Ostatnim akcentem wśród wydarzeń każdego roku, jest spotkanie miłośników koni na głównym placu miasta 31 grudnia. Tak też było i w tym roku, choć oficjalnie wydarzenie nie mogło się odbyć w swojej formule, a i uczestników było znacznie mniej niż 15 lat temu, kiedy tę inicjatywę zainaugurowano.
- Jesteśmy w okrojonym składzie, bez żadnej organizacji i symbolicznie. Sytuacja dziwna wręcz, bo jest to nasz 15 raz i stwierdziliśmy, że ciężko będzie taką okazję pominąć, dlatego pojawiliśmy się w składzie 2 koni, kiedy bywało, że pojawiało się ponad 60 koni - przyznał Patryk Dobrzyński z Ranczo Ganina. W tym roku zabrakło także tradycyjnej lampki szampana: - Pewnie niektórzy z mieszkańców czy koniarzy nie będą mogli się spotkać ze sobą, dlatego podejrzewam, że każdy zdrowie swoje i konia we własnym gronie wypije - dodał, wyrażając nadzieję iż ma nadzieję, że to jedyny raz, kiedy taka sytuacja się dzieje.
Na corocznych zlotach na Rynku pojawiało się zawsze sporo gnieźnian. W tym roku było ich niewielu, a ci, co przyszli, to wiedzeni byli tą niepisaną tradycją, że 31 grudnia w południe na placu pojawiają się konie. - Wszystkim możemy życzyć dużo zdrowia, siły w tym trudnym czasie i przede wszystkim nadziei na lepsze jutro - powiedział na koniec Patryk Dobrzyński. Po zajechaniu jeźdźców na Rynek, wykonali tradycyjny objazd wokół placu, skąd udali się w drogę powrotną.