Pobiera pieniądze za donosy, iinwigiluje środowisko robotników ze Stoczni Gdańskiej, jednak ostatecznie okazuje się raczej m ało efektownym kontaktem. Taki, według dokumentów SB, był TW „Bolek”.
Dla jednych postać z agenturalną przeszłością, dla innych ikona, która przyczyniła się do upadku komunizmu w Polsce – Lech Wałęsa. To właśnie jego osoba była głównym tematem spotkania, które miało miejsce w miniony piątek w „Medyku”, dokąd na zaproszenie gnieźnieńskiego oddziału Klubu Gazety Polskiej przybył Sławomir Cenckiewicz, znany historyk i publicysta.
Według współautora publikacji „SB a Lech Wałęsa” (która kilka lat temu wywołała w Polsce medialne kontrowersje), były przywódca Solidarności przez lata obrósł mitami, które sam wokół siebie stworzył. Zdaniem historyka walka o wyzwolenie Polski spod komunistycznego ustroju miała różne odcienie, zwłaszcza od początku lat 70. Kiedy jedni zdecydowanie opowiadali się za odrzuceniem jakiejkolwiek współpracy z reżimem, drudzy poszukiwali kompromisu pomiędzy władzą a społeczeństwem. Pośród nich znajdowały się osoby, które utrzymywały kontakt ze służbami bezpieczeństwa PRL. Do takich właśnie historyk zaliczył Lecha Wałęsę, którego działalność jako tajnego współpracownika ps. „Bolek”, miała zdaniem Cenckiewicza, rozpocząć się w trakcie grudniowych wydarzeń na Wybrzeżu i trwać ponad 5 lat. Mimo formalnego końca w 1976 r., kontakt miał nie zakończyć się jeszcze przez długi czas.
W trakcie spotkania zaproszony gość wielokrotnie nawiązywał do wydarzeń z PRL, zwłaszcza z okresu tzw. karnawału Solidarności, które jego zdaniem rzucają wyraźny cień na postać byłego prezydenta. Choć osobiście dawniej uważał jego osobę za zasłużoną, praca nad teczkami zgromadzonymi w archiwach służb bezpieczeństwa przekonała go, że społeczeństwo zostało specjalnie wprowadzone w błąd. Zdaniem Cenckiewicza przyczyny należy upatrywać nie tylko w działalności samego Wałęsy, ale także w operacjach podjętych przez władze komunistyczne. Te zaś, widząc chylący się ku upadkowi system, próbowały dopasować się do nowej rzeczywistości, w dużej części ją kreując. W tej sprawie, zdaniem autora, pomogła im likwidacja dziesiątek kilometrów agenturalnych teczek, niszczonych w ukryciu przez różne osoby związane z dawnymi służbami oraz otoczeniem byłego prezydenta.
Właśnie takim zjawiskom historyk poświęcił swoją najnowszą publikację „Wałęsa. Człowiek z teczki”, której sprzedaż prowadzona była w trakcie spotkania. Napisana w przystępnym dla każdego czytelnika stylu, opowiada nie tylko o samej postaci przywódcy robotników i jego rzekomej próbie odkupienia dawnych, agenturalnych win za pomocą swojej działalności w Solidarności. Przede wszystkim ma pokazać, w jaki sposób na początku lat 90. zostały wykreowane przyszłe elity III RP. Jak sam mówi, każdego, kto wciąż nie potrafi przyjąć zdawkowych informacji docierających do niego z mediów na temat rzekomej współpracy Wałęsy z SB, odsyła do swojej pierwszej ksiażki (napisanej wspólnie z Piotrem Gontarczykiem), gdzie zawarto wszystkie informacje znalezione w archiwach służb.
Cenckiewicz przyznał też, że choć Wałęsa wielokrotnie groził mu sądem za wydane publikacje, jak dotąd nie doczekał się jakiegokolwiek wezwania do prokuratury z tego tytułu. Przyznał jednak, że za swoją działalność naukową był szykanowany przez polskie instytucje wymiaru sprawiedliwości. Wyczerpując temat „Bolka” zaznaczył, że w tej sprawie nie chodzi o nieustawiczne niszczenie byłego prezydenta, ale ukazanie przede wszystkim prawdy. Jednocześnie chce w ten sposób przedstawić zjawiska, które doprowadziły Polskę do tego, że po wkrótce po obaleniu starego systemu, w wyborach ponownie byli wybierani przedstawiciele z byłej komunistycznej nomenklatury.
Spotkanie z publicystą miało charakter dwustronny. Cenckiewicz przez ponad dwie godziny odpowiadał na pytania publiczności, przy czym znaczna większość z nich dotyczyła spraw związanych z Lechem Wałęsą. Spośród innych kwestii poruszanych w trakcie rozmów, historyk został zapytany o receptę na poprawę sytuacji po prawej stronie sceny politycznej. Jego zdaniem należy przede wszystkim skupić się na głównych wartościach przez nią niesionych oraz nauczyć się umieć o nich rozmawiać zarówno między sobą jak i z oponentami. Według niego w polskim narodzie dominuje postawa defetystyczna, która z założenia porzuca nadzieje na jakiekolwiek możliwe pozytywne zmiany. Odpowiedzią na to są działania zmierzające do wprowadzenia zmian w myśleniu, które można w skrócie określić jako praca organiczna nad mentalnością przyszłych pokoleń, a do której szczególnie zachęcał wszystkich zgromadzonych.