środa, 25 marca 2020 14:38

„Tylko spokój może nas uratować”

 
„Tylko spokój może nas uratować” archiwum redakcji

Ze szpitala "Dziekanka" docierają już różne pogłoski o sytuacjach związanych z pacjentami, posiadającymi symptomy towarzyszące zarażeniu koronawirusem. Dyrekcja lecznicy apeluje o zachowanie spokoju.

Katar, stan podgorączkowy - to najczęstsze objawy przeziębieniowe. Jeśli gorączka jest coraz wyższa, a do tego pojawia się kaszel, duszności, kłopoty z oddychaniem oraz bóle mięśni i ogólne zmęczenie - są to objawy, które powinny zaniepokoić. W ostatnim czasie nie ma szpitala, do którego nie zgłaszaliby się pacjenci z różnymi wyżej wymienionymi symptomami. Podobnie jest w szpitalu "Dziekanka", skąd do naszej redakcji docierają już różne, przeważnie anonimowe informacje na temat tego, jak są przyjmowani pacjenci na poszczególnych oddziałach.

W nocy z niedzieli na poniedziałek do lecznicy miał trafić ze Szpitala Pomnik Chrztu Polski pacjent, którego stan zdrowia początkowo wskazywał na grypę. Po uzyskaniu wyników, wskazujących na inne przyczyny chorobowe, zdecydowano się pobrać próbkę pod kątem koronawirusa. Wynik był także ujemny, ale zanim go uzyskano, pacjent miał mieć kontakt z wieloma osobami z personelu, który nie miał pewności co do jego stanu zdrowia. Podobna sytuacja miała mieć miejsce wczoraj, tym razem na innym oddziale, gdzie miał trafić pacjent z gorączką 38 stopni. Również i w tym przypadku okoliczności, które temu towarzyszyły, mają wzbudzać wątpliwość w to, czy zachowywane są wszystkie procedury przy obsłudze pacjentów. 

- Sytuacja w szpitalu jest stabilna. Pojawiają się osoby z podejrzeniem wirusa i one się pojawiają tak samo, jak w każdym innym szpitalu. Jeżeli jest sytuacja jasna i przejrzysta, że dany pacjent może być nosicielem, to wtedy w ogóle nie jest on przyjmowany do szpitala. Jeżeli w szpitalu by się takie objawy pojawiły, to oczywiście w takiej sytuacji, jak to wynika z wytycznych, pacjent ma pobierany wymaz i jest on zawożony do Poznania, a potem czekamy na wyniki - twierdzi Marek Czaplicki, dyrektor Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych "Dziekanka", który dodaje iż personel jest odpowiednio zabezpieczony na taką sytuację: - Naprawdę nie ma póki co powodu do jakiegokolwiek niepokoju. Wdrażamy nowe rozwiązania dotyczące pojawiających się przypadków, bo miejmy świadomość iż takich przypadków będzie z dnia na dzień coraz więcej, ale nie mogę się zgodzić z twierdzeniami, że nie jesteśmy zabezpieczeni. Mamy świadomość, że oczywiście tych maseczek jest za mało i ciągle próbujemy je dokupić i zamówienia są dodatkowo realizowane, ale to na pewno nie jest tak, że przy pacjencie potencjalnie zarażonym pracuje personel, który nie jest zabezpieczony. 

Marek Czaplicki przyznał, że docierają różne sygnały, które nie potwierdzają się w rzeczywistości i dlatego apeluje: - Tylko spokój w obecnej sytuacji może nas uratować, bo doniesień jest bardzo dużo, a przypadków będzie jeszcze więcej. Trzeba mieć tego świadomość. My stosujemy się do procedur i w sytuacjach, kiedy to podejrzenie jest, to personel jest w pełni zabezpieczony.

Jak przekazał dyrektor lecznicy, szpital jest w tej chwili zabezpieczony, ale mimo to czyni starania o pozyskiwanie dodatkowych zasobów maseczek, gogli czy fartuchów. 

1 komentarz

  • Link do komentarza Prawda i uczciwość środa, 25 marca 2020 17:51 napisane przez Prawda i uczciwość

    Czy to nie ma tyle w sobie prawa i prawdy jak "konkurs" w którym "wyloniono" pana Czaplickiego ?

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane