Od prawie trzech tygodni większość z nas doświadcza mniej lub mocniej skutków ograniczeń, które zostały wprowadzone dla naszego bezpieczeństwa. Informowaliśmy już o przypadkach osób, które ignorują zalecenia i nowe przepisy, ale wciąż wielu jest świadkami sytuacji, które pokazują brak świadomości u niektórych ludzi. Takich informacji od gnieźnian dostajemy wiele. Jeden szczególny przypadek postanowiliśmy jednak przybliżyć, gdyż pokazuje on, kto wciąż pozostaje narażony na ryzyko i jak wielka ignorancja może stanowić zagrożenie dla innych.
Mieszkaniec, który do nas napisał, był świadkiem tej sytuacji w minioną sobotę na terenie jednego z gnieźnieńskich marketów.
Małżeństwo w średnim wieku robiło "zakupy pierwszej potrzeby". Widziałem iż mieli ze sobą ziemię i jakieś nawozy do kwiatów. Gdy jeden z pracowników zwrócił im uwagę odnośnie zasad bezpieczeństwa, gdyż poruszali się po sklepie bez zachowania odstępu, kobieta zaczęła się wydzierać iż nikt nie będzie jej straszył. Zaczęła drzeć się na cały sklep na pracowników, że sami nie przestrzegają obostrzeń ustalonych przez rząd. Mimo iż jak widziałem pracownicy stali w odstępach większych nawet niz 1,5 metra.
Piszę bo jestem zbulwersowany tą sytuacją, jakim brakiem szacunku okazała się ta kobieta w stosunku do ludzi, dzięki którym możemy, również i ona może robić codzienne zakupy w tym trudnym dla wszystkich czasie. Przecież pracownicy sklepów stoją na pierwszej "linii frontu". Nie mogę pojąć jakim trzeba być IGNORANTEM aby robić awantury pracownikom sklepu, podczas gdy samemu zamiast siedzieć w domu kupuje produkty, które nie są niezbędne do życia. Liczę na nagłośnienie tej sytuacji w trosce o szacunek dla pracowników sklepów i marketów.