W czerwcu br. w trakcie sesji Rady Miasta radni zdecydowali, że rondo pobudowane przed rokiem u zbiegu al. Reymonta i ul. Pod Trzema Mostami otrzyma imię Franciszka Szeszuły. W ten sposób zdecydowano się upamiętnić postać, która zasłużyła się dla kilku pokoleń gnieźnian, działających w harcerstwie. Wniosek o nadanie tej nazwy złożył gnieźnieński hufiec. W niedzielę 4 października dokonano odsłonięcia tablicy upamiętniającej jego osobę, którą ustawiono przy rondzie.
- Całe życie spędziłam wśród jego wspomnień, gdyż byłam wychowywana przez babcię, która zamiast bajek na dobranoc opowiadała mi historie - nie tylko z harcerstwa, ale także z partyzantki dziadka z Małopolski w trakcie II wojny światowej oraz działań konspiracyjnych po wojnie, a także jego pracy z młodzieżą. Wspominała mi go jako wspaniałego męża, ojca i zawsze uśmiechniętego człowieka, przyjaznego, pomagającego wszystkim, radnego miasta, który całe swoje życie oddał innym - przede wszystkim młodzieży, uczył ich szacunku do naszej ojczyzny i drugiego człowieka oraz pomocowości, co przekazaliśmy prawie całej naszej rodzinie. Do dzisiaj kierujemy się tymi wartościami - mówiła Zofia Komosińska, wnuczka Franciszka Szeszuły.
- Pamiętam go od 1945 roku, kiedy był już hufcowym. Trudno mówić o jego zasługach i całym życiorysie, bo trzeba by godzinami opowiadać. Na wzór Indian harcerze przyjmowali nazwy i on był "Starym Wilkiem", ale nie dlatego, że był stary, ale dlatego, że stary wilk prowadzi swoje stado, a więc on prowadził ten hufiec harcerstwa. My jako harcerze mówiliśmy na niego Wuja Szuła, dlatego, że czuliśmy go jako swojego człowieka w rodzinie i dlatego bardziej nieurzędowo "komendancie", ale właśnie "wuja" - przyznał Aleksander Sekulski, harcerz.
- Był wspaniałym pedagogiem, kierownikiem szkoły, do której chodziłem jako uczeń, ale przede wszystkim był wspaniałym harcerzem w duchu przedwojennego harcerstwa, czyli służby Bogu i ojczyźnie. Właśnie ze względu na to, że w tym gomułkowskim harcerstwie nie mógł się odnaleźć, bo dla niego za mało było Boga, odszedł z harcerstwa w 1959 roku - przyznał ks. dr Michał Sołomieniuk, twórca monografii o członkach podziemia antykomunistycznego na ziemi gnieźnieńskiej, z którego to pracy skorzystano przy tworzeniu treści odsłoniętej tablicy.
Franciszek Szeszuła pseudonim Wilk urodził się 17 lipca 1907. Przed 1939 rokiem był aktywnym działaczem harcerskim w Gnieźnie. Jako oficer rezerwy Wojska Polskiego został zmobilizowany i brał udział w walkach obronnych we wrześniu 1939 roku. W okresie okupacji niemieckiej dowodził kompanią Armii Krajowej w powiecie częstochowskim. Od czerwca 1945 był członkiem Wielkopolskiej Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Warta" Inspektorat Rejonowy Gniezno, gdzie działał w sekcji propagandy. Został za to aresztowany 26 lutego 1946 roku przez Urząd Bezpieczeństwa w Gnieźnie, a 25 maja tego samego roku darowano mu karę na mocy amnestii. W latach 1945-1949 kierował hufcem harcerzy ZHP w Gnieźnie. Po odrodzeniu ZHP w 1956 roku został ponownie hufcowym. Był nauczycielem. Zmarł 30 grudnia 1962 roku i został pochowany na cmentarzu św. Krzyża w Gnieźnie.