Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami, po godzinie 10 na drogach powiatu gnieźnieńskiego pojawiły się kolumny ciągników. Wszyscy rolnicy wyruszyli, by w ten sposób po raz kolejny w tym miesięcy zamanifestować swój sprzeciw wobec zmian, które proponowane są w ustawie o ochronie zwierząt. Ich zdaniem rzekomo szczytne cele, jakie przyświecają założeniom, to przykrywka, która zniszczy polskie rolnictwo.
- My oczekujemy tego, że całkowicie się wycofają z tej ustawy, bo my chcemy bronić naszych miejsc pracy i mamy nadzieję, że to w końcu zauważy. W mediach mówi się, że byliśmy w Warszawie. Wszyscy nam mówią - jedźcie do Warszawy i tam protestujcie. Byliśmy w tej Warszawie i w mediach ogólnopolskich nic na ten temat praktycznie nie powiedziano, a było przecież 60 tys. ludzi - mówi Andrzej Frankiewicz, rolnik z Pyszczynka i jak dalej dodaje: - Kto z miasta nie wywodzi się ze wsi? Nie chciałbym, żeby za jakiś czas doszło do takiej sytuacji, że na polskich stołach nie będzie polskiego drobiu lub polskiej wołowiny czy wieprzowiny. Wtedy ludzie z miasta, może za rok albo dwa zapytają, a dlaczego ta wieprzowina lub drób jest taki drogi? Bo nie jest z Polski. Wtedy będą się zastanawiać, dlaczego się tak stało, ale już będzie za późno.
Rolnicy wyruszyli z kilku miejscowości na terenie powiatu i kierowali się głównymi drogami w różnych kierunkach. W Gnieźnie, podobnie jak na początku października, protestujący wystartowali z rejonu Pyszczyna i udali się ul. Gdańską, Trasą Zjazdu Gnieźnieńskiego w kierunku ul. Kłeckoskiej. Manifestacja ma potrwać do godzin popołudniowych.