Po proteście i petycji pracowników SOSW nr 1, a także rodziców dzieci uczęszczających do placówki przy ul. Żwirki i Wigury, władze powiatu zdecydowały o pozostawieniu ośrodka w dotychczasowej lokalizacji. Stało się to po rozmowach, które przeprowadzono we wtorkowe przedpołudnie.
- Powiat Gnieźnieński otrzymał w zeszłym roku bon inwestycyjny na poziomie ponad 5 mln złotych i zastanawialiśmy się, jakie inwestycje warto byłoby poczynić po to, żeby promieniowały one dla następnych zarządzających, jeśli chodzi o funkcjonowanie naszych jednostek, nie tylko oświatowych. Jednym z pomysłów była inwestycja w SOSW nr 1 na zasadzie nowego obiektu przy ul. Powstańców Wielkopolskich. W zeszłym roku miałem spotkanie z gronem pedagogicznym, gdzie zapewniałem, że tej inwestycji nie będziemy prowadzić, ponieważ nie mieliśmy pieniędzy. Sytuacja diametralnie się nam zmieniła, kiedy ze strony rządu pojawiły się te pieniądze i wtedy uznaliśmy, że najlepiej jest zainwestować przede wszystkim w dzieci, by stworzyć im komfort pobytu w placówce - mówił starosta Piotr Gruszczyński. Jak wskazał, na terenie przy ul. Powstańców Wielkopolskich znajduje się dużo miejsca na nowy obiekt modułowy z perspektywą dalszej rozbudowy, a także sporo miejsca zielonego, podczas gdy przy ul. Żwirki i Wigury trudno jest myśleć o rozbudowie o np. salę sportową czy miejsca parkingowe.
- W zeszłym miesiącu spotkałem się z gronem pedagogicznym, przedstawiliśmy tę koncepcję w związku z tym, że pieniądze pojawiły się w budżecie i wydawało mi się, że nie ma przeciwskazań, by ten projekt realizować. W piątek, a więc w zeszłym tygodniu mieliśmy spotkanie z rodzicami i miałem wrażenie, że jest podejście prawie że entuzjastyczne. Nagle wczoraj się okazało, że grono pedagogiczne chciałoby zostać w tym miejscu, gdzie są. Uznaliśmy, że nie należy nikogo na siłę unieszczęśliwiać, przychylając się do argumentów, które dzisiaj przedstawiło mi grono pedagogiczne - powiedział starosta Piotr Gruszczyński.
Kamilla Kropidłowska, dyrektor SOSW nr 1 przekazała: - Wiele nieporozumień powstało z różnych określeń, jakie padały - łączenie, likwidacja, przeniesienie. Ktoś, kto nie jest zainteresowany tematem, mógł to uznać za synonimy, a dla rodziców i ich dzieci oraz kadry były to różne określenia. Odbyło się wiele spotkań, były też wizje lokalne na terenie, na którym miały powstać nowy budynek dla nas i to wszystko spowodowało burzę mózgów zainteresowanych. Były spotkania z radą pedagogiczną, rodzicami, rozmawialiśmy wewnątrz, by znaleźć wspólne zdanie i kierunek. Po tych wszystkich rozmowach, konsultacjach dziękujemy, że wysłuchano wszystkich stron i Starostwo przychyliło się do prośby większości rodziców oraz członków załogi, byśmy jednak zostali w tym budynku, który mamy do tej pory - mówiła, wskazując iż dzieci potrzebując poczucia bezpieczeństwa oraz stałości: - Wiele z nich ma problem z zapamiętywaniem nawet układu pomieszczeń. W tej sytuacji rodzice byli bardzo zaniepokojeni tym, czy dzieci odnajdą się w nowym otoczeniu i ile to potrwa. Powstały koncepcje, propozycje, by jednak zostawić nas w tym ośrodku i pozwolić tam kontynuować edukację, terapię w tym miejscu, w którym wyrośliśmy przez ostatnie 50 lat - dodała Kamilla Kropidłowska. Podziękowała za osiągnięcie porozumienia w całej sprawie.