przeniesienie z tej jednostki oddziału neurologii oraz leczenia udarów do powiatowej lecznicy. Taka zamiana jest warunkiem stawianym przez Urząd Marszałkowski, który jest organem prowadzącym dla "Dziekanki". Przeciwko przeniesieniu czy to w formie fizycznej zmiany siedziby czy też tylko przejścia spod nadzoru powiatowego do wojewódzkiego opowiadają się pracownicy ZOL, a także rodzice i opiekunowie osób znajdujących się w placówce przy ul. Orzeszkowej.
W ostatnich dniach protestujący dwukrotnie pojawili się na Rynku, gdzie rozdawano ulotki przechodniom. W poniedziałek pojawili się przed Urzędem Miejskim oraz Starostwem Powiatowym.
- Po raz kolejny strajkujemy przeciwko przeniesieniu naszego Zakładu w struktury szpitala Dziekanka. ZOL nie jest przeciwny przeniesieniu neurologii i udarówki do Szpitala Pomnik Chrztu Polski, tylko chcielibyśmy, aby nie odbywało się to kosztem naszych pacjentów i pracowników. Boimy się, że szpital wojewódzki nie zapewni naszym pacjentom takich samych warunków, jakie mamy w ZOL-u. Nasz zakład przez 40 lat jest modernizowany dla pacjentów i tu u nas znaleźli dom i nie chcielibyśmy, aby stała się im krzywda - mówiła Lilianna Bagrowska, przedstawicielka pracowników. Jak dalej dodała: - Chcemy prosić radnych powiatowych, aby ZOL pozostał w tym miejscu w którym jest, ale nie tylko w tym samym miejscu, ale także byśmy nie przeszli pod szpital "Dziekanka". Jesteśmy zadowoleni z naszego pracodawcy i nie chcemy tego zmieniać.
Protestujących nigdy nie zbyt dużo, gdyż część osób w danej chwili pracuje, a wiele rodzin podopiecznych ma do Gniezna daleko. Wszyscy jednak obstają przy swoim i nie zamierzają odpuszczać. - Niech pozostanie tak, jak jest. Jeżeli jest to dobre, wszyscy są zadowoleni - pacjenci, rodziny i personel, to po co to niszczyć? Po co to przenosić gdzieś, gdzie trzeba remont zrobić i wielkie pieniądze włożyć. Nie rozumiem tego. To się w głowie nie mieści - przekazała Anna Berlik, która ma bliską osobę w ZOL-u. Akcje protestacyjne mają być kontynuowane.