Obie placówki przy ul. 3 Maja i św. Jana wciąż przyjmują nowych pacjentów, których stan związany z zakażeniem koronawirusem wymaga opieki medycznej. - Oddział zakaźny niestety jest w tej chwili pełen. Obecnie mamy zajętych 42 na 45 miejsc, rotacja jest bardzo duża i jest to efekt likwidacji wielu miejsc przez wojewodę. Z tego co wiemy, to 420 miejsc w województwie wielkopolskim na oddziałach zakaźnych zostało zlikwidowanych w grudniu. Nasz oddział funkcjonuje cały czas i utrzymuje pełen stan. Mamy wielu powiatów nie tylko z powiatu gnieźnieńskiego, ale z całej Wielkopolski - przekazał Mateusz Hen, zastępca dyrektora ds. lecznictwa.
- W tej chwili mamy trochę okrojone składy, ale dajemy radę. Odbywa się to kosztem i poświęceniem pielęgniarek, własnego nawet zdrowia i czasu, dlatego, że te dyżury są w pełni ustawione - dodał zastępca dyrektora. Czy czegoś brakuje obecnie na oddziale zakaźnym? - Powstał on naprędce stworzony na bazie innych oddziałów i infrastruktura nie jest przygotowana do tego, by pełnić funkcję oddziału zakaźnego. Prawdziwy mieć izolatki, śluzy, toalety. Prawdziwa izolatka jest pod ciśnieniem w sali, żeby bakterie nie dostawały się do strefy czystej. My mamy te podziały oczywiście stworzone, ale są one na siłę wtłoczone w rzeczywistość, w której musieliśmy te oddziały stworzyć. To powoduje dla personelu duże utrudnienie, wielokrotne przebierania się - niezwykły reżim, jeśli chodzi o higienę - stwierdził Mateusz Hen.
Jak długo potrwa jeszcze tryb ostrodyżurowy w szpitalu, pozwalający przyjmować tylko nagłe przypadki zachorowań? - Musimy przeorganizować nasze oddziały wewnątrz. Chcemy stworzyć tymczasowy oddział obserwacyjno-zakaźny na bazie kontenerów w okolicy SOR-u, żeby uwolnić przestrzeń dla oddziału ortopedycznego. Obecnie znajduje się on w strukturach oddziału chirurgicznego, co nie daje żadnej możliwości na przyjęcia planowe. Myślę, że ten problem będzie do końca tygodnia rozwiązany.