Rok temu w czerwcu poziom bezrobocia notowany był na poziomie 4,1% przy 1976 osobach pozostających bez pracy. W tym roku półrocze zamknęło się wynikiem 4,6% i 2360 osobami, które nie mają zatrudnienia. To dość symptomatyczne, ponieważ zazwyczaj przed okresem letnim bezrobocie zawsze spadało, a nie rosło, gdyż wiele osób korzysta z możliwości, jakie daje praca sezonowa.
- Obecnie mamy zarejestrowanych 2360 osób. Wzrost nastąpił o 560 w porównaniu do grudnia 2019 roku. Przybywa mniej więcej sto osób miesięcznie. Nie jest więc to wzrost skokowy, który by nas niepokoił, natomiast analitycy, jak i eksperci oraz fachowa prasa, określa iż na koniec roku zakończy się to 8% bezrobociem, co przekłada się na 450 osób, jeśli chodzi o nasz region - przyznaje Jerzy Koczan, dyrektor PUP w Gnieźnie.
Jak dalej dodał, jego zdaniem i tak jest to optymistyczna zapowiedź, bo wciąż nie wiadomo co przyniesie jesień: - Gdyby jednak koronawirus powrócił, a ze strony państwa nie byłoby instrumentów, które mieliśmy na wiosnę, to sytuacja byłaby niebezpieczna. Przyszły rok jest pod wielkim znakiem zapytania - przyznaje.
Dyrektor PUP poinformował, że na terenie powiatu nie odnotowano żadnych zbiorowych zwolnień w zakładach pracy. Instytucja przyjęła w tym czasie 7,5 tysiąca wniosków, a do rozpatrzenia został jeszcze tysiąc: - Jako urząd wpompowaliśmy około 50 mln złotych z czterech form wsparcia dla pracodawców. Te pieniądze przetrzymały miejsca pracy w zakładach - mówił, ale jak dodaje, trudno powiedzieć co by się stało, gdyby zgodnie z zapowiedziami epidemiologów, koronawirus powrócił jesienią. Wówczas nie wiadomo, czy tego wsparcia wystarczy w takiej samej kwocie.