27 sierpnia 1933 roku "Lech. Gazeta Gnieźnieńska" donosił:
Szajka złodziei rowerowych pod kluczem. Od dłuższego czasu grasowała na terenie powiatów gnieźnieńskiego i mogileńskiego doskonale zakonspirowana szajka złodziei rowerowych, która dopuściła się licznych kradzieży rowerów. Mimo wysiłków policji przez długi czas nie zdołano wpaść na trop szajki i dopiero w ub. środę policja trzemeszeńska pod kierownictwem p. Jaskółkowskiego położyła kres przestępczej działalności szajki, aresztując 3 zawodowych złodziei: Jana Frankowskiego z Trzemeszna, Michała Szablewskiego z Kozłowa i Tadeusza Owczarzaka z Osówca.
Podczas rewizji u aresztowanych znaleziono cały arsenał skradzionych rowerów, z których - jak stwierdzono - 4 pochodzą z Gniezna (3 męskie i 1 damski), reszta zaś z Trzemeszna i Mogilna.
Wszystkie rowery znajdują się na posterunku P.P. w Trzemesznie, gdzie poszkodowani mogą je rozpoznać względnie po dowiedzeniu swej własności odebrać.
Policji trzemeszeńskiej za sprawną likwidację szajki należy się całkowite uznanie.
Złodziej w roli samarytanina. W ub. poniedziałek krótko przed godziną 8 wieczorem powstało przed Urzędem Pocztowym zbiegowisko, spowodowane przez pewnego nieznajomego osobnika, wijącego się w ataku tężcowego kurczu. Nieszczęśliwym zaopiekowali się przechodnie, przenosząc go do wnętrza gmachu pocztowego, skąd zabrało go pogotowie ratunkowe do szpitala.
Po odzyskaniu przytomności chory, którym okazał się niejaki Berenson z Wilna, zapytał się siostry o swój portfel z papierami i zegarek. Okazało się, że ani jednego ani drugiego w ubraniu nie było. Gdy chory począł się niepokoić, siostry wyraziły przypuszczenie, że rzeczy te znajdują się w posiadaniu policji.
Po powrocie do zdrowia, Berenson udał się dnia 25 bm. na komisarjat P.P. gdzie dowiedział się, że oddano tam tylko papiery bezwartościowe, podczas gdy zegarem oraz portfel zawierający książeczkę wojskową, zniżkę kolejową, wykaz osobisty i książeczkę oszczędnościową na 2.400 zł wystawioną przez P.K.O. w Wilnie zniknęły. Zaginęły również 84 zł w gotówce, które Berenson miał przy sobie w chwili ataku.
Zachodzi więc przypuszczenie, że wśród przygodnych samarytaninów znalazł się złodziej, który korzystając z ogólnego zamieszania, tak zgrabnie "zoperował" chorego, że nikt z otaczających go tego nie spostrzegł.
Poszkodowany zwraca się tą drogą do owego "samarytanina" z prośbą o zwrot potrzebnych mu papierów, za co darowuje mu zabrane pieniądze.
Awantura na tle miłosnem. W ub. czwartek w godzinach popołudniowych ulica Moniuszki rozbrzmiewała od odgłosów awantur wyprawianych w pracowni krawieckiej p. Gieryna przez szoferów Jana M. z ul. Czystej 26 i Józefa G. z ul. Dąbrówki 2. Podchmielonymi awanturnikami zajęła się policja, która osadziła ich w areszcie. Jak stwierdzono, awantura wynikła na tle zemsty za zranione uczucia jednego z zainteresowanych.
Złodzieje w składzie obuwia. W nocy z 21. na 22 bm. zakradli się niewykryci dotąd sprawcy do składu p. Stanisława Kaczora w Kłecku, skąd zabrali 20 par obuwia różnego gatunku, łącznej wartości 200 zł. Dochodzenia w toku.