Półtora roku temu informowaliśmy o sprawie, która została rozstrzygnięta przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie. Jedna z mieszkanek powiatu złożyła zawiadomienie o gwałcie, którym miał na niej dokonać jej znajomy. Kobieta posiadała dowód w postaci nagrania, na którym sprawca przyznał się do popełnionego czynu, ale mimo to postępowanie zostało ostatecznie umorzone przez prokuraturę. Poszkodowana zaskarżyła tę decyzję, ale sąd ją podtrzymał.
Wkrótce też w tej sprawie została skazana... zgwałcona kobieta. Jak się okazuje, w oddzielnym postępowaniu udowodniono jej składanie fałszywych zeznań. Poszkodowana miała w ich trakcie ukryć fakt, że wcześniej łączyły ją bliskie relacje ze sprawcą. Wyrok? Trzy miesiące pozbawienia wolności. To właśnie ten aspekt - składanie nieprawdziwych zeznań - spowodował, że nie chciano dać wiary zeznaniom kobiety. Po odwołaniu wykonanie kary dla poszkodowanej zawieszono. Jednocześnie całą sprawą zainteresowano Rzecznika Praw Obywatelskich.
RPO, korzystając z przysługujących mu przywilejów, złożył wniosek o kasację wyroku do Sądu Najwyższego. Ten uwzględnił opisane okoliczności i uchylił postanowienie, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia. W grudniu 2020 roku sprawa ponownie była rozpatrywana w Sądzie Rejonowym w Gnieźnie i skierowana została do ponownego rozpatrzenia w prokuraturze.
- Kasacja sama w sobie jest nadzwyczajnym środkiem zaskarżenia, a w przypadku tego typu zakończenia jakiegoś postępowania, gdzie trzeba było zgłaszać to do zewnętrznego podmiotu, to był to kamień milowy, kiedy Sąd Najwyższy uwzględnił złożone uwagi. W uzasadnieniu dość obszernie wytknął błędy Sądu Rejonowego w Gnieźnie, a kiedy to zostało cofnięte, Sąd Rejonowy zmienił swoje spojrzenie na sprawę o 180 stopni i cofnął to do prokuratury. Jest to o tyle ważne, że w prokuraturze ponownie toczy się postępowanie przygotowawcze - przekazał nam adwokat Dawid Łuczak, przedstawiciel pokrzywdzonej kobiety.
- Sąd dał konkretne wytyczne, na czym ma się skupić prokuratura. Mają zbadać i ocenić kwestię nagrania, w którym on się przyznaje iż doszło do zgwałcenia - mówił Dawid Łuczak, dodając iż ten aspekt w toku postępowania przygotowawczego nie został wzięty pod uwagę. Teraz, jak ma nadzieję, będzie inaczej.