Zabrali święconkę. W nocy z 15. na 16. bm. niewykryci narazie sprawcy skradli ze spiżarki p. Franciszka Borysa przy ulicy Mickiewicza 6 różne artykuły spożywcze, przygotowane na święta - wartości 50 zł. Drugi wypadek kradzieży święconki zdarzył się w pierwsze święto przy ul. Kilińskiego 6, gdzie z mieszkania p. Sroki zabrano pomiędzy godz. 20 a 22 babkę, bombonierkę, butelkę miodu i w dodatku 2 męskie koszule ogólnej wartości 35 zł.
Kradł czarne djamenty. W ub. wtorek o godz. 22 osadzono w areszcie niejakiego Ignacego L. z ul. Szpitalnej 3, podejrzanego o kradzież 50 kg węgla z pociągu towarowego na torze Gniezno - Arkuszewo.
Epilog nocnej strzelaniny przed sądem. 4 lata więzienia za usiłowane zabójstwoŚródmieście Gniezna było w nocy z dnia 20. na 21 stycznia br. terenem zawziętej bójki połączonej ze strzelaniną, która o mało co nie skończyła się tragicznie. Jeden z uczestników bójki, niejaki Florjan Jarzembowski został przez Wojciecha Domańskiego z ul. Krzywe Koło niebezpiecznie postrzelony w brzuch. Dzięki natychmiastowym zabiegom chirurgicznym dokonanym w Szpitalu Miejskim Jarzembowski mógł po 2 tygodniach szpital opuścić, a po kilku dalszych tygodniach leczenia ambulatoryjnego powrócił całkowicie do zdrowia. Wyzdrowienie postrzelonego nie miało jednak wpływu na śledztwo policyjne i sądowe i Domański stanął wczoraj przed wydziałem karnym tutejszego Sądu Okręgowego, pociągnięty przez Prokuratora do odpowiedzialności za usiłowane zabójstwo.
Komplet sędziowski stanowią prezes S. O. p. sędzia Rekłajtys jako przewodniczący, pp. sędziowie Brandowski i Kosiński jako wotanci i apl. sąd. p. Pogłodziński jako protokulant. Oskarża p. prok. Dr. Lewkonowicza jako obrońca występuje p. mec. Kotecki.
Na rozprawę wezwano 10 świadków, w tem 8 uczestników bójki. Zeznania świadków, złożone pod przysięgą były ze sobą w kilku punktach istotnych sprzeczne, zależnie od tego, do której z powaśnionych stron dany świadek należał, przebieg krwawej awantury był jednak mniejwięcej następujący:
Krótko przed północą szła żona oskarżonego, Zofja Domańska ze swą koleżanką i dwoma przygodnymi towarzyszami ulicą Chrobrego. Na narożniku koło firmy Bata zaczepił Domańską wracający z kawiarni w towarzystwie pewnego małżeństwa wspomniany wyżej Jarzembowski, czyniąc jej ostre wymówki za rzekomą obmowę. Według zeznań Domańskiej, uderzył ją przytem Jarzembowski w pierś i w twarz, rzucając się następnie z pięściami na jednego z jej towarzyszy i zadając mu kilka szturchańców. Na wezwanie Domańskiej pobiegła jej towarzyszka po jej męża na ulicę Krzywe Koło, który zerwawszy się z łóżka, przybył niebawem na miejsce, mając przy sobie nabity 6 kulami rewolwer. Przygodni znajomi się ulotnili a pozostała trójka podążyła za oddalającym się w kierunku Hotelu "Lecha" Jarzembowskim, do którego oprócz wspomnianego małżeństwa przyłączyli się w międzyczasie jeden mężczyzna z kobietą i tam na narożniku przed hotelem doszło do starcia. Jedna z kobiet otoczenia Jarzembowskiego, widząc na co się zanosi, przystąpiła do Domańskiego, wzywając go do zaniechania bójki i zasłaniając swego męża oraz Jarzembowskiego. Domański natomiast strzelił jej pod nogi na postrach, a następnie dał 2 strzały w kierunku Jarzembowskiego, który runął na ziemie, ugodzony kulą w brzuch.
Według zeznań Domańskiego i towarzyszących mu 2 kobiet, doszło między obu stronami do ogólnej bijatyki, przyczem Domański został przez swych przeciwników powalony na ziemię, a jego żona doznała dotkliwych obrażeń na twarzy, na którą to okoliczność przedstawia świadectwo lekarskie. Podczas szamotania się padły z rąk Domańskiego dwa strzały, z których jeden ugodził Jarzembowskiego.
Według orzeczeń p. Dra Krolla, który dokonał operacji na Jarzembowskim, nastąpiło wskutek postrzału skaleczenie jelita cienkiego i grubego, co mogło spowodować śmierć, gdyby nie zapobiegnięto zawczasu rozszerzeniu się zapalenia otrzewnej.
Na wniosek obrońcy przesłuchano dodatkowo przebywającego w areszcie śledczym niejakiego Nowaka, który podaje, że był przypadkowym świadkiem zajścia i zauważył, że strzały padły podczas ogólnej bijatyki i szamotania się na ziemi.
O tem, że strzał padł z bezpośredniej bliskości, miał też zdaniem obrońcy świadczyć fakt, że koszula postrzelonego była w miejscu przestrzału sczerniała od dymu czy też prochu. Dla wyjaśnienia tej okoliczności miał zeznawać jako biegły p. Nakulski. Ze względu na jego nieobecność w Gnieźnie z orzeczenia tego zrezygnowano.
Po przemówieniach prokuratora i obrońcy Sąd udał się na naradę, w wyniku której wydał wyrok, zasądzający Domańskiego za usiłowane zabójstwo na 4 lata więzienia i utratę praw obywatelskich. Podsądnemu zaliczono na poczet kary areszt śledczy. Jako okoliczność łagodzącą Sąd uwzględnił to, że Domański w chwili popełnienia czynu był w stanie wzruszenia psychicznego oraz fakt, że wskutek starcia ze swymi przeciwnikami został wytrącony z równowagi. Jako okoliczność obciążającą wziął Sąd pod uwagę, że podsądny był już kilkakrotnie karany. Od tego wyroku zgłosił obrońca skazanego zapowiedź apelacji.